Miłość nie upada

277 27 4
                                    

   BEN

Siedzę okryty mroczną peleryną. Piach Jakku szczypie mnie w oczy, a ręcę cierpną od jednej pozycji. Mimo to szukam swojej ukochanej,której rok temu pozwoliłem tak łatwo odejść. Kierowałem się honorem, dziś wiem że przymusem. Pogoda nie zmieniła się od dwóch dni. Cały czas słońce praży, a na pustyni pałęta się sporo dziwnych istot. Tak poznałem Arlin, czyli przemytniczkę gruzów. Za drobną opłatą zaprowadziła mnie do wioski. A teraz czekam bezczynnie na ich przywódcę. Ciemna zakapturzona postać zmierza w końcu w moim kierunku. Wstaję, odgarniam włosy z oczu. Z zadowoleniem stwierdzam,że to nie humanoidalna rasa, ale człowiek. Ściąga szatę i przewiesza ją przez ramię. Widzi tylko na jedno oko, a drugie zdobi szara opaska. Zastanawiam się jak je stracił, a potem czy to właśnie zdrowe oko widziało moją Rey.

- Nie często mamy gości. - mówi cierpko.

Przytakuję.

- Arlin wpominała coś o informacji. Musisz być bardzo oddany swojej kobiecie, skoro czekałeś dwie noce na mnie. Ucieszysz się. - zgiął palce u rąk i zaśmiał się bezdusznie - Nie jest naszym więźniem.

- Mówisz o mistrzyni Jedi, więc okaż szacunek. - prostuję go, a chęć mordu znów we mnie wzrasta.

I właśnie zaczynam słyszeć melodyjny, kuszący, acz złowrogi głos.

K Y L O REN

- Słyszysz to? - pyta.

- Głosy?

- Tak, to sprawka demonów pustkowia. Lubią siać zamęt dlatego posłużą się najprostrzymi wspomnieniami, aby sprowadzić się na ciemną stronę mocy.

Zamieram.

- Kim jesteś, że wierzysz w Moc?

Znów śmieje sie ozięble.

- Służyłem jako jeden z nielicznych, miałem zostać potężnym Jedi. Szkolono mnie, a konkretnie wielki Luke. Teraz po tylu latach widzę cię na mojej ziemi, szukającego ukochanej.

Nogi uginają się pode mną.

- Jestem Dailem Casida. Jedyny, który nie poszedł za tobą. Ostatni ze szkolonych. Drogi Benie, nie zabiłeś wszystkich.

CDN.

Sojusznicy (reylo)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz