.5.

444 49 2
                                    

Jesteś tu? = komentujesz, głosujesz.

Ben

   Ze snu rozbudza mnie niewygodna pozycja, w jakiej zasnąłem. Moje plecy przez cztery godziny były sztywno oparte o ścianę. Teraz muskam je lekko dłońmi, aby chociaż odrobinę uśmierzyć sztywnienie. Zauważam przemykający cień pod dzwiami od mojej kajuty. Natychmiast zrywam się w tamtą stronę, ale na korytarzu stoi tylko Rey. Jej włosy opadają swobodnie na ramiona, a oczy lustrują mnie bacznie.

- Czy ty mnie śledzisz? - warczy niemal zabijąc mnie wzrokiem.

Mordercze spojrzenie ustępuje, gdy delikatnie się uśmiecham.

- Przestraszyłem się.

- Czego? - nieufnie robi krok w tył.

- Sam nie wiem. - wzdycham ciężko - Cienia pod drzwiami. To przypomniało mi o ataku Luke'a.

Na jego imię drżą mi ręce. Przed oczami pojawia się spójny obraz tamyego dnia, kiedy uznał mnie za kryminalistę. Dokonał pewnego wyboru, który popchnął mnie w szpony ciemnej strony mocy.

- Ben?

Błękitna klinga.

- Ben?

Wziął zamach.

- Ben!

Ta pewna siebie mina, podczas kiedy ja ginę w strachu.

- Dość!

Zimne ręce dziewczyny łapią mnie w pasie, a usta szybko, wręcz przelotnie całują mnie.

- Nie rób tego Ben!

Wspomnienia ustępują teraźniejszości. Dobre chwile rozwiewają mój niepokój, a ja nieco się uspokajam.

- Dobranoc. - mówi na pożegnanie, a ja jedynie przytakuję.

Wracam do siebie, myśląc o dzisiejszym pocałunku. Pomyśleć, że mógłbym być nadal Kylo Renem i żyć bez miłości. To byłoby czyste szaleństwo. Nikt już nigdy nie może widzieć we mnie tego potwora, jakim chciałem dawniej być.

Zabij przeszłość jeśli musisz.

Nigdy więcej! Od teraz nie będzie we mnie ani grama nienawiści.

Loretta

   Lady Rey rozkazała mi pilnować mostka pod jej nieobecność, a zatem nie śpię już sześć godzin. Choć nogi się pode mną uginają nie mogę opuścić posterunku, bo jeśli wybuchłby najmniejszy przejaw buntu... zostałabym ukarana. Poza tym to zaszczyt robić cokolwiek dla Nowego Porządku, który zakończył wojnę.
Moja matka i brat zgineli za dawny Ruch Oporu, a ojciec dzielnie szpiegował Najwyższy Porządek. Teraz i ja muszę się na coś przydać. Tak zostałam nauczona i wychowana. Słyszę gluche kroki, dlatego chwytam za leżący na stoliku blaster.

- Stać! - krzyczę nie widząc jeszcze postaci.

Wreszcie z nocnego półmroku wyłania się Kylo... Ben! Tak... teraz Ben Solo.

- Przyszedłem sprawdzić czy wszystko w porządku. -mówi spokojnym, alsamitnym głosem jakiego nigdy nie słyszałam.

Uśmiecham się, ponieważ to miłe z jego strony.

- Tak, jest spokojnie. - odpowiadam cały czas patrząc się na twarz kogoś kto oparł się ciemnej stronie mocy.

Taka przemiana musi być bardzo długa, ale i efektywna.

Mamy nową postać.
Jak myślicie czy Loretta jest zauroczona w Benie?
W końcu imponuje jej jego przejście na jasną stronę mocy?












Sojusznicy (reylo)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz