Dziewczyny obudziły się u Złodzieja.Ranek jak ranek,nic ciekawego.Normalnie wróciły do pałacu-bez Akiego-jednak widok który tam zobaczyły był okropny.Normalne pobojowisko,wielce wisiały na drzewach,krew na ziemi i rozczłonkowane ciała oraz ciała z rozbitymi głowami.Jednak jakby się przyjrzeć to nie byli ludzie,ani zwierzęta.
-Co to kurwa jest?!-krzyknęła Luna.
-To co widzisz-dziewczyny uslyszały głos za nimi,otwrucily się i zobaczyły Niemego,była cala w krwi.Trzymając młotek podeszła do nich.Zaczęła się śmiać.Luna pobiegła do pałacyku,przerażona zamknęła się w swoim pokoju,dzwonki jej dokuczaly,zaczęła samą siebie uspokajać mówiąc cicho
-Muszę się przyzwyczaić.To jest normalne....To jest normalne,Luna spokojnie.Nie panikuj.....
W tym samym czasie Quen nadal w szoku stała i patrzala jak Niemy dusila się przez śmiech,po chwili podeszła do niej,w kącu są dobrymi znajomymi.
-N...Niemy?Wszystko o...okej?
-Nie-powiedziała nadal smiejąc się
-Co....c...co tu się stało?
-Mordor !
-T...to widzę...-powiedziała pomagając wstać-Co się stało w twoją rękę?!
Niemy nie miała nic na złamanej ręce tylko bandaż wokul dłoni,nie miała palca-kciuka.
-Ujebalo mnie!
-Co?!Kto?
-To cos....-pokazała na nieżywych .
-Ow,gdzie jest Moon?!
-Nad jeziorem ,zrobił ognisko i teraz pali....Lepiej teraz tam nawet nie idź.-powiedziała poważnie
-Dobra,chodź do Luny.....
Machnęła głową i poszyly do dziewczyny.Po drodze badały prawie normalnie-Niemy wybuchała śmiechem co chwile.
Quen z zdziwieniem weszła do pałacu.Była tam czysto,ani krwi i trupów.
-Luna!-krzyknęła Niemy
-Nie krzyczy tak!-krzyknęła Quen
-A sama krzyczysz!-odkrzyknęla
-Zamknąć twarze!-uslyszaly krzyk zza drzwi.
Dziewczyny umilkły i po prostu poszły do Luny.Quen szarbnęła klamka
-Chlera,zamknęła się...-powiedziała sama do siebie i krzyknéla-Luna!Otwórz
Od razu drzwi zostały otwarte.Dziewczyna była w białej koszulce z pandą.
-C...co?-zapytała wysoka dziewczyna.
-Ty tak się bój,bo to będzie norma.-mówiła Niemy-A wlaśnie....GDZIE WY KURWA BYLIŚCIE PRZEZ CALĄ NOC?!
Krzyknęła
-Złodziej nas zaprosił na noc....-odpowiedziala Quen łapiąc się za prawą rękę.
-Że u niego?-zapytała stopniowo uspokajając głos
-No ta...Uznał,że za ciemno i za późno
-Ahaaaaa,dobra czyli norma u niego....A co wy tam robiliscie?
-No jak po wiedzieliśmy,że my być złodzieje to....no pora graść.
-O,a pokarzecie co zajebaliscie?
-Luna możemy u ciebie?
-Dobra...ALE Niemy zostawia młotek i inne ostre rzeczy na korytarzu!
-No dobra -powiedziała rzucając młotek.
-Wszystkie -powduzyla
-Ehh-rzucila jeszcze jeden młotek,nóż motylkowy,kawałek rozbiteko szkła,dwie żyletki i carambita.
-Wszystko,Niemy,wszystko!
-Pffff-prychnęła i wyciągnęła jeszcze nóż kuchenny-Zadowoleni?
-Bardzo,teraz zalraszam.
Powiedziala i Quen weszła,Niemy jeszcze musiała dla beki szepnać do ostrych rzeczy "Ja po was wróce,kccc" i potem weszła.Quen jeszcze musiała iść po torbę wypełnioną nie wiadomo czym,jeszcze nie sprawdzała co on miał przy sobie-nie licząc swetra.
-kto pierwszy?-zapytała Luna
-Ty.-odpowiedziała Quen siadając na podłodze.
-Oki-zaczęła z torby wyciągać birzuterię i pieniądze.
-Tylko tyle?!-zaskoczyla się morderca.-Byliście z Zlodziejem czy same?
-Z Złodziejem.-odpowiedziała Quen z Luną.
-Oh...A jeszcze coś masz?-zapytała patrząc na nirzuterię i pieniądze.
-No tak.Quen teraz ty!
-K-pokazala mukę i wyciągala z torby zeszyty,pluszaki,misie,koc,czekoladę,okulary przeciw słoneczne,wodę,telefon,przy okazji wyjęla z niego kartę i ostatnią rzeczą był sweter,a wszystkie rzeczy były koloru pastelowym różu i pastelowym fiolecie.
-Co ty?!Pięciolatkę okradlaś ?!
-Nie-mówila śmiejąc się-Samca alfa z naszych czasów.
-Aaaaaaaa,tobra.
Jeszcze długo ze sobą gadaly,nawet u Luny znaleźli karty i zagrały w makao
*******wieczur*******
Na dole siedział zmęczony Moon,pierwszy raz było mu ciepło na dworzu,w zimę,co prawda nie było już śniegu ,ale i tak zimno.Wreszcie mógł usiąść i odpocząć w cieple,bo ognisko nad jeziorem wyszło tak,że miał problem z ustawieniem aby nie spalić lasu.Więc znowu musiał tu wszystko przynieść i do piwnicy,aby tam spalić,oczywiście wszyscy się nie zamieścili więc jeszcze zostali w piwnicy w dużym pokoju z prysznicami.Nadal nie wiecą po co to,ale jest?jest.Tak jak usiadł momentalnie zasną,jednak długo nie posłał ,gdyż Quen obudziła go przez nieudolny chwyt.Trzymała porcelanowy kubek który znalazła w pokoju Luny i jej spadł przy nim.
-Co!?-krzyknął pobudzony.
-NIC!Nic nic,śpij dalej.-mówiła przestraszona.Chłopak nanią się spojrzał,przez to,że w pokoju było ciemno,fioletowe oczy były bardzo dobrze widoczne i trochę mocno straszne.
-Co ci spadło?
-Kubeczek
-Meh.....-powiedział i położył głowę na poduszce.Jednak po chwili na dól zszedla Luna,a za nią po poręczy Niemy.
-Kiedy OM nom nom?-zapytała się Luna z Niemym.
-Jak se zrobicie to będzie!-usiadł zdenerwowany,sierenice jego stały się jak u kota.
-A gdzie jest jedzenie?
-W piwnicy.-powiedziała Niemy.
-K
Powiedziała Luna i poszła.Niemy usiadła obok chłopaka tuląc go,a Quen sprzątala potłuczine szkło.Oczy Moon stały się normalne-czyli wiecznie przymulone.
-Niemyyyy!-usłyszeli krzyk z piwnicy.
-Cooooo?-odkrzyknęła dziewczyna
-Chodź tu!Zraniłam się!
Niemy nic nie odkrzyknęła tylko poszła do piwnicy,oczywiście biorąc młotek po drodze-dużo jest tu rozmieszczonych rzeczy np.młotek,nóż-Zeszla po schodach i zobaczyła,że Luna siedziała na ostatnim schodku,była już przy niej,widziała rozbite szkło na podłodze.Dziewczyna była tylko na skarpetkach,więc już wiedziała gdzie ma ranę,tylko skąd tu szkło?Nie myślała jakoś o tym,tylko o pomocy.Chciała Lunę podnieść ale była za słaba,więc pozwoliła się o siebie oprzeć.U góry,Quen jak ją zobaczyła od razu chciała pomóc.Wyjeli szkło i zabandażowali.
-przez cały wieczór nic ciekawego nie robili-
YOU ARE READING
Pamiętniki Psychopatów
AdventureMłodzi mordercy i złodzieje,pierwszy raz się widzą i muszą razem mieszkać pod jednym dachem.Co z tego wyjdzie?Zobaczysz....*zakończone *