One

2.4K 139 24
                                    

   Rey

- Czym jest moc?
- Dzięki niej można sterować innymi oraz przesuwać różne przedmioty.
- Moc przenika każdą żywą istotę
i jest bardzo silna... z pewnością nie służy do przenoszenia kamieni, Rey.

   - To co zrobił Luke, zasługuje na miano bohaterstwa. - mówi generał Leia - Był żywą legendą, moim bratem i mistrzem Jedi... - tu zawiesza głos i wpatruje się w Damerona. - Będziemy go pamiętać, najlepiej jak potrafimy.
Schodzi z podwyższenia, a my- garstka rebeliantów, zaczynamy rozsiadać się po całym statku. Zajmuję miejsce w kącie, zdala od pozostałych. Mimo to, podchodzi do mnie Poe. Jednak nic nie mówi, a ja posyłam mu zmęczony wzrok. Przytakuje głową, na znak że rozumje moją decyzję o pozostaniu samej. Kieruje sie w strone jakiejś istoty, której nie znam i po chwili uśmiecha się do niej. Wszyscy pozostali także ooczeli żartować, to naturalna reakcja po tak wielkiej dawce adrenaliny. Ja też muszę jakoś rozładować stres. Podpieram się rękę o szyję, przykrywam jakimś kocem i poprostu zamykam powieki. Wyobrażam sobie ocean, piękny, bezkresny ocean. Fale cudownie rozbijają się o skały, niemal czuję tą rześką bryzę. W około nie ma nikogo. Tylko ja i moje marzenie.

   Szepty, hałasy, śmiech, rozmowy... ustały. Znikł ocean, budzę się, ale nic nie słyszę. Jak przez mgłe dostrzegam w oddali Finna, siedzącego przy nieprzgtomnej Rose. Haisiański metal zwisa jej z szyji, ale chłopak poprawia go.

Po co uciekać?

Otwieram szeroko oczy. Połaczenie mocy.

Kylo.

Wstaję i odkładam koc na miejsce.

Rozejrzyj się... niespełna setka członków Ruchu Oporu przeżyła. Jej czas już nadszedł, podobnie Sithów, Jedi i innych... Razem możemy stworzyć nowe zasady międzygalaktyczne. Rey, Luke odszedł... Musisz dokonać wyboru...

Jestem rebeliantką, to mój wybór!

Widziałem twoją przyszłość... gniew, rozpacz, płacz...

Dość. Już dość!

Wykrzykuję osatnie dwa słowa na cały pokład. Dameron spogląda na mnie jak na wariatkę, Finn nerwowo się rozgląda, a Leia nadal jest pogrążona w smutku, lecz teraz i ona zwraca uwage na mnie.

Rey... Znajdę ciebie, Ruch Oporu i zniszczę...

Dochodzi do mnie pytanie jakiegoś rebelianta:
- W porządku?
Łapię się za głowę, bo od groźby Kylo, strasznie mocno pulsuje.
- Tak, miałam koszmar i... - zawieszam się, decydując
na kłamstwo nieważne... przepraszam.

Kylo Ren 

Przeszłość... jeśli trzeba zabij ją, bo tylko tak dopełni się przeznaczenie.

   Stoję w bazie rebeliantów. Zupełnie sam. Złote kostki znikają. Podnoszę wzrok na czarną rękawicę, gdzie przed chwilą leżały. Ściągam ją. Tą dłonią, niemal przekonałem Rey 
do przejścia na ciemną stronę mocy, a jednak się oparła . Zaciskam ją w pięść, tak że knykcie bieleją. Wszyscy myślą, że jest potężniejsza ode mnie. W końcu to ja okłamałem Huxa, co do tego kto zabił Snoka. W jego oczach i szturmowców nie jest już tylko złomiarką z Jakku, ale kimś kto dorównał mi mocą. Wyciągam miecz i demoluję ściany. Nikt nie będzie stawał na drodze mojemu przeznaczeniu.

  Rey

- Skąd jesteś?
- Z nikąd.
- Nikt nie jest z nikąd.

   Generał Leia kazała wylądować na Jakku. Ledwo wyszłam z pojazdu, a wróciły wspomnienia i ból. Moi rodzice przepili wszystko...byli zwykłymi pijakami i skończyli martwi... pochowani gdzieś po drugiej stronie planety.
Czas rozpocząć nowy rozdział. W jednym zgodzę się z Kylo, trzeba dać przeszłości umrzeć.

Wiedziałem, że w końcu to pojmiesz.

Ren?

Kylo Ren

- Myliłem się co do ciebie. Ty nie jesteś Vaderem. Jesteś tylko dzieciakiem w masce.

   Tamtego dnia zniszczyłem ją. Waliłem w windę tak długo, aż popękała i rozpadła się. Tak, by nikt nigdy nie mógł jej skleić. Wtedy narodziłem się po raz drugi. Zamierzam pokazać całemu światu swoją potęgę.
- Hux! - warczę.
Przybiega natychmiast.
- Najwyższy Wodzu? - cedzi przez zęby oschle, z zazdrością oraz jadem. Gdyby był wężem, już dawno by mnie pokąsał.
- Przygotować mojego V - Winga, udam się na Jakku.
- Co cię tam kieruje? - pyta.
Dotykam swojej blizny, przebiegam po niej palcami i kończę pod okiem. Choć już nie boli, to przypomina mi porażkę w walce. Porażkę, która nie powinna mieć miejsca. Piorunuję Huxa wzrokiem, aby zamaskować niepokój.
- Wyczuwam tam zdrajczynię galaktyki. Rey, już nie ucieknie.
- obiecuję.

   Wchodzę w czasoprzestrzeń i wypadam z niej, dokładnie przed wielką planetą. Włączam nawigację i przebijam przez atmosferę Jakku. Wciągam głęboko powietrze, nadal wyczuwam Rey. Autorka mojej rany musi być w pobliżu. Ląduję.

   Wchodzę do miasta. Nie zakładam kaptura, bo jestem Kylo Ren. Nie będę się ukrywać, w obawie przed atakiem. Ze wszyatkim dam sobię radę.
- Ty! - rzucam w stronę handlarza częściami. - Czuję, że widziałeś ją.
Mocą zaciskam jego gardło.
- Gdzie poszła?!
- Kto?
- Dziewczyna z Ruchu Oporu!
- Błagam...
- Mów!
Przeglądam jego wspomnienia, lecz blokuje je moc. To on się opiera czy ktoś robi to za niego?
Rey.
Puszczam wieśniaka i odwracam się.
- Czego tu szukasz! Mało ci ofiar! Wracaj na Starkillera! Zniszcz Jakku... nic innego nie potafisz, prawda? Wszechmocny Kylo Ren... - drwi ta parszywa była złomiarka.
- Skończ z głupimi komentarzami.
Gestem dłoni, sprawiam że traci przytomność. Zaskoczona nie stawia oporu, a jej nogi uginają się mimo woli. Upada na piasek. Pare gapiów chce jej pomóc, ale pozbawiam ich życia. Mieszkańcy Jakku pośpiesznie chowają się do swoich domów, nie tracąc czasu na zamykanie stoisk. I tak ma być, mam siać strach.

CD już niedługo.
10 gwiazdek?

Polecam serdecznie instagrama mojej koleżanki 😉 klikać

sisi_is_traveling

Sojusznicy (reylo)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz