Rozdział 56

203 12 5
                                    

- Gotowy? - zapytałem Jimina, siedzącego dwa miejsca dalej ode mnie. Pomiędzy nami siedzenia zajmował Minhae, który spał jak zabity, podczas gdy jego tata przeżywał dramat, wiedząc, że zaraz wzbije się ponad ziemię i będzie latał po niebie ogromną maszyną.
W odpowiedzi na swoje pytanie dostałem tylko przeczące kiwanie głową na boki, jednak już nie było odwrotu. Domyśliłem się, że chłopak nigdy nie leciał samolotem, a pierwszy raz zawsze jest stresujący. Chciałbym go teraz mocno przytulić, ale niestety nie mam jak tego zrobić.

Usłyszeliśmy wielki hałas, do którego byłem przyzwyczajony, bo wiele razy odwiedziłem samolotem różne kraje. Park spiął się, gdy usłyszał głośmy dźwięk, a Minhae na chwile się przebudził. Jednak, gdy tylko wznieśliśmy się w przestworza, a dźwięk znacznie ucichł, chłopczyk znów zamknął oczy i odpłynął do krainy snów.

Również byłem senny, ale że postanowiłem zamiast spania, poprawie Jiminowi humor, bo byłoby kiepsko, gdyby mi ty zszedł. Cały czas się do niego uśmiechałem, albo robiłem głupie miny, co trochę działało.

W końcu wstałem ze swojego siedzenia i Podeszłem do chłopaka, aby moc pocałować go czule w usta.

- Co ty robisz? - zapytał po całym zdarzeniu, a ja nadal nachylałem się nad nim i patrzyłem mu głęboko w oczy.

- Doktor Jeon musi dopilnować, aby jego pacjent wyzdrowiał - rzekłem, starając się brzmieć jak najpoważniej tylko umiem.

- Ale tak przy wszystkich? - zapytał zestresowany obecnością śpiącego Minhae, oraz cioci i mamy, które cały czas prowadziły zawzięcie jakąś dyskusje. 

- Jak chcesz to możemy iść do toalety - zaproponowałem bez skrupułów.

- Tutaj taki odważny, a wczoraj w wannie to prawie zawału dostałeś, jak ci stanął - skwitował moją propozycje, dlatego sam udałem się do toalety w celu, zaspokojenia swoich fizjologicznych potrzeb, czyli na jedyneczkę.

Z tyłu głowy miałem jednak nadzieje na to, że chłopak zaraz do mnie przyjdzie i będę mógł go conajmniej pocałować jak chce. Tamto to tylko przelotny buziak, a on robi z tego aferę, jakbym go tam zgwałcił na oczach innych. Pff...

Jak to się mówi, nadzieja matką głupich, bo niestety nikogo się nie doczekałem w tej toalecie. A szkoda. Wróciłem więc na swoje miejsce, gdzie okazało się, że Jiminie już śpi. To dobrze, bo przynajmniej nie będzie się denerwował.

Również ułożyłem się wygodnie w swoim fotelu i przykryłem kocykiem, by móc zasnąć, a najlepiej na tyle, aby obudzić się już na miejscu.

***

Wysiedliśmy w końcu z samolotu, co mnie cieszyło, bo mogłem rozprostować pożądanie nogi. Jimin miał taką minę, jakby miał ziemię całować. I pewnie by to zrobił, gdy nie czekająca na nas taksówka, która miała na s zawieść do naszego nowego domu. Zaczerpnąłem ostatni oddech na Nowo Yorskim lotnisku i wsiadłem do pojazdu, wiedząc, że zaczynam właśnie nowy etap w swoim życiu. 

Droga zajęła nam jakieś pół godziny, co mnie zdziwiło, bo raz jak tu byłem, to stałem w korku dwie godziny. Wysiedliśmy wszyscy z taksówki, a ja wyrwałem Jiminowi Minhae z rąk, ponieważ biedaczek cały czas musiał nosić chłopca na rękach. Postanowiłem go trochę odciążyć, za co w podzięce dostałem śliczny uśmiech.

Stanęliśmy przed jakimś ogromnym wieżowcem, przez który zaparło mi dech w piersi. Wjechaliśmy windą na ostatnie piętro, a ich liczba wynosiła dziewięćdziesiąt sześć. Przejażdżka windą trochę czasu zajęła, na co nie narzekał jedynkę Minhae.

Za pomocą karty dostaliśmy do naszego apartamentu, a ja miałem wrażenie, że jedna noc tutaj kosztuje kilkaset tysięcy. Nawet mój stary dom nie był tak wyposażony jak to coś. Apartament był ogromny. Miał duża kuchnię, siłownię, salon, jadalnie, nawet basen, jednak najbardziej zdziwiło mnie jedno - posiadał tylko dwie sypialnie. Już chciałem się zapytać o co z tym chodzi, kiedy moja ciocia złapała za klamkę mówiąc:

- No to rozgośćcie się, a my jedziemy do siebie - rzekła kobieta, łapiąc moją mamę za nadgarstek i wyprowadzając z pomieszczenia, na odchodne krzycząc - Jak coś, to jesteśmy piętro niżej.

Nowy || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz