W nocy Quen obudziła się,miała zły sen.Wstała z sofy i podeszła do okna.Mimo,że ta dzielnica była ochydna widoki z okna były piękne.Nie sądziła,że mogą tak mieszkać przy takim mniejszym mieście.Świadła samochodów co chwilę świeciły na ulicy.Po chwili zorientowała się,że śniegu nie ma.Szkoda.
-Też nie możesz zasnać?-zapytała Luna po chwili.
-Miałam,zły sen...A ty czemu nie Spisz?
-Mam wyrzuty sumienia,że okradlam kolesia,który miał dziś się zaręczyć....Mógł mieć szczęśliwe życie!
-Lepsze być złodziejem niż mordercą,wtedy byś wcale nie spała-uśmiechnęła się i usiadła na sofie-Ciekawe co robią nasi "zakochańce".
-Hehe,są sami więc wiesz,-Luna zrobiła zboczoną minę.-jak wrócimy może się okazać,że ciociami zostaniemy,ha ha ha!
-Hehe,mam nadzieję,że nie!
-Hehe....Jaki mialaś sen?-zapytała po chwilowej ciszy.
-Ze wszystkich zabili...Wszystkich...Nie chce o tym gadać.
-Spoko,ładnie ma tu....Co nie?
-Jak na taki blok to ma super,jeszcze te widoki z okna,awww.
-No,ciekawe czy Moon juz tu był.
-Moon?Raczej nie...I nadal nie chcę wierzyć,że on połowę miasta zabił!Oraz,że jest bardzo agresywny.
-Też w to nie wierze,on jest za spokojny,nawet nie za bardzo zasługuje na miano mordercy.
-Racja...Mmmm....
-Co?
-Myślę
-Niby czym?!
-Żołądkiem a czym!
-A nad czym?
-Po pierwsze głodna jestem,po drugieZłodziej nie powiedział nam jak tu trafił...Wiesz do naszej "rodzinki"
-Ty,racja nie mówił!Co za ciul!
-No,a myślisz,że mnie kocha?
-Tego nie wiem.-powiedziała Luna kładąc głowę na poduszce -O luju 3:33
-Eh,a rano musimy wracać do pałacu....
-Będzie cięszko wrócić nie wyspanym.
Quen wlazla pod kołdrę i się położyła obok swojej przyjaciółki.
-Śpimy ?
-Można spróbować-odpowiedziala wysoka dziewczyna.
-Dobranoc.
-Dobranoc.
********************************
Złodziej obudził się o 8 rano.Od razu po wstaniu poszedł do łazienki.Po chwili przypominało mu się,że przeciesz dwie dziewczyny jeszcze tu spały.Ogarnął się szybko i wyszedł zobaczyć jak tam one.Spały wtulone w siebie i szczelnie były zakryte kołdrą.Uznal,ze budzić ich nie będzie.Wszedł do kuchni,była ona mala,biała i zagrodzona puszkami oraz butelkami.Pierwsze co zrobił,wyją szklankę oraz piwo,wlał je trochę do szklanki.
-Tyle będzie idealnie-szepna pod nosem wypijając alkohol z butelki.No cale życie nachmielony,a pije rano tylko dla tego,bo boi się,że kac morderca go dobadnie,a trochę się na zbierało z tym.Ktoś zapukał do drzwi,wstał i poszedł otworzyć,to był jego przyjaciel (do picia),bliski kuzyn Moona,Aki.Go tak nazywają,bo pewien Japoniec poznał Akiego w jesień,a słowo Aki znaczy jesień ((autor:Ta sprawdzalam w internetach)).Otworzył drzwi mu,był to szczupły,wysoki blondyn o różowych oczach stał z uśmiechem na mordzie.
-Aki kurwa!Nie teraz,mam dziewczyny od..-Złodziej niedokończył zdania.
-Masz dziewczyny?!I nic nie mówisz?!
-Przyjaciułki i współnokatorki Moon!
-O chuj!Moon tu jest?
-Nie!
-A gdzie jest?Długo go nie widziałem.
-Jak się obudzą z nimi pujdziesz.
-K,a teraz co?
-A teraz wypierdalaj na nie wiem....Mordować dziwki.
-O,wiesz co ja lubię najbardziej!No to elo!
-Na razie!
Zamknął drzwi na klucz i poszedł do kuchni.Tylko,żeby postać i uznać,że idzie spać dalej.
YOU ARE READING
Pamiętniki Psychopatów
AdventureMłodzi mordercy i złodzieje,pierwszy raz się widzą i muszą razem mieszkać pod jednym dachem.Co z tego wyjdzie?Zobaczysz....*zakończone *