.12.

420 23 0
                                    

BEN

Budzą mnie niezrozumiałe szepty. Podnoszę się z łóżka, nasłuchuję.

- On mnie znienawidzi. - damski głos pulsuje w moich uszach.

Wstaję, skradam sie do dzwi, które jak się okazuje - są uchylone. Ktoś zapomniał je dosunąć. Odkąd na świat przyszła Mayline, Rey sypiała wyłącznie w jej pokoju. Kajuta mojej córki jest tak mała, że nie ma tam miejsca na rzeczy typu łoże dla dwojga. Kładę rękę na obolałym karku, kiedy wyczuwam Mocą moją żonę. Wybiegam na korytarza, a moim oczom ukazuje się brunetka żegnająca się z Dameronem. Ma na sobie szatę Jedi, kremową lecz popadającą w barwę ciemności. Na mój widok naciąga kaptur.

- Rey? - pytam, bo po minie pilota,wiem że coś jest nie tak. Idę w jej kierunku. - Kochanie?

Jej oczy zdają się być lekko przestraszone, ale wyczuwam w jej sercu olbrzymią rozpacz. Co się stało? Zablokowała umysł, czego nie robiła od dawna. Po policzku spływa pojedyncza łza. Odpycham od Rey Damerona, targając ją za nadgarstek.

- Co ty do jasnej cholery chciałaś zrobić?! - ściskam jej kostkę, aż jęczy z bólu. - Odpowiadaj!

- Uciec. - sapie, a ja spostrzegam kogo ma w drugiej dłoni, a raczej na ręce.

Mała istotka wtulona jest w jej ciało, a ja czuję kim czarnowłosy niemowlak ma być. Potworem.

- Urodziłaś bliźnięta! - puszczam ją.- Czemu nic nie powiedziałaś?

- To miała być tajemnica! - dziecko zaczyna łkać, ale jej matka nie patrzy na nie. Zachowuje się bardzo chłodno.

Napotykam zdenerowowany wzrok Damerona.

- Rey leci na planetę. Tak zadecydowała. - mówi jakby chodziło o kupno dywanu na Jakku.

Dziewczyna przygryza wargę, nerwowo pociągając nosem. Zdaję sobię sprawę, iż to dziecko w przyszłości zostanie złym, ale to i tak mój synek. Może zdołam odwieźć go od ciemnej strony Mocy...

- Mayline, Reric i ja zamieszkamy na Jakku. Dopilnuję, aby nigdy nie dopadli w ręce naszego syna. - robi pauzę - Jego natomiast oddamy oddanym sprawie dawnej rebelii, rodzinie Kirin.

- Mogę chociaż wiedzieć jak będzie miał na imię? - kładę palce na czole maleństwa, ale moją głowę od razu przepełniają krzyki rozpaczy.

On naprawdę bedzie zabijał.

- Goede, aby nigdy nie zapomniał ile w nim światła. - Rey odwraca się, zabierając naszego synka.

Zatrzymuję ją za lewe ramię.

- Wiem, że to nagla decyzja. - mówi cały czas odwrócona - Niestety, ale nie pozwolę ani na zabicie Goeda, a tym bardziej na narażenie życia niewinnych istnień.

- Lecę z tobą. - zapewniam ją, lecz ta strząca moją dłoń.

- Ktoś musi zająć się Nowym Porządkiem, Ben.

REY

Decyzja jaką podjęłam była nieunikniona, dlatego siedząc tutataj - w statku typu TIE wraz z trójką dzieci, dodaję sobię w myślach odwagi. To starszne, jednak jako matka muszę kochać Goeda, nie zważając na jego powołanie czy też los. Jedyne co mogę zrobić to oddać go do Kirinów oraz pilnując Mayline. Słyszę jak mały Reric głośno sapie. Chyba ma kolkę, ale zaraz startuję,dlatego nie mam teraz jak mu pomóc. Och, gdyby tylko Loretta żyła... Choć była dwulicową paniusią, to i tak urodziła silne w Mocy dziecko. A Moc wybiera tylko dobrych ludzi. Wylatuję z hangaru, a ostatni glos w mojej głowie należy do Bena.

Kocham Cię, dziękuje za wszystko.

T H E E N D

Kontynuacja Sojuszników, czyli OBIE STRONY MOCY to opowieść o losach następnego pokolenia, czyli Mayline, Rerica oraz Goeda.

Dziękuję za czytanie dwóch części tej książki, które umieściłam pod jedną okładką.

Zostańcie ze mną również w reylo It's your choice.

Słów kilka ode mnie
Dziękuję za czytanie tego reylo oraz wiele miłych komentarzy, wśród których dowiedzialam się, że to jedno z lepszych reylo!

Ciężko mi kończyć Sojuszników, ponieważ przywiązałam się do tej wersji Rey, Kylo oraz wielu innych wykreowanych przeze mnie postaci: Anthonego, Loretty, Wiu...

Oficjalnie jest to ostatni rozdział.

Sojusznicy (reylo)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz