Bardzo ciekawy,dziwny i pojebany ranek (͡° ͜ʖ ͡°)

33 2 0
                                    

Wszystko trwało jak w śnie,wszystko to samo,wszystkie rozmowy o tym samym,wszystkie gesty te same....
Padło pytanie o noce z Złodziejem,wszystkie dziewczyny zrobiły to samo.Nawet wzrok Niemego był taki sam.Bez wachanie powiedział
-Tak!Możemy mieć nocke tu.
Dziewczyny spojrzały się na niego z zdziwieniem.
-Ale Złodziej też może będzie.-powiedziała Quen
-Słyszałem za pierwszym razem-powiedział bez wyrazu twarzy
-To wy nie jesteście wrogami już?!-zapytała Niemy z wesołym głosem
-Jesteśmy nadal Słonko.-odpowiedział patrząc jak radość z jej oczu znika.
-Dobrze się czujesz?-zapytała Luna z niepokojem w głosie
-Wszystko jest w porządku.-mówił z obojętną twarzą-Cieszę się,że chcecie go poznać....Serio jest spokoju,ale no....Nie ważne
Chwile było cicho kiedy Niemy wstała i zrobiła wszystkie rzeczy ze snu.Moon tym razem od razu poszedł za nią,nawet dobrze nie usiadła na ziemi a on już był obok.
-Coś się stało?-zapytał kucając obok
-Nic,wszystko jest dobrze
-Na pewno?
-Nom,czemu tu przyszłeś za mną?
-Bo się o ciebie martwię...
-No,ale po co?
-Wiesz sama...Wiesz i nie udawaj,że nie znasz tego powodu....!
-No się przyjaźnimy?-zapytała z prawie płaczem ostatnie słowo.
-Nie do końca...Można uznać,że kochaaaaaaaaalubię cię za bardzo.
-Kochaaaa co?-uśmiechnęła
-Łakaaaaaa Maka Fą
-Że co?-zaczęła się śmiać
-Jajeczko słonko.
-Czemu słonko?-zapytała śmiejąc się nadal
-Ja cię...-dziewczyny przerwały im rozmowę
-Niemy!Znajdziesz Złodzieja?-zapytała Quen
-I zapytasz czy wbije nn a noc?-dodała Lunan.
-pewnie,tylko później,bo jest piąta!Na pewno jeszcze śpi.-powiedziała
-Oki,co robicie?-zapytała Luna
-Siedzimy i rozmawialiśmy.-powiedział Moon
-To my się dołączyły-powiedziała Quen siadając obok chłopaka,Luna zrobiła to samo,tylko obok Niemego.
"No kurwa DLACZEGO TERAZ!?-krzyczał w myślach-Jakby nie mogły później przyjść...."
Dziewczyny rozmawiały ,on siedział i tylko powstrzymywał się złości.
-Dziewczyny,ja zaraz przyjaźń powiedział Moon wstając.Poszedł szybkim krokiem.
-Ty Niemy?
-Czo ja?
-Wy jesteście razem?-zapytała Luna.
-Nie,a co?-w tym momencie po lesie rozbiegł się krzyk:NO KURWAAAAAA!DLACZEGO?!
-O ja pizgam-mówiła Quen-Przerwałyśmy w złym momencie?
-Trochę....Nieźle się wkurzył
-O ja cię panie...Myślałam,że jest spokojniejszy!-powiedziała Luna
-Neh.Mogło być gorzej-powiedziała Quen -Zawsze mógł nas zajebać.
-Niby tak,ale i tak o ja cię....
-A co na noce będziemy robić?-Zmienła temat Niemy,bo już nie chciała,żeby zapytały o czym gadali.
-Nie wiem,w butelkę gramy?-odpowiedziała Quen-Albo coś Złodziej przyniesie.
-On zawsze coś przyniesie.
-Spoczko,a na przykład?
-Karty,alkohol,nawet radio.W sumie wszystko o co poprosisz.No chyba,że serio coś drogiego lub coś wymagającego,typu dron,wtedy trzeba z nim serio dyskutować.
-A tak ogólnie to za darmo?
-No chyba,że się nieznacie za dobrze...Obcym to bardzo drogo sprzedaje,albo za drogie rzeczy wymienia
-U to niezłe siłę można z nim zrobić.
-Bardzo.Tym bardziej gdy z nim się zaprzyjaźnisz.
-A jak to twój crush to też?
-Em,tego nie wiem....Czy ktoś tu się w nim zakochał??
-Może
-Czy tylko ja nikogo nie kocham?;zapytała ze śmiechem Luna
-Tag -powiedziała Niemy z uśmichem.
-Ha!Czyli kochasz Moona!
-No,a co?Huehuehue
-A się upieracie,że nie jesteście razem!
-No bo nie jesteśmy.
-O LOL,to nieźle-powiedziała Quen
-Nom,bardzo nieźle....O Złodziej!-krzyknęła Niemy
-Ty tak nie krzycz,bo serio będziesz niema!-Uśmiechnął się
-Jo jo ty byś chciał!
-Jo jo,ty za dużo mówisz jak na Niemego.
-Jo jo!A co masz dla mnie?
-Jo jo!Kosz o który prosiłaś.
-Ehm,Złodzieju?-zapytała nieśmiało Quen
-Ehem,słucham?
-Nie mów słucham bo cię wyrucham HUEHUEHUEHUE-krzyknęła Niemy
-Ty byś chciała hehe.A co chcesz?-zwrócił się do Quen pochylając się nad nią.Ona nic nie mówiła za bardzo się wstydziła
-Chcesz na noc do nas?-zapytała za Wuen Luna.
-Że ja?!Moon się zgodził?!
-Tak,podobno się cieszy z tego.
-Że chcecie go poznać.-dodała Niemy.-Kurwa długo go nie ma....
-A co się stało?-zapytał się
-Nic tylko się tak trochę....tak bardzo trochę...się wkurwił w chuj.
-No to idź do niego.Wiem jaki on jest jak się wkurwi.
-To ja zaraz przyjdę.-wstała,gdy szła udeżyła w pośladki pochylającego się Złodzieja-Kto wypina tego wina!
-O ty szujo huehue-popatrzał się jak szła.Usiadł obok Quen.
-To co powiecie?
-W sumie no...nic -powiedziała Luna
-Co przynieść na noc?
-A co masz?
-Tu przy sobie mam....-zajżał do różowej torby-karty,alkohol....więcej alkoholu,zioło...o chuj kanapka!Ktoś z was pali?
-Nie-powiedziała Quen,a Luna pomachła głową na nie.Chłopak wyją paczkę papierosów,wyją jednego i sobie zapalił
-To pora zacząć,HUEHUEHUE -śmiał się
-Co jeszcze masz?
-Głównie tu mam narkotyki,alkohol....kanapkę która pojawiła się ciul wie jak,jakieś naszyjniki,chustę,bransoletki i zapałki,zapalniczek
-To będzie ciekawie z tobą tu....A ty je pijesz?
-Zależy
-Od czego?
-Czy sam.
-A sam pijesz?
-Sam palę,pić to tylko z kimś.Bo samemu to się najebiesz i chuj.
-Spoczko....
Nastała cisza,z pół godziny siedzieli.Chłopak spalił pół paczki.
-No gdzie ta Szuja?!
-Może coś się stało?
-Raczej nie,ja ją i chłopaka znam za dobrze.Ten by niedał jej krzywdy zrobić,ani jej by nic nie zrobił.Ona to...Dzikie niedźwiedzie są milsze.Więc na pewno obaj żyją
-A jak coś jednak się stało?!
-Demoniczna opieka nad wami jest.Więc to jest nie możliwe.
-Jaka opieka?
-Od waszego To.A To jest demon i To was chroni od śmierci....i więzienia.
-Ale....Jak?
-Normalnie,wiem bo sam jestem jego "dzieckiem".Moon i ja już nie raz się zabiliśmy,albo byliśmy w kiciu...szczególnie ja,bo Moon to idealny morderca.Jak on mordował to zawsze cicho,bez rzadnych dowodów zbrodni.Teraz podobno się z tym uspokojił,tak teraz się nie wychyla.
-My też będziemy.....
-Tak,tak,albo będziecie jak ja lub mordować jak Moon,ale trochę gorzej,kurwa dziesięciolatek zajebał policjanta,oooo ty był beczny widok.
-Że mamy wybrać?
-Na pewno za niedługo...Ale spokoooojnie,wujek Natan wam pomoże.
-Natan?Kto to?
-O ja,nie mówili jak mam na imię?
-Nope.
-To teraz wiecie.
-Nie chcę wybierać bo to i to jest złe!
-Ucieczka z domu też jest zła.Jakoś to zrobiłaś.Ale spokojnie ja wam pomoce z tą decyzją.Wiem,że to niby trudne,ale to pokochacie!
-Taaaa,tego jeszcze nie wiem.
-Oj uwierz,że takie same podejście miałe.A teraz to mam,aż władzę nad ludźmi...Niestety to czasem,ale zawsze coś.A z jak Moon to władza na pełnej parze.Kurwa jełoby go się nadal boją.
-Czyli Kto?
-Z dzielnicy i byłej miejscówki ludzie.Chyba nadal mam to zdjęcie,kurwa czternastolatki wokół pełnoletni lub starsi złodzieje,ćpuny,alkoholicy,samobójcy i mordercy.A oni też są "dziećmi".To ma dużą rodzinę.Nie tylko w tym lesie.Nawet w wielkich miastach oni są!Ale to starsi tylko my jesteśmy najmłodsi.Ale za to mamy wsparcie w innych.
-O ja cię...Myślałam,że tylko my.
-W tym lesie i w tej miejscowości tylko my.
-Ale i tak...Wow jaką my mamy dużą "rodzinę".
-Kurwa gdzie oni są?!
-Nie wiem.
-Na pewno im się nic nie stało bo to nie możliwe jest.
-To idziemy?
-Dobra,chodziarz wiem,że nic się nie stało!
Wstali wszyscy i we trójkę poszli
-Jej Quen uśmiechnij się-powiedział Złodziej i sprawił uśmiech z rumieńcami.Jak weszli to pierwsze co zobaczyli rozbite lustro,potem ścieszkę kropelek krwi prowadzące do dolnej łazienki.
-No to na pewno Moon zrobił głowie dział chłopak idąc za krwią.
-Ej,zapukaj niejpierw zanim wejdziesz-powiedziala Quen ze śmiechem
-Dobr pomysł-zaśmiał się i tak zrobił-Ni ma.To Quen idź szukać u góry ja idę do piwnicy,Luna a ty....Ty tu taj szukaj.
Nie czekając na odpowiedzi poleciał na dół.Luna podeszła i usiadła na kanapie."Co za pomysł-myślała-pod kanapą na pewno nie są."Quen poleciała na górę,no ona ma szczęście do przerywania chwil.Wbiła do pokoju gdy mieli się pocałować.
-Wszystko w porządku?
-No kurwa-powiedzoała Niemy gładąc się na łóżku,a chłopak z przykucu usiadł.
-Tak wszystko jest dobrze.-Powiedział chłopak.
-Przerwałam wam coś?
-Tak trochę-odpowiedział  chłopak wstając.
-Trochę?-powdurzyła patrząc się z pod byka na chłopaka.
-Trochę mocno.
-To ja już nie przeszkadzam...-wszyła zamykając drzwi.Zeszła na dół a tam czekali na nią Złodziej i Luna.
-Są?-zapytał Złodziej
-Są
-Cali?
-Cali
-Coś się stało?
-Tylko im przerwałam w pacołiwaniu się i tyle.
-Że w czym?-zapytała Luna patrząc się na nią
-W całowaniu.
-No yo niezła para z nich będzie-powiedział w stając.-Jak im nic nie jest to ja lecę ogarniać coś na tą nockę.Pa.
-Na razie!
-Do zobaczenia później-powiedziała Wuen patrząc bak wychodzi przez okno.Dziewczyny spojrzały się na siebie i wybuchły śmiechem.To był nie codzienny widok,chodziarz w tej "rodzinie",będzie to często się zdarzać.
************************************

***********************************

Pamiętniki PsychopatówWhere stories live. Discover now