Młoda dziewczyna siedzaiała na ławce,patrzała jak sąsiedzi się panowali do dużego samochodu.Mają dziś się wyprowadzić,podobno dal bezpieczeństwa swoich dzieci.W sumie oni nie są jedyni z wyprowadzką,a to tylko przez zaginięcie w tym roku dwóch dziewczyn."No nieźle...-myślała-Pewnie my też wyprowadzimy się,ta jak fajnie...Niedawno się zaprzyjaźniłam i teraz co?".Była załamana tym,że zapewne z tym miasteczkiem będzie się żegnać.Wstała i poteptała do domu.Miała już jeden plan jak tu zostać i nie żyć z matką,ona jest okropna kiedy chodzi o miłość !Nic nie rozumie co czuje gdy znowu się najebie.W trakcie wchodzenia do budynku usłyszała dzwonki.Delikatne,ale były.Najpierw weszła do salonu,mama jej spała na kanapie z winem obok."Żeby tata żył,by było inaczej,mam nadzieje,że najebiesz się na śmierć szmato.-pomyślała"Wbiegła cicho na schody,z szuflaty wyjeła plecak,włożyła tam koc,nóż,który kiedyś ukradła z garażu jej już martwego ojca,jeszcze włożyła bluzę.Raczej tu nie wróci....NIGDY TU NIE WRÓCI!Wychodząc z pokoju przypominało jej się o ochydnym naszyjniku od jej mamy,jeszcze nie była alkoholikiem.Dobrze sobie to wspominała gdy na ten naszyjnik patrzała.Może nie jest piękny i nie w jej stylu,ale te oko z łańcuszka....No też było szpetne,jakby robione na szybko.Mimo wszystko po niego się cofnęła .Stanęła przed lustrę poprawiając włosy.Myślała też nie zminą ubrania,bo jednak na swój sposób było elegancko ubrana.Fioletowa koszulka z długim rękawem oraz z wycięciami na nich,spodnie białe z wysokim stanem,ale buty do tego były idealnie pod kolor bluzki.Patrzała nawet długo w odpicie.Myślała czy dobrze postąpi.Jednak wybiegła z pokoju,słysząc dzwonki.Przy tym budząc matkę,jednak ona nic nie zrobiła,bo dziewczyna tak szybko jak mogła wybiegła z domu,a dźwięk dzwonków dowarzyszył jej do wydalenia się na beton.
-O kurwa-szepnęła,wstając i odrzepując nogi i ręce od brudu.Teraz spokojnie szła w stronę lasu.Pamiętając o legęcie-Demonie,który tu kiedyś zrobił mordor,podobno nadal tu zamieszkuje i podobno zabił zaginione dziewczyny oraz chłopca,który zaginął 8 lat temu.-Mimo strachu przed śmiercią weszła.Tym dalej tym piékniej,miała przez to zachwyt tym miejscem.Jednak w pewnym momencie wyteptana droga się skończyła,a las stawał się być coraz gęstrzy i ciemniejszy.Karzdy szmer wywoływał u niej dreszcze na plecach.Tym dalej tym gorzej .Jeszcze ten dźwięk dzwonków był coraz głośniejszy i dokuczał jej bardzo mocno.Spojrzała się w tył od razu pożałowała,zobaczyła cztery ślepia patrzące prosto na nią,jedna para była fioletowa,druga złoto-żółta.Krzyknęła,a oczy zniknęły w śród drzew.Poczuła ból głowy.Jak zamykała oczy widziała ciemną postać w kapturze.Miała cztery oczy,niebieskie i czerwone.Za sobą słyczała głos mówiący:"Niemy nie Niemy nie Niemy nie!"Ból miną gdy poczuła jak zimne chude ręce obejmują ją wokuł szyi.
-Witam nową siostrzyczkę -Powiedziała wesoło dziewczyna,obejmująca ją
-No i chuj no i cześć-powiedział ktoś za nią.
-Niemy no!-krzykną chłopięcy głos,też za nią .Ona ze strach zemdlała.Obudziła się tym razem sama w jakimś budynku.Wyglądał na stary,ale na bogaty.Nad nią stało To,z kapturem.W głowie słyszała:"Jesteś moja Luna"
**dwa dni później**
Mimo tęsknoty za normalnością,jest tu szczęśliwa.Wie już,że będzie tu na zawsze....
*******************
(Koniec historii bohaterów,teraz będzie o ich życiu tu.....)
YOU ARE READING
Pamiętniki Psychopatów
MaceraMłodzi mordercy i złodzieje,pierwszy raz się widzą i muszą razem mieszkać pod jednym dachem.Co z tego wyjdzie?Zobaczysz....*zakończone *