Dwa dni minęły całkowicie spokojnie,nasza "rodzinka" przygotowywała się na rzeź.Także pakowali plecaki swoimi rzeczami.Tak w razie czego,gdyby musieli uciekać,nic nie wiadomo jak to wszystko się podoczy.Raczej nie będzie miło,dla innych ludzi,którzy mieszkają jeszcze w tamtej wsi.Już wiadomo jest,że jakoś bardzo wielkie ta wieś nie jest.Jak mówił Złodziej "cztery domki na krzyż.".Podejrzewali,że jednak oni tylko pójdą na mordor,bez tych innych z "rodziny".A tak myślą,bo oni są najbliżej-wieś jest po drugiej stronie jeziora-ale kto wie kogo demon wyśle za grupę.Tym czasem nasi przyjaciele mordercy byli w piwnicy i tam się przygotowywali,a nasi przyjaciele złodzieje byli w tak zwanym przez wszystkich salonem,który nim nie jest.Quen,Luna i Złodziej siedzieli na podłodze i na rozrysowanej "mapce",planowali kto,który dom okrada.Wszystko musi być zapięty na ostatni guzik.Wszystko musi być idealnie ułożone i idealnie przemyślane.Złodziej jeszcze omawiał z dziewczynami jak mają wejść,co najlepiej ukraść i jak mają trzymać się morderców tak,aby nie dostać np.z siekiery jak to rok temu się zdażyło...Złodziej się sam napatoczył pod siekierę i dla tego ma bliznę na prawym ramieniu.Jeszcze później wzięli większe torby,chodziarz czy warto je mieć,kiedy mają napadać na małą wieś,która ma cztery domu na krzyż i brak zasięgu.Ale lepiej mieć większą torbę,niż później żałować,prawda?To tylko tyle było z ich przygotowań (tylko złodziei),jeden dzień wcześniej sobie tylko przypomną plan i tyle.A mordercy cały czas musieli coś robić,a to naostrzyć,a tamto sprawdzić lub coś wywalić,bo już rdza była czy coś innego.Jeszcze ktoś co chwile się skaleczył.Czyli jakby typowy dzień w ruchliwy dzień w biurze,tylko,że trochę krwi i nie ma papierowej roboty,tylko ostrzenie,ale wszyscy tak samo biegali.Raz tam raz tu.Najlepiej kiedy ktoś niezauważy Niemego,najniższej z tej rodzinnej grupy osoby i trzeciej z całej rodziny dziewczyny mordercy.W piwnicy cały czas ktoś jej nie zauważał,albo deptał jej po stopach.Nawet Moon,który jak wiecie lepiej się nią opiekuje niż samym sobą.Na szczęście i chyba pierwszy raz w życiu Moon i Aki tak szybko się wyrobili z tym wszystkim,a Niemy go pierwszy raz się przygotowywała.Z szczęściem mogli sobie odpocząć,mogą też wreszcie zagrać w butelkę i ogólnie zrobić sobie nockę.Jak ostatnio mieli mieć pidżama party,Niemy sobie połamała rękę.A teraz mają świedną okazję.Aki jak usłyszał te plany od Moon'a,pobiegł do złodziei.Uwielbiał takie rzeczy,bo jednak nie jest spokojny,małow mówny i grzeczny.Jak miał 13 lat zaczął palić oraz pić w dużych ilościach alkohol-obecnie ma 16 lat i nadal te rzeczy robi,tylko jeszcze narkotyki doszły.
-Hej,hej!-mówił już będąc w pokoju z Luną,Quen i Złodziejem-Mamy świetny pomysł!
-Nie ty,tylko ja-powiedział Moon,wychodząc zza drzwi.
-Jebać!My mamy pomysł,że robimy nockę!
-Znowu?-powiedział Złodziej z irytacją.
-Tym razem,nikt nie włazi na drzewa!-zaśmiała się Luna,a Quen się na nią spojrzala.
-No,to co? Chcemy?-zapytał z uśmiechem Aki.Wszyscy się zgodzili.-Więc...Widzimy się wieczorem.
-No raczej,hehehe-zaśmial się Złodziej,który patrzał się cały czas w różowe oczy Akiego.Wszyscy się rozeszli,nie którzy w salonie byli,inni na górze,a Aki wyszedł się przejść w samotności.Mimo,że szalony to lubiał być czasem sam...Jak każdy,czasem lubi mieć spokuj i być na chwile sam.Za ciepło nie było na dworze,ale śniegu też już nie było.Blondyn,nie miał długiego rękawu,tylko neonową fioletową podkoszulek z neonowym różowym wzorem (X∆X),spodnie miał jasne i dziurawe.Cały ubiur był delikatnie obrudzone błotem,krwią,trawą,farbą i ziemią.Nie chce zawracać głowy Złodziejowi lub innym,a mu to obojętne w czym chodzi.Ważne,że nie jest goły.Przeszedł się do jeziora,usiadł na brzegu wody i zapalił papierosa.Dużo myślał.
-Hej Aki!-usłyszał głos Złodzieja.-CP robisz?
-Siedzę,kurwa nie widzisz?hehe
-Sam?Nie podobne jest to do ciebie!
-Pff,a ty co nie z Niemym i Moon?Coś wy najlepsi przyjaciele.
-Jak są razem,to bardziej do siebie ciągną,a mnie bardziej jak normalnego przyjaciela traktują...Już nie jestem ich BFF.
-Hehe,typowe....A czemu ty tu do mnie przyszleś?Co kurwa tłumacz się,hehe!
-Hmm,nie mam nic innego do roboty-mówił siadając obok Akiego-Eh,ty tam morderca ja złodziej....My mamy mniej do robienia.
-Zauważyłem to jakieś cztery lata temu.
-Hehe,wtedy jak się poznawaliśmy?
-Taaa,wtedy to byłeś oczojebny rudy.
-Huehuehuehue,nadal nienawidzę swoich włosów,hehe.
-Czemu?Spoko są,na pewno lepsze takie niż taki typowy rudy.
-Takie wcześniej miałem?
-Taaa,wtedy chujowo wyglądaleś,ale dało się przeżyć.
-Oki...A coś się stało?-zapytał przysuwając się bliżej blondyna
-Nie,nic.Jest zajebiście.Jak zawsze,no wiesz,całe życie najebany i na haju.
-Racja to racja,Huehuehuehue.
-A jak z dziewczynami się współpracuje?
-szczerze?
-Nom
-Trochę dziwnie...Pierwszy raz takie rzeczy planuje,tylko z dziewczynami!Jeszcze Quen się dziwnie na mnie patrzy...
-Awww,bo będę zazdrosny,ha ha ha ha
-Eh,ta huehue....hue-zaśmial się nerwowo i znowu patrzał mu się w oczy.
-Co?-zapytał lekko nie zręcznym tonem głosu.
-Nic,nic...Tobra to ja będę spierdalać.Wiesz,ktoś musi ogarnąć żarło,bo już nie ma nic.
-Dziewczyny mogą iść.
-Oneeeee...By sobie nie poradziły w dzień,jeszcze sklep.Więc i tak bym musiał z nimi iść.
-Spoko,no to elo!
-Na razie!
Aki jeszcze spalił całą paczkę papierosów.Wtedy poszedł do pałacu,wlazł do swojego pokoju,które kiedyś był "biurem",położył się na kanapie i nawet nie wiedział kiedy zasnął.Tym czasem,nie mogę napisać co Niemy i Moon robili huehue (͡° ͜ʖ ͡°)...Tym czasem Luna i Quen wiedziały na schodach od dworu.Nie było ani ciepło,ani zimno,było idealnie.Śnieg nawet nie przeszkadzał w rozmowie oraz siedzeniu na kamiennych schodach.One mogły gadać że sobą przez wiele godzin,a to tylko dla tego,że Quen należy do rozgadanych i przyjaznych osób.Lubi poznawać ludzi,chodziarz wie,że teraz to będzie nie możliwie,żeby normalnie zakazywała innych na ulicy.Za to Luna jest osobą też lekko rozgadaną,szaloną,ale mniej odważną od Quen.Idealnie się do brały.Obecnie żartowały i badały co będą robić w nocy.
-Na pewno będzie butelka....-mówiła Luna,spojrzala się na Quen- Słoneczka nie będzie!
-Oczywiście-powiedziała robiąc zboczoną minę (stopień stopień)
-Może,chłopacy z organizują alkohol....
-Ty nie pijesz!
-A to czemu nie?!-zapytała lekko zaskoczona i zirytowana
-Bo pamiętam,jak ostatnio byliśmy razem i po kradzieży,poszliśmy się napić....
-Cicho!-przerwała Luna-Mam słabą głowę po ojcu....
-Ale,że tylko łyk?!-zaczeła się śmiać-Luna to był tylko łyk!A nie cała puszka!
-Cichaj...!-powiedziała cala czerwona jak pomidor.
-Oj no...oj wiesz,że cię nienawidzę!
-Oj ja ciebie mocniej!
-Awwww....A coś jeszcze z tymi planami na noc?
-Podejrzewać,że narkotyki też będą....
-A tylko kurwa spróbuj!
-A to Złodziej zapewnie przyniesie,nie ja!Takim gównem nie chcę się nigdy bawić!
-No,no...a później będzie...hehehe...
-Quen!Łogar!
-Łoczywiście!
-To co dalej będzie z tymi planami?
-Zapewne będą te zabawy pijackie....
-Quen!!
-Nie te zabawy debilu!Ale chodziarz,kto wie co Niemy i Mo...
-QUEN!-przerwała Luna
-No JUŻ łogarniam się!Chodzi mi o zabawy alkoholowe lub nie wiem....uno kurwa.
-No tak,tak cały czas tylko to masz głowie,hehe.
-Ciiii,a dalej w sumie nie wiem co będzie.Nie mam pomysłu.
-No to tak...podsumujmy...Alkohol będzie,narkotyki może,słoneczka NIE BĘDZIE,uno może i te zabawy alkoholowe może.
-Taaq,chyba tyle?
-Chyba,tak....A butelka!
-A no...i jeszcze gra w butelkę...
-No to teraz tyle!Chyba....
-Chyba?
-Wiesz,Aki jest typem imprezowicza,podobnie jak Złodziej i jak te legendy mówią,Moon też...A Niemy to jest pojeb,więc wszystko możliwe.
-Racja,racja...To może pójdziemy,tam tak na kradzieże?Hmmmm??Co ty na to?
-Możemy...Tylko do wieczora zdarzyć!Pamiętaj!
-No tak,tak!Oczywiście,że zdąrzymy!-
Powiedziała i poszły po plecaki tym razem.Bo raczej nic wielkiego nie przyniosą.
YOU ARE READING
Pamiętniki Psychopatów
AdventureMłodzi mordercy i złodzieje,pierwszy raz się widzą i muszą razem mieszkać pod jednym dachem.Co z tego wyjdzie?Zobaczysz....*zakończone *