Zły sen?

27 2 0
                                    

Quen obudziła się.Przedarła oczy i usiadła,była zmęczona spaniem oraz głodna,ale to norma u niej.Wstała uderzając się nogą o szafkę obok.Od razu się pobudziła i przeklnęła.Już od kilku dni tu jest więc podejrzewała,że Moon nie śpi.On wcześnie się budzi więc poszła na dół,nikogo nie było.Było to trochę podejrzane.Poszła zobaczyć czy Luna jest-miała najbliżej pokuj od schodów-Ona była i spała.No jak ona była to Niemy też powinna być.Miała pokuj na końcu korytarza obok chłopaka.Poszła do pokoju złoto okiem nie ma,a przez to,że blisko było zajrzała do sypialni pierwszego z ekipy.Wszystko było już jasne.
Niemy spała obok Moon'a,"Się działo pewnie-myślała-A mówili,że nie są razem....A to szuje okłamały mnie!".Wyszła zamykając drzwi które niespodziewanie trzasnęły.Obudziło to ich,a bardziej chodzi o chłopaka,bo dziewczyna miała gdzieś to i tylko podniosła głowę,która od razu poleciała na poduszkę-ta lenistwo robi swoje-Moon wstał i szybkim krokiem podszedł do drzwi otwierając je szybko.
-Quen,co ty odpierdalasz-pytał
-Nie było cię na dole,myślałam,że coś się stało...Nie chciałam nikogo obudzić.
-Ta,jednie w nocy się stało coś.
Quen miała już pewność co,ona spojrzała się na niego z zboczoną miną i zapytała:
-A co?
-Nic ważnego.-mówił zaspany-Luna nadal śpi?
-Nom,śpi...Ty a Złodziej dziś wbija?-zapytała rumieniąc się i uśmiechając.
-Mam kurwa nadzieje,że nie-poeiedział przez zęby.
-Co się stało,że go nie na widzisz?!Wygląda na spoko człowieka.
-A czy to jest ważne?
-Zależy dla kogo,a powiedz?
-Kiedyś na pewno...-powiedział przechodząc obok,kierował się w stronę schodów.
-Quen,obudź wszystkich!-krzyk z dołu.
-Juuu-odpowiedziała,robiąc co kazał.
Moon zaczął szperać w szafkach."Ta,było zachować wszystko do jednej lub dwóch szafek-myślał-,ale nie....zachciało mi się chować.Nawet nie wiem po co."
Po chwili znalazł to co szukał,czyli tak zwanego jedzonka oraz pitu.Wyjął z innej szafki miski i włożył do nich to samo-ananas i brzoskwinie z puszki.Położył te cztery miski na "stół"(dwa średnie kartony na tym szeroka deska,przykryta znalezionym tu jednolitą ffiraną- profesjonalny stół,zrobiony przez chłopaka).Usiadł na krześle,normalnym tym razem,czekał,aż dziewczyny tu przyjdą.Najpierw przyszła Quen,potem Luna która prawie spała.Na końcu Niemy.Wszyscy siedzieli i jedli.Nic ciekawego,była normalna rozmowa,nastrój był śmieszny i radosny.W skrócie,normalne śniadanie przy "stole".Po tym było planowanie co dziś robią.
-Dobrze by było,gdy byśmy kontynuowali ścieszki.-powiedziała Quen
-Wiosną to będziemy robić,teraz za szybko robi się ciemno.W sumie spójrz zza okno,jest 5 rano i nadal ciemno jak w d...-przerwał wypowiedź Niememu Luna
-Racja to racja,ale i ttak czy nam starczy wszystkiego?
-Starczy,nawet wody starszy....No mamy tu dostęp do wody i jeziorko.Zimą jedynie,ehh,Złodzieja się poprosi.....I tak na zimę tu przychodzi spać,rzadko wtedy też zostaje normalnie.Wiem bo na starej miejscówce tak robił.-Mówił Moon-Jeszcze się przyjaźniliśmy...Wracając do tematu dziś sobie dajmy odpocząć.
-Jak odpoczynek?Ja tylko wczoraj coś robiłam!-powiedziała Luna.
-Tylko ty,my tu przez kilka dni urzędujemy,też jestem krótko,ale ten wysiłek co tu robimy...Eh,później zobaczy szkół wiedziała Quen
-Oj,zobaczysz,zobaczysz...Zimą będzie ciężko,uwierz-mówił Moon-Może nie tak jak samemu,ale i tak ciężko.
-Złodziej pomoże nam-powiedziała Niemy
-Ta,pomoże....Serio mowie pomoże,wiem bo już pomógł mi.-powiedział Moon.
-MAM POMYSŁ NA DZIŚ!-krzyknęła Quen wstając.
-Co?-zapytała Luna z Niemym jednocześnie
-Zaprosimy złodzieja i robimy nockę!
-Nie!-krzyknął Moon,dziewczyny spojrzały na niego z błagakącym wzrokiem.Im pomysł się spodobał.-Ehm,proszę tak na mnie nie paczeć!
-Prosimyyyyyy -powiedziała słodko dla niego Niemy.Ten zrobił się czerwony jak truskawka.Quen i Luna zobojrzały się na siebie z zoboczonymi minami.
-Dobra niech będzie.-powiedział cały rozgrzany i czerwony.
-Moon?A ubierzesz się całkowicie?-zapytała po chwili Luna
-Może później.-wstał biorąz miski.-A co wy chcecie tu robić?
-Nie wiem,może zagramy w butelkę?
-Jest za!-krzyknęla Luna podchodząc do okna.Niemy tylko wstała z budynku i wyszła bez słowa.Jednak szybko wróciła bo uznała,że za zimno.
-Hej,gdzie wy macie te ubrania od Złodzieja?
-U góry-odpowiedział chłopak.
-Oki-powiedziała i poszła do góry.Szybko je znalazła,bo leżały na fotelu który był obok schodów.Szperała krótko,wzięła i założyła bluzę bez kapura,taka pod kolor jej włosów,tylko,że jaśniejszy niebieski.Na rękawach był jeden gruby pomarańczowy pasek.Znalazła jedną podkolanówkę pod kolor długiej bluzy,która trochę capiła trawą.No i tak zeszła na dół,wyszyła z budynku jak wcześniej.Poszła w stronę jeziora z młotkiem przuczepionym do paska spodenek.Szła sama,w ciszy.Na miejscu usiadła nad brzegiem jeziora i patrzała na jeszcze ciemne niebo.Miała wrażenie ,że była noc.Spojrzała na drugi brzeg,widziała To patrzącego się na nią z zza drzew.Może całego jego postury ciała nie widziała ale jego oczy świeciły się.Jej i Moona też się świecą,taka ciekawostka.Gwałtownie wstał gdy usłyszała szelest za sobą.Wyciągnęła młotek.Z krzaków wyskoczył malutki zając.Pochyliła się nad nim uśmiechajac się.Nagle poczuła uderzenie w głowę i upadła obok zwierzaka,który uciekł.Spojrzała się i zobaczyła tylko ciemność oraz gałąź.Zapewne spadła przez starość.Spojrzała na ścoeszkę i zobaczyła fioletowe oczy.
-Moon?-zapytała wstając
-Nom,coś się stało?
-Niiiii,jest og-powiedziała śmiejąc się
-Na pewno?
-Chyba juuuu,jedynie wam zdedze huehuehue.
-Nawet tak nie mów.
-Eh,co ty taki sztywny jesteś?
-Wcale,że nie-pisnął udając słodki głosik który nie wyszedł uroczo,tylko jakby przechodził okres dojrzewania
-Wcale,że tak!
-Jakiś dowód?
-Wszystko na serio traktujesz.
-Kiedy?
-Kiedy ogarnialiźmy to to...Ścieszkę
-Co ja niby na serio wzięłem?
-"Kocham Złodziej" to na serio wzełeś.
-Eeee,nie....A czemu wyszłaś?
-No bo paczaj,cisza,czysto-pokazała ręką na las.-Nikt niepierdoli głupot
-W sumie...Nie zimno ci?
-Ni
-Na pewno?
-Nie wiem
-Mhm...oki
-A po co przyszłeś?
"O chuj....-myślał Moon-powiedzieć czy nie?O nie czemu...."
-Haloooo ziemia do księżyca hehehe,żyjemy?-zapytała patrząc się na niego,on podszedł bliżej.Mimo to,że nie tykał Niemego,było czuć ciepło od niego.
-A,eeeee....Pff...!
-Polski plis-powiedziała z uśmiechem
-Nic!Zimno co nie?Chodźmy do dziewczyn!Ciemno jest!Straszne ciemno!Chodźmy do sypialni i śpijmy!-krzyczał to wszystko na dwóch oddechach.Dziewczyna spojrzała się na niego maślanymi oczami i przechyliła głowę w prawy bok.
-A mogę powód?
-Ciemno wszędzie głucjo wszędzie,zimno będzie zimno będzie!
Złapał ją za zimną dłoń,chciał iść ale jednak wolaj patrzeć na złote oczy Niemego.Nawet nie czuł kiedy jego głowa przybliżyła się mocno do jej.Musieli się uderzyć noasami,aby Moon się zoriętował,że tak się za patrzył w oczy dziewczyny.Chciał wziąść głowę,ale jednak ne,ponieważ,Niemy złapała go za głowę.
-Nu nu nu,bo zimno-powiedziała trzymając cały czas go.Nagle zzapleców usłyszeli głos Złodzieja
-Całuj!Całuj!Gorzko !Gorzko!Gorzko!
-Co kurwa?-odwrócił się chłopak nerwowo.
-Eeeeee,przyniosłem koszyki!-uśmiechnął się szeroko
-Złodziej ty zostać na noc.-powiedziała dziewczyna.-Wun mnie tam.
-Dobraaaa,ktoś jest tam tam?
-Luna i Quen-odpowiedział Moon,patrzał jak rudy chłopak sobie idzie.Odwrócił się do niskiej dziewczyny.Przynajmniej miał pewność,że Złodziej serio w niej się nie zakochał.
-Tyyyy-powiedziała dziewczyna,trzymając go za rękę-Ale ty rozgrzany!
-Jak chcesz mogę zostać twoim piecem głowie dział cicho.
-Że co?-zaśmiała się
-Japierdole,KOCHAM CIĘ-krzykną tuląc dzkewczynę.Poczuł,że zrobiła się zimna.Zobaczył ciemność otworzył oczy,był w łóżku,a obok wtulony Niemy...
-ŻE CO KURWA?!-krzyknął na cały głos
-Japierdole,zamknij się-powiedziała Niemy lekko brzez sen.A do pokoju weszła Luna w bluzie i spodenkami od Złodzieja.
-Co się stało?!-zapytała przestraszona
-Nic,tylko zjebany koszmar....-skłamał
-No to niezły ten koszmary- powiedziała Niemy bardziej wtulając się do niego.Spojrzał się na nią nie wiedząc czy śnił czy to serio było....
-To jam tylko koszmar...To dobranoc.-powiedziała ziewając i wyszła.Chłopak spojrzał na ścianę,była krew,potem na jedno przed ramię Niemego ,nie było jej bandaża.Spójrz al na własne dłonie,rany."Japierdole...-myślał-Czemu...."

Pamiętniki PsychopatówWhere stories live. Discover now