Wczesnym ranem Moon obudził się jako pierwszy,on tylko wstaje o 3 rano.Wstał z twardego materacu.Popatrzył się na zakrwawiona ścianę,potem na dłonie,były za bandażowane.Zdziwił się,bo ostatni opatrunek miał użyty na nodze,a Złodziej nie przyniusł żadnego bandaża,plastra i nic z tych rzeczy.Miał w zwyczaju,że zagląda do pokoi,tak,żeby się upewnić czy wszystko jest w porządku i nie ma nikogo obcego-typu dziki pies,przez którego musiał sam zszyć nogę-Zaczą zaglądać od pokoju Quen,ona spała rozwalona na pół łóżka,Luna podobnie tylko przykryta i bardziej skulona,Niemy to był normalny hit.Leżała na podłodze z poduszką oraz kocem,skulona jak mały kotek."Hmmm,od kiedy tu jest pętagram?-pomyślał patrząc się na ścianę po lewej stronie-No to nieźle ma w pokoju".Wyszedł lekko trzaskając drzwiami.Spojrzał na schody na poddasze.Ciekawe rzeczy tam się działy,zanim dziewczyny doszły do jego życia.Wrócił do pokoju,bo zapomniał,że teraz nie mieszka tu sam i dobrze by było załorzyć chociaż spodnie.Bluzy mu się nie chciało,że to nic dziwnego dla nich będzie i nic nowego.Wyszedł z pokoju.Stanął gdy zrozumiał,że szafka,która cały czas była przed jego pokojem,nigdy nie była otwarta-przypominam,że mieszka tu od 3 miesięcy-teraz się zainteresował nią.Otworzył ją i zobaczył stare futra,futrzaste czapki oraz szaliki,pod spodem były grube buty,a wszystko w odcieniach brązku i bieli.Wyją buty i zobaczył jakieś dokumenty,albumy oraz małe owinięte już podżókłą kartką coś.Jego to wałaśnie zainteresowało,bez wachania ją wyjął,od winą kartkę i zobaczył aparat.Stary aparat.Odłożył aparat na miejsce i odłorzył buty.Zamknął szafę,poszedł na dół,ominą słoik z kwiatami głównie od Złodzieja."A byłeś takim dobrym przyjacielem...-myślał-Po co to robisz...?Żeby mnie wkurwić?"Poczuł ciepło,nie mógł opanować gniewu więc przywalił w ścianę.Rany na dłoniach bardziej zabolały.Na opatrunkach zobaczył krew.Głośno przeklnął.Usłyszał dzwonki i poczuł dotyk na ramieniu.Odwrócił się gwałtownie,zobaczył To,jedną ręką wskazywał na drzwi,a drugą trzymał cały czas za ramię."Zabij,zabij-słyszał w głowie demoniczny głos-oni tam są,zabij,zabij."Nie zbyt wiedział o co chodzi mu.Zniknął,a z tyłu była siekiera,już dobrze rozumiał go.Podniusł swoją broń.Wyjrzał za okno,było ciemno,ale dało zobaczyć jedną osobę,stała z kamerą i latarką,mówiła coś.Zapewne jakiś Youtuber.Po chwili podszedł do drzwi.Moon z całej siły otworzył drzwi uderzając go i rozwalając jego kamerę-Miał ją bardzo wysuniętą do przodu-Chłopak od kamery był w szoku co się stało.Zaczął błagać o litość gdy wiedział co ma się zdarzyć.
-Błagam!Nie,nie!-ryczał-Błagam został mnie.
Moon stał nad nim z siekierą w górze.W sumie nic nie czuł,smutku,radości,no normalnie nic.Jednym ruchem pozbawił go z lewej ręki,krzyczał niesamowicie,potem prawą dłoń i głowę,bo o ironio głowa zaczęła go boleć od krzyku.Rucił siekierę za siebie,wziął chłopaka ciało i po koleji wrzucał go w gęste krzaki.Daleko rzucał,przypomniało mu się jak zrobił tu mordor,a na poddaszu torturował ich.A dokonał tego sam.Przetarł dłonią o swoje czoło,zostawiając krwisty ślad na nim.Od wrócił się,wziął siekierę i wrócił do pałacu jakby tu nic nie było.Poszedł do piwnic gdzie były prisznice..."Kurwa,jacy my jesteśmy głupi!-myślał-Mamy tu wodę a szukaliśmy jeziorka...."Uderzył się w czoło.Żeby był fakt,że tylko tu są prisznice to ok,ale przy kardzym pokoju z łóżkiem jest wana,kran i kibelek."I po co ja tu idę skoro mam łazienkę przy swoim pokoju!"Wszedł po schodach do góry i do własnej łazienki.Malej ale własnej.Postanowił,że od teraz będzie później się budzić.Może zacznie coś ogarniać.Przemył twarz,ręce bez bandaży,brzuch oraz tam gdzie ma krew tego gościa.Podniusł głowę do góry i spojrzał w lustro.Lekko się przestraszył,bo sądził,że Niemy śpi jeszcze.
-Coś się stało?-zapytał chłopak onieśmielony.
-A tobie?-zapytała z troską w głosie.Pierwszy raz słyszał taki głos od niej.
-Mi nic,ale czemu nie Spisz?
-A ty czemu?
-A odpowiesz mi?
-A ty mi?
-Ty pierwsza
-Nie,bo ty
-Ale czemu ja?
-A czemu ja?
Moon odwrócił się twarzą do niej i teraz zobaczył,że brakuje jej dwóch bandaży z przed ramion.Nieźle była poparzona.Spojrzał na bandarze leżące przy zlewie
-Twoje?
-Możliwe,że tak.
-Czemu?
-Co czemu?
-Czemu miałem je na rękach?
-Budziło mi się w nocy więc byłam u wszystkich w pokojach,a tobie leciała kefa.
-Dziękuję?
-Proszę bardzo?-uśmiechnęła się
-Więc powiesz,dlaczego nie Spisz?
-Bo się się obudziłam.
-Bo?
-Bo się obudziłam.
-Bardzo kreatywna odpowiedź
-Tak bardzo,jak twoje uzasadnienie czemu nie na widzisz Złodzieja.Myślisz,że karzdy ci uwierzy,że cię okłamał i zdradził nie wiadomo jak?
-Nooo.....Może
-Nom,A co ci się stało w dłonie?Widziałam krew na zmianie i pęknięcia.
-No,się wkurwiłem,nie ważne na co i tak poszło.
-A chcę wiedzieć!
-Pomyśl sobie.
-Ale myślenie to moja słaba strona!
-Nie udawaj,chodziłem z tobą do podstawówki i...-przerwał zdanie,gdy spojrzała się na niego z niedowierzaniem-No co Amber?Nie pamiętasz jak jednego z twojej klasy "porwano"?
-Nie,ja nic nie pamiętam przez ten jebany wypadek samochodowy!No sam widzisz jak na przed ramionach mam!To jest kurwa ochydne,tak jak wyglądam teraz to jest okropne!-zaczęła płakać-K..Kim ja kurwa się stałam też jest okropne!
-Niemy no,nie mów tak.Quen,Luna i ja jesteśmy też z toba.
-Was chodziarz nic tak nie oszpeciło!
-Się cieszył,że całej twarzy nic się nie stało.
-Ale kurwa zrozumiesz....Ty wyglądasz jak człowiek...A nie jak mumia.
Moon nie wiedział co odpowiedzieć,pierwszy raz odkąd zaczął z nią się przyjaźnią nie było sytuacji gdzie była poważna.Teraz chciał się tylko do niej wtulić.Widział,że z nerwów ledwo co może stać.Więc bez słowa załapał ją za rękę i przyciągnął ją do swojego pokoju,kazał jej usiąść lub nawet położyć.Wykonała tą pierwszą czynność.On obok siedział wtulił się w nią,ona też i nawet nie wiedzieli jak i kiedy zasneli.
YOU ARE READING
Pamiętniki Psychopatów
AvventuraMłodzi mordercy i złodzieje,pierwszy raz się widzą i muszą razem mieszkać pod jednym dachem.Co z tego wyjdzie?Zobaczysz....*zakończone *