.1.

607 56 7
                                    

Rey

   Po nocach śnią mi się jego ciemne oczy.

W dzień odwracam się co jakiś czas, myśląc, że mnie woła.

I teraz jest tak samo. Obudziłam się, a teraz powoli zsuwam się z pryczy. Po ostatnim wypadku boli mnie noga, więc o mało nie krzyczę, ale jednak wykrzywiam twarz w grymasie. Mimo to podążam ciemnym korytarzem.
Nie muszę się już obawiać szturmowców, bo przeszli na moją stronę. Stronę Nowego Porządku.

Rey, Rey, Rey!

Nie mogę już wytrzymać! To ponad moje siły... bezsilność rozpiera mój umysł. Dlaczego wciąż słyszę ten piękny aksamitny głos? Czy ja oszalałam?! Zaczynam płakać. Oparta o szarą ścianę z trudem powstrzymuję kolejną falę łez. 

- Rey.

Podnoszę nerwowo głowę.
To niemożliwe...
Ale...
Co?!
Jak...

BEN

Tak, przeżyłem katastrofę. TIE, który przebił się przez szybę, a potem rozbił się na mostku nie zabił mnie. Byłem na tyle ogłuszony, że nie mogłem zebrać myśli i nie słyszałem niczego. Potem zemdlałem, a obudziłem się w małej kajucie. Leżałem na stalowym stole. Najprawdopodobniej za pare dni odbył by się mój pogrzeb, ale oto wstałem. Co za idiota sprawdzał mój puls?! W tym momencie nie ma to jednak znaczenia.

- Ben. - Rey z trudem wymawia moje imię.

- Tak, Rey.

Dziewczyna uśmiecha się, po czym pada na kolana. W ostatniej chwili spowalniam jej upadek. Patrzę jej prosto w oczy, a ona kładzie mi lewą dłoń na moim zimnym policzku. Ta chwila dla mnie mogłaby trwać w nieskończoność. Ona jest moją miłością, a ja w końcu czuję się szczęśliwy. Gniew nie jest mi już potrzebny.

- Ben, Ben, Ben... - brunetka powtarza to ja mantrę.

Obejmuję ją ramieniem. Rey jest dla mnie wszystkim.

Siłą.

Nadzieją.

Potęgą.

Lecz wiem, że żaden z byłych rebeliantów nie zaakceptuje mojej osoby.

Zza rogu wyłania się ciemna postać. Poe Dameron.

- Nie mogę uwierzyć! -krzyczy podbiegając do nas - Idę na obchód niszczyciela, a tu Kylo Ren! Gratulacje, jak się czujesz
ztyloma ludźmi na sumieniu? -dźga mnie palcem. - Nagle się nawróciłeś? - kpi.

Rey ze smutkiem wtula się w mój tors. Wyczuwam jej zmieszanie, ale nie wiem co odpowiedzieć Dameronowi.

- Powiesz coś? - warczy pilot.

- Denerwujesz moją żonę.

- Żonę?

- Podpisałam umowę. - chlipie Rey, ale jej łzy są ze szczęścia.

- Nie mogę uwierzyć! - wrzeszczy Poe.

- Porozmawiacie jutro. - stwierdza moja ukochana istota ludzka, posyłając mi cudowny uśmiech.

....
Zdziwieni rozdziałem?
Rozpoczynamy drugą część Sojuszników!!!
Co Wy na to?

Sojusznicy (reylo)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz