36

348 31 6
                                    

~Victoria~

Było około 21:45 kiedy usłyszałam jak ktoś wchodzi do Busa. Dobrze wiem, że był to zapewnie Charlie. Właśnie pakowałam walizkę, ale postanowiłam że zejdę do chłopaka i spędzę z nim ten wieczór. Obiecałam Karen, że się nim zaopiekuję i nie mam zamiaru zawieść. Pozatym chcę upewnić się, czy aby napewno dobrym pomysłem jej zostawiać osiemnastolatka samego. Bo jak dobrze widać, nie jest on w najlepszym stanie. Zeszłam na dół i zobaczyłam blondyna  pakującego kanapki.
-Charlie, co ty robisz ? - zapytałam. Chłopak odwrócił się do mnie. W jego oczach nie widziałam nic. Były one puste. Przeraziłam się, wyglądał jak zjawa. Blady, wory pod oczami i ten pusty wzrok. Nigdy go nie widziałam w takim stanie. Poprawka ja NIKOGO nie widziałam w takim stanie.
-Kanapki dla Leo - odpowiedział. Nie było to obojętne. On powiedział to tak jakby było zupełnie normalnie to, że robi jedzenie dla chłopca, który leży w śpiączce.
-Charlie słoneczko odłóż to - powiedziałam spokojnie. Nie chciałam go zdenerwować, ale chciałam na niego wpłynąć.
-Ale Leo nie może być głodny - okej to brzmi naprawdę źle.
-Wiem, że ci ciężko i wiem jak jest ci źle. Ale musisz zachowywać się racjonalnie- mówiłam spokojnie- codziennie od dwóch tygodni robisz śniadanie dla Leo i zawsze przynosisz je spowrotem. Uspokój się proszę. Wiem, że to wszystko jest trudne, ale trzeba żyć dalej.
-Żyć Dalej ?!! - odwrócił się w moją stronę- jak mam żyć dalej, kiedy mój chłopak leży w śpiączce z małymi szansami na jakie kolwiek poprawy ?! Nasze wspólne plany i marzenia poszły się jebać ! Jak ja mam żyć dalej z tym faktem ?! Minęło 45 dni ! 45 jebanych dni w ciągłym strachu ! Boje się, że koszmary które mnie dopadają staną się rzeczywistością! A tego bym nie wytrzymał. Boje się każdego dnia, że kiedy pójdę do szpitala usłyszę "przykro mi"- Charlie opadł bezradnie na podłogę i zaczął płakać. Usiadłam obok niego i przytuliłam go- Tęsknię za nim- dodał.
-My wszyscy - Nastolatek wstał i znowu zabrał się za pakowanie. Chciałam mu przerwać,ale wyrwał rękę.
-Zostaw mnie ! - krzyknął. Nie powiem, że się nie przestraszyłam- on zje te pieprzone kanapki, chociażby miałbym mu je wcisnąć w gardło- powiedział przez zęby. Spojrzałam z przerażeniem- Przepraszam - dodał po chwili- bardzo Przepraszam- spowrotem usiadł na ziemi. Pozwoliłam mu się wypłakać.
-Może idź się wykąp i połóż się spać - zaproponowałam.
-Może tak będzie lepiej - odpowiedział ocierając łzy.

~Charlie~

Poszedłem do łazienki i wziąłem długi, ciepły prysznic. Chciałem pomyśleć nad wszystkim co się dzisiaj wydarzyło. Czy ja oszalałem? Już sam nie wiem. Ja chyba wariuje. Gdybym wiedział, że tracąc jego tracę WSZYSTKO to nigdy nie pozwoliłbym mu odejść. Takie myśli tylko chodzą mi po głowie. Kiedy się odświeżyłem, postanowiłem pójść na górę. Położyłem się  i jak co noc wtuliłem się w bluzę Leo. Moje powieki stawały się cięższe, chwilę potem usnąłem.

-Reanimacja ! Szybko ! Tracimy go ! - co się dzieje ? Gdzie oni go zabiegają?! -Leo ! Kochanie - krzyczałem. Czekałem na niego przed salą. Co chwila wchodzili i wychodzili jacyś lekarze. Po pół godziny z pomieszczenia wyszedł Doktor. Spojrzał na mnie i powiedział
-Przykro mi - kurwa nie ! Nie !

W tym momencie obudziłem się znowu zalany potem. Ten koszmar pojawia się coraz ciężej. Spojrzałem na zegarek. Kurwa 1:45. Położyłem się na bok i popatrzyłem w ścianę. Musiałem się ogarnąć.

Cause I'm hopeful, yes I am
Hopeful for today
Take this music and use it
Let it take you away
And be hopeful, hopeful
And He'll make a way
I know it ain't easy, but, that's okay
Just be hopeful - Zacząłem nucić piosenkę. To mnie trochę uspokajało. Zszedłem na dół, wziąłem szklankę i nalałem wody. Nienawidzę cię te słowa przyszły mi do głowy. To było ostatnie co powiedział do mnie Leo.
-Nienawidze ! - rzuciłem szklankę, która rozwaliła się na kawałki. Usłyszałem kroki,  a na dół zbiegła Ciotka - ja przepraszam- powiedziałem i zacząłem zbierać szkło.
-Nie zostaw to - Victoria odsunęła mnie lekko od rozbitej szklanki, a sama zaczęła  ją zbierać.
-Przecież dałbym sobie radę - naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje.
-Wiem że dałbyś - uśmiechnęła się - ale nie chce żebyś się pokaleczył.
-Ja to posprzątam, powinnaś odpocząć. Jutro masz samolot - było mi głupio, że obudziłem Vicki. Powinna odpocząć, a ja robię tylko problemy.
-Spokojnie dopiero wieczorem- zaśmiała się.
-Ale jednak musisz się wyspać- również się uśmiechnąłem. Tak był to sztuczny uśmiech, ale jednak był. Ostatecznie posprzątaliśmy razem. Victoria chciała iść na górę, ale zobaczyła, że ja usiadłem przy stole.
-Nie idziesz się kłaść ? - zapytała.
-I tak jest mi ciężko - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Może napij się mleka, to pomaga
-Już to robiłem - ciotka poszła na górę. Pomyślałem, że pewnie się położyła. Jednak po chwili wróciła z pudełkiem
-Proszę - podała mi tabletkę.
-Co to ? - kurde otruć mnie chcą.
- To pomoże ci usnąć - wziąłem lek i połknąłem popijając wodą.
-Dziękuje
-Nie ma za co, a teraz leć na górę bo zaraz zrobisz się senny - oznajmiła. Tak jak powiedziała tak zrobiłem.
-Dobranoc - pożegnałem się i położyłem się do łóżka. Po krótkiej chwili zrobiłem się śpiący. Obym tylko nie miał więcej koszmarów
-Pełen nadzieji na dziś - szepnąłem i po chwili zasnąłem.
~~~~~~~~~~~~~~~
Mamy kolejny ❣
Aktywność= rozdział 🔥
~~~~~~~~~~~~~~~



NIE Prosta Miłość || Chardre || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz