~ ważna notka pod rozdziałem! Nie omijaj ! ~ ❣
~Victoria~
Było około 22:30. Niestety wizyta u Leo powoli musiała dobiegać końca. Bardzo ciężko znosiłam tą całą sytuację, jednak Charlie przeżywał to jeszcze gorzej. Patrzył na mojego syna z rozpaczą oraz nadzieją.
-Charlie - odezwałam się - musimy już iść - żadnej reakcji z jego strony. Widziałam łzę ,która uroniła się z jego oczu i spływała po czerwonym policzku. Znam go już tak długo ,ale w takim stanie widzę go poraz pierwszy. Wyglądało tak jakby cała jego nastoletnia energia oraz dusza poprostu wyparowała. Podeszłam do niego i wzięłam go za rękę żeby wstał. Bardzo powoli to zrobił. Spojrzał na mnie i zaczął szlochać jeszcze bardziej.
-Ja nie mogę go zostawić - odezwał się. Podałam mu chusteczkę. Otarł łzy które spływały niczym wodospad.
-Wiem ,że jest ci ciężko. Ale Charlie ty też jesteś człowiekiem. Potrzebujesz snu , jedzenia i odpoczynku. Wrócimy tutaj jutro dobrze ? - chłopak chwilę zastanawiałam się nad moimi słowami. W końcu przytaknął twierdząco.~Charlie ~
Naprawdę nie miałem najmniejszej ochoty wracać. Z jednej strony Ciocia Victoria miała rację. Byłem głodny i wyczerpany. Obiecuje ,że jutro z samego rana tutaj wrócę. Podszedłem do śpiącego Leo. Złożyłem krótki pocałunek na jego wargach. Tak bardzo chciałem żeby teraz go odwzajemnił, ale wiem że to nie możliwe. Skierowałem się z kobietą w stronę wyjścia. Już za nim Tęsknię- pomyślałem.
~23:33 ~
Leżałem bezczynnie patrząc się w sufit. Wszyscy już smacznie spali, a ja jak zwykle nie mogę usnąć. Nadal nie mogę uwierzyć, że Chloe mnie okłamała. Właśnie! Chloe ! Wziąłem do ręki swój telefon i napisałem SMSa.
Do Chloe:
Musimy się spotkaćWiadomość otrzymałem praktycznie odrazu.
Od Chloe :
Chcesz to przylecę :)))Oj żebym ja ci takich uśmieszków nie wysłał perfidna żmijo.
Do Chloe :
Jestem przez jakiś czas we Francji , jak coś to możesz przylecieć.Od Chloe :
Będę jutro kochanie <3Już nawet jej nie odpisałem. Odłożyłem telefon i nie mogłem się doczekać jak jutro ją zobaczę i wyrwę te jej kudły. Przez nią wszystko co miałem , na co tyle pracowaliśmy razem z Leo poszło się jebać. Nasz związek, nasza przyszłość , trasa koncertowa, album , spotkania z fanami , wywiady , nasze wspólne wycieczki to wszystko zniknęło. A z tym wszystkim zniknąłem i ja. Postanowiłem ubrać się i pójść do pobliskiego sklepu. Kupiłem paczkę papierosów i wróciłem przed busa. Jak nigdy tego nie robiłem , tak teraz muszę jakoś odreagować. Zawsze kiedy było coś nie tak rozmawiałem z Leo i cały mój świat nabierał jasnych kolorów, a teraz go nie ma.
-Kurwa nie kupiłem zapalniczki !- krzyknąłem sam na siebie. Przypomniało mi się, że w bluzie miałem starą paczkę zapałek. - Widziałem, że się kiedyś przydadzą- odpaliłem truciznę i zacząłem się zaciągać. Było widać, że nie mam do czynienia z papierosami ponieważ natychmiastową reakcją był intensywny kaszel - Kurwa jakiś szajs - wyrzuciłem resztę i wróciłem do środka.~1:45~
Albo wierciłem się z boku na bok, albo się kręciłem z góry na dół.
-Jak dobrze, że jestem tu sam - znowu powiedziałem do siebie. Ciocia i reszta ekipy poszła do hotelu, a ja wolałem zostać w busie. Tutaj czułem się trochę lepiej. Jednak nadal pusto. Postanowiłem, że odpalę YouTube i zmęcze oczy. Oglądałem jakieś pierdoły, które miały być w jakimś stopniu śmieszne, ale nie były. Trafiłem na jedną z naszych piosenek. Jestem głupi, ale chciałem choć na ekraniku zobaczyć ten uśmiech, te czekoladowe oczy i tą energię Leondre. Wiedziałem, że będę płakał i wcale się nie pomyliłem. Jednak po parku minutach poczułem ogromne zmęczenie. Odłożyłem komórkę, a potem wtulając się w poduszkę odpłynąłem w krainę Morfeusza.~~~~~~~~~~~~~~
Zastanawiam się czy kontynuować opowiadanie :/// czy to ma sens... ?
~~~~~~~~~~~~~~Najlepszego Charlie ❣🌟
CZYTASZ
NIE Prosta Miłość || Chardre ||
FanficLeo: Bez ciebie to życie nie ma sensu Charlie: Kocham cię, i dobrze o tym wiesz ************************* #977 w fanfiction ~04.11.2017 #715 w fanfiction ~05.11.2017 #710 w fanfiction~ 06.11.2017 #639 w fanfiction~ 07.11.2017 #581 w fanfiction~ 08...