Rozdział 48

180 11 0
                                    

- Jak to! Kiedy? - spytał bardziej Jimin trochę bardziej unormowanym głosem, aby Minhae się nie przestraszył. - Powiedz kiedy to dokładnie było.

- No, pzedchwilą - powiedział jakby czuł się winien z tego powodu.

Jimin odwrócił się do mnie cały przerażony, a w jego oczach pojawiły się łzy rozpaczy. Szybko je otarłem i Podeszłem do Minhae, uklękając przed nim.

- Ale nie odebrałeś, prawda? - zapytałem chłopczyka, który był zaskoczony przebiegiem sytuacji.

- Odeblałem, bo jak jesce mieskaliśmy w nasym starym domku to Jimin mówił, ze zawse tzeba od niego odbielać - rzekł zasmucony. - Źle zlobiłem?

- Posłuchaj, od dziś już nigdy od niego nie odbieraj, dobrze? -chłopczyk pokiwał głową. - A co mu powiedziałeś?

- Powiedziałem tylko, ze mamy fajny nowy domek u takiej pani i ze mieskamy z tobą, a potem on powiedział, ze wie gdzie mieskamy i niedługo nas odwiedzi, bo wie gdzie mieska pani Jung - wyśpiewał jak na spowiedzi, a ja cały sparaliżowałem się cały po tym co mi powiedział.

- Minhae, idź do naszego pokoju, my musimy porozmawiać - powiedział Jimin ze strachem w głosie. Odwróciłem twarz w jego kierunku i zaznaczyłem, że jego oczy również były przepełnione strachem.

- Ale...

- Nie dyskutuj tylko idź do pokoju - wysyczał stanowczym głosem. Pierwszy raz widziałem jak zwrócił się tak do Minhae.

Zrezygnowany chłopiec wyszedł z pomieszczenia ze spuszczoną głową.

- Co my teraz zrobimy? - powtarzał sobie Park pod nosem, nerwowo krążąc po całym pomieszczeniu.

Usłyszałem jak podciąga nosem, dlatego szybko podszedłem do niego i mocno do siebie przycisnąłem.

- Boże, Jungkookie, wiedziałem, że tak będzie - zaczął płakać w moje ramie.

- Jimin, spokojnie. Pójdziemy do cioci i wszystko jej opowiemy. Ona napewno będzie wiedziała co zrobić, nie martw się.

- A co jeśli on nas znajdzie, przecież mówił, że wie gdzie jesteśmy. Zabierze mi syna, nie pozwól mu na to Jungkookie - powiedział, patrząc mi prosto w oczy swoim zamglonym, błagalnym wzrokiem.

- Nigdy na to nie pozwolę - zapewniłem go i poklepałem po plecach. - Chodź, idziemy do cioci. Ona musi o tym wiedzieć.

Pociągnąłem chłopaka, aby pomógł mi w poszukiwaniach cioci. Starałem się uspokajać Jimina, ale wewnętrznie cały trzasłem się ze strachu. Cały czas powtarzałem sobie w głowie, że będzie dobrze...musi być.

- Ciociu, dobrze, że jesteś. Lee wie o tym, że Jimin z Minhae tu są - wysapałem do niej, męczony biegiem, który uskutecznialiśmy podczas szukania kobiety.

- Ale jak to? Skąd on to może wiedzieć?

- Zadzwonił do Jimina, a Minhae odebrał i mi o tym powiedział. Błagam cię, musisz coś z tym zrobić, bo on mówił, że niby niedługo ma nas odwiedzić.

- Matko, trzeba coś wymyślić. On nie może się tu zjawić - złapała się za głowę i zaczęła chodzić po pomieszczeniu.

Po chwili złapała za telefon i zaczęła z kimś rozmawiać w niezrozumiałym dla mnie języku. Z początku rozmowa była lekko nerwowa, jednak później coś chyba nie szło po jej myśli, bo zaczęła się głośno wydzierać do komórki.

Jakiś czas potym rozłączyła się, a jej telefon z hukiem wylądował na ziemi.

- Coś się stało? - zadałem w sumie głupie pytanie. Oczywiście, że coś się stało, skoro była taka wkurzona. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie.

- Normalnie samolot mieliśmy mieć za dwa tygodnie, ale lecimy za cztery dni. Próbowałam trochę to przyspieszyć, ale bardziej się nie dało. Mam nadzieję, że Lee się tu nie stawi przez ten czas. Mówiłeś, że obecnie jest za granicą, wiesz dokładnie gdzie i po co? - zapytała Jimina.

- On nigdy nie zwierzał mi się z takich spraw, nie miał ku temu powodów, bo byłem dla niego nikim.

- Skurwiel - wysyczała przez zaciśnięte zęby.

Jeszcze jakiś czas siedzieliśmy tam w ciszy i każdy z nas rozmyślał co trzeba zrobić w tak beznadziejnej sytuacji.

Nagle usłyszeliśmy dźwięk dzwonka do drzwi, a ja cały się spiąłem, myśląc o tym, że to może być Lee.

Nowy || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz