32

340 29 8
                                    

Obudziłem się cały zalany potem. Poczułem coś mokrego na czole, zacząłem się rozglądać.
-Charlie spokojnie- dopiero teraz zorientowałem sie, że obok mnie siedzi Ciocia Victoria.
-Co się dzieje?- zapytałem. Byłem zdezorientowany.
-Miałam złe przeczucia. Kiedy przyszłam zobaczyłam, że cały się trzęsiesz, miałeś wysoką temperaturę- a więc stąd te koszmary. Mam tylko nadzieję, że nigdy nie staną się rzeczywistością.
-Dziękuje- szepnąłem. Usiadłem po turecku i patrzyłem na kobietę. Spoglądała na mnie z troską w oczach. Momentalnie do moich oczu napłynęły łzy, poprostu się rozpłakałem.
-Csii, nie płacz - Victoria próbowała mnie uspokoić, ale to wszystko co we mnie siedziało, te wszystkie emocje musiały mieć w końcu swój upust. Poprostu dałem się ponieść, musiałem się tak na dobre komuś wypłakać. Chyba właśnie tego było mi potrzeba.
-Tak strasznie mi go brakuje - powiedziałem przez łzy.
-Uwierz, że nam wszystkim- odpowiedziała smutno. Powoli zasypiałem na kolanach kobiety. Gładziła moje włosy, co wcale nie ułatwiało mi tego żebym był przytomny.
-Ciociu ja może pójdę już spać - wiedziałem,że ona też była wykończona. A ja wcale się nie dziwię.
-To dobry pomysł - uśmiechnęła się do mnie. Położyłem się na poduszce i zamknąłem oczy - jeszcze jedno - dodała, przekierowałem swój wzrok na nią- jakbyś chciał porozmawiać, pamiętaj że zawsze jestem do twojej dyspozycji- kiwnąłem głową na znak, że rozumiem. Uśmiechnąłem się lekko, a potem spowrotem zamknąłem oczy - dobranoc- powiedziała i wyszła z pokoju. Myślałem, że tym razem będę miał spokojną noc, ale skądże. Od godziny próbuje usnąć, ale to na nic. Naprawdę czułem się zmęczony wewnętrzne, ale widać że moje ciało nie. Wziąłem do ręki telefon i zacząłem oglądać filmy. Natrafiłem na jeden z naszych występów. Postanowiłem go obejrzeć. Tak jak poprzednio, uśmiechałem się do ekranu jak głupi.

~ zrobię wszystko żebyś był mój ~ te słowa chodzą mi po głowie. Pamiętam ten występ bardzo dobrze.
-Kurwa - Znowu te pieprzone wspomnienia. Wytarłem łzę ze swojego policzka. Czy ja przestanę kiedyś czuć ! Rzuciłem telefonem, który rozpierdolił się na części. Miałem gdzieś czy się zepsuł, czy też nie. Położyłem się na bok i po około godziny zasnąłem.

~Victoria ~

Obudziłam się około 7:30. Ciężko było mi zasnąć. Bardzo martwię się o Charliego. Widzę, że jest z nim coraz gorzej. Chciałabym mu pomóc, ale nie wiem jak. Czuję się totalnie bezradna. Założyłam swój szlafrok, a potem zeszłam na dół tak, żeby nie obudzić chłopaka który jeszcze spał. Postanowiłam przygotować śniadanie. Dzisiaj niedziela, zawsze robiłem naleśniki budyniowe z nutellą. Leo je uwielbia. Starłam łzę, która spływała po moim policzku, staram się być silna, ale i mi brakuje powoli sił. Tak bardzo pragnę żeby mój syn był tutaj. Chcę usłyszeć jego głos i zobaczyć jego uśmiech. Naprawdę ciężko mi z tym wszystkim. Robiąc naleśniki usłyszałam kroki. Zobaczyłam wykończonego Charliego.
-Dzień dobry- powiedział cicho, a potem usiadł przy stole.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się. Podałam chłopakowi śniadanie oraz kawę.
-Dziękuje - próbował się uśmiechnąć, ale jedynie co wyszło to grymas. Usiadłam na przeciwko nastolatka i chciałam zacząć poważną rozmowę. Bałam się tego jak zareaguje, ale musiałam spróbować.
-Charlie - zaczęłam. To będzie trudniejsze niż myślałam.

~Charlie~

Kiedy się obudziłem postanowiłem, że zejdę na dół. Kiedy byłem na schodach poczułem przecudowny zapach. Zobaczyłem, że w kuchni stoi Ciocia i pichci jedzonko. Odwróciła się w moją stronę.
-Dzień dobry- powiedziałem. Usiadłem przy stole i patrzyłem w okienko.
-Dzień dobry- odpowiedziała kobieta. Przed moją twarzą pojawiły się cudownie pachnące naleśniki z nutellą. Leo je zawsze jadł.
-Dziękuje- odpowiedziałem. Próbowałem się uśmiechnąć, ale na myśl o Leo jakoś mi to nie wyszło. Victoria usiadła na przeciwko mnie i cały czas się we mnie wpatrywała. Tak jakby próbowała coś wyczytać z mojej mimiki.
-Charlie- odezwała się po chwili. Brzmiała trochę niepewnie. Nie powiem zaniepokoiłem się.
-Słucham?- zapytałem.
- Mam propozycje- okej teraz to serio się boję.
-Jaką?
-Może porozmawiałbyś z psychologiem?- no chyba się przesłyszałem.
-Słucham?!- wstałem momentalnie- nie jestem nienormalny i nie będę rozmawiał z jakimś jebanym psychologiem! - krzyknąłem oburzony.
-Charlie, nie uważam że jesteś nienormalny. Nie miałam nawet tego na myśli, ale poprostu widzę że sobie nie radzisz, a rozmowa pomogłaby ci.
- Nikt z nas sobie z tym nie radzi, ale akurat to ja potrzebuję psychologa tak ?!
-Ale nie wszyscy popadają w depresję
- Nie mam depresji- prychnąłem.
- Charlie odkąd Leo jest w śpiączce zacząłeś palić i pić - otworzyłem szeroko oczy, skąd ona to wie ?
-Jak ty ?
-Ta paczka to chyba twoja - pokazała moją paczkę papierosów. Kurwa jak mogłem ich nie schować. - a pozatym widziałam jak ostatnio ledwo co wchodziłeś do busa. Nie radzisz sobie.
-Okej może i trochę palę, ale to nic złego. Nie zrobicie ze mnie wariata! - pobiegłem na górę, szybko się przebrałem i wybiegłem z pomieszczenia.
-Charlie ! Charlie wracaj !- nie chciałem już nikogo słuchać. Nikt sobie nie radzi z tą sytuacją, ale to ja potrzebuję pomocy. Nie jestem nienormalny! Pobiegłem w stronę szpitala. Chciałem zobaczyć Leo i to jak najszybciej. Kiedy dobiegłem na miejsce, wszedłem do windy i pojechałem na drugie piętro gdzie leżał chłopak.
-Dzień dobry- powiedziałem jednej z pielęgniarek, a potem poszedłem do pokoju nastolatka. Miałem nadzieję, że jak tam wejdę on przywita mnie z szerokim uśmiechem. Cóż na co ja liczyłem ?... Wszedłem do pomieszczenia i usiadłem przy łóżku Leo. Nadal spał, nadal te swoje piękne czekoladowe oczy miał zamknięte.
-Cześć kochanie - zacząłem. - przepraszam, że nie przyszedłem wcześniej. Wiesz twoja mama zrobiła naleśniki. Twoje ulubione - znowu te łzy- pamiętasz jak w każdą niedzielę, kiedy twoja mama przygotowywała śniadanie ty podbierałeś jej cały słoik nutelli? Ona zawsze potem go szukała- uśmiechnąłem się na to wspomnienie- pamiętam jak potem wariowałeś od nadmiaru cukru- czułem jak moje policzki robią się coraz bardziej mokre - Leo, obiecuje że jak się obudzisz to będziesz mógł zjeść nawet dwa takie słoiki- zacząłem gładzić jego włosy. Złożyłem lekki pocałunek na jego ustach. Miałem nadzieję, że jak w bajce on poprostu się wybudzi. Jednak to nie bajka, ani nie film to pierdolona rzeczywistość- proszę kochanie. Tęsknię za tobą- dodałem - wszyscy tęsknimy - wstałem i kierowałem się do wyjścia- wróć, bez ciebie się staczam - dodałem i wyszedłem.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Komentarze kochani 💜 Jak się podoba ?

~~~~~~~~~~~~~~~~

Akcja będzie się już rozwijać ⚡ więc aktywność i dodajemy kolejny rozdział ❣

NIE Prosta Miłość || Chardre || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz