.2.

542 55 6
                                    

Rey

   Mój Ben. Żyje.

Uśmiech nie zchodzi mi z twarzy. Chcę go nasycić nim, aby w pełni sił odbył jutro rozmowę z Dameronem. Zresztą na wyjaśnienia czekają także Finn, Rose i wiele innych ludzi. Byłych rebeliantów, którzy walczyli niegdyś z Kylo Renem. Z jego okrucieństwem oraz beztialstwem. Tymczasem pokonał go mój Ben.

- Rey, tak się cieszę. - mówi, gdy pokazuję jego starą kajutę. - Nareszcie wszystko się zmieni.

- Podzielam twój entuzjazm, ale to z pewnością nie koniec przeszkód. - kładę mu rękę na plecach kreśląc kółka.

- Zdaję sobię sprawę z krzywym spojrzeniem dawnego Ruchu Oporu. - prycha, a ja gwałtownie odsuwam dłoń.

- Co ty robisz? - warczę.

- Ja nic.

- Oni mają prawo być na ciebie źli. Wiele przeszli... - opieram się o ścianę.

- A ja niby nie?! - przerywa mi, a ja wyczuwam jego frustrację oraz wściekłość.

- Wiesz co? Przyjdę jutro rano, a ty  może uspokoisz się do tego czasu. Zachowujesz się jak dziecko, które zepsuło zabawkę, ale nie chce ponieść konsekwencji.

- Przed tym pilotem mnie broniłaś! - odgryza sie.

- Ben, kocham cię. Dlatego obronię cię przed każdym, ale to nic nie zmienia w związku ze skutkami twoich działań. Musisz zdobyć ich zaufanie.

Czarnowłosy siada na łóżku, a ja gaszę światło. Czerwony przycisk blednie, więc oddalam się do wyjścia. Nagle ktoś łapie mnie za talię.

- Ej, co powiedziałam! - oswobadzam się za pomocą mocy. - przyjdę jutro rano.

Słyszę jego pomruki pod nosem, ale nie zważając na to wychodzę z pomieszczenia imitującego sypialnię. Ben będzie musiał naprawić wiele zła, ale ja nie mogę mu w tym pomóc.

Ben

   Mój oddech gwałtownie przyspiesza, gdy zrywam się do biegu. Gorączkowo szukam wyjścia, ale nie widzę go. Słyszę kroki, więc przeklinam głośno. Już po mnie. Dameron stoi pare metrów ode mnie, a ręce trzyma w kieszeniach oliwko-zielonych spodni. Na jego wściekło-pomarańczowej kurtce widnieje dumnie symbol Ruchu Oporu.

- Ren, czas zapłacić za wiele zbrodni. - uśmiecha się sarkastycznie.

W jego oczach tli się chęć zemsty.

- Proszę... - do monologu Poea wtrąca się Rey.

Ma na sobie białe szaty, a włosy zpięte w niedbałe trzy koczki. Tak bardzo chcę je poprawić, ale zamieram ze strachu kiedy pilot przystawia mi blaster do czoła. Moja trzewioczaszka jest z pewnością za blisko broni, toteż nie próbuję uciekać.

- Zostaw go! - brunetka rzuca mu się na plecy, powalając go. - Biegnij! - zdziera sobie gardło, a ja dostrzegam drzwi.

Nie było ich wcześniej, ale korzystam ze swojej szansy. W ostatniej chwili wpadam do kapsuły ratunkowej... już wiem, że nie zobaczę więcej mojej ukochanej. Utrata miłości to najgorsza z konsekwencji... 

Rey

   Wstaję wypoczęta. Mam w sobie mnóstwo pokładów energii, więc od razu myję się i przebieram, aby jak najszybciej znaleźć się na mostku. I wtedy dostrzegam czerwoną plamę na spodniach.

Krew.

Cały mój entuzjazm wyparowuje w jednej chwili, a mnie przeszywa ostry ból w brzuchu. Opieram się ręką o pryczę, a po chwili znów przykrywam się kocem. Dzisiaj ważna rozmowa Bena z Dameronem na czele, a mnie przy nim nie będzie. Co robić? Kolejny spazm bólu rozchdzi się po moim ciele, aż do kręgosłupa. Zbieram się w sobie. Nic nie stanie ponad moim ukochanym. Kiedy moja stopa styka się z podłogą, słyszę ciche pukanie. Okrywam swoje nogi narzutą i pozwlam na wejście.

- Już ósma. - w ramie dzwi stoi Finn. - Poe powiedział mi o wszystkim wczoraj w nocy.

Wyginam się, kiedy czuję strużkę życiodajnego płynu ściekającego po łóżku. Mój przyjaciel robi zakoczoną minę,a po chwili zrzuca ze mnie koc.

- Okres. - mamroczę pod nosem.

Finn przytakuje tylko.

- Powiem im, że nie przyjdziesz.

- Dziękuję.

Gdy opuszcza moją sypialnię rzucam się w poszukiwaniu jakiejś szmatki. Na pokładzie niszczyciela nie ma żadnych dziewczęcych rzeczy, więc musi wystarczyć kawałek materiału.

...................
I witam w 2 rozdziale drugiej części 😀

Bądź na bieżąco --> obeserwuj mnie 💚

Chciałam pokazać Rey nie tylko ze strony Jedi, ale też jej dziewczęcą i normalną stronę.
Dlatego w tym rozdziale skupiłam się trochę na jej osobie. Mam nadzieję, że spodobał Wam się rozdział?



Sojusznicy (reylo)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz