.6.

410 54 11
                                    

Rey

   Idę szarym korytarzem statku, który choć szeroki, przytłacza mnie wieloma wspomnieniami. Przesłuchania, konfrontacje, Hux... to już przeszłość. Mimo, że jest piąta rano, chcę obudzić Bena. Muszę go przeprosić za moje wybuchy złości i porozmawiać o matce. Z woli mocy mianowano mnie mistrzynią Jedi, ale nie potrafię wygrać ze swoimi demonami w pojedynkę.
Odsuwam drzwi kajuty mocą, lecz w środku nie zastaję nikogo.
Gdzie on jest? Zasuwam wejście, biegnę w stronę mostka. Uspokojona nieco, gdy dostrzegam wysoką postać zwalniam do szybkiego marszu.

- Kochanie, bardzo mi przykro... nie powinnam tak reagować. -Pozwalam sobie na miłe słowa -   Ben... - głos więźnie mi w gardle.

Czarnowłosy stoi oparty o wielkie okno widokowe, a w rękach ujmuje dłoń jakiejś dziewczyny.

- Och. - stojąca obok niego towarzyszka wydaje tylko krótki odgłos zaskoczenia.

Szybkim ruchem ręki, sprawdzam jej wspomnienia. Nie intetesuję mnie, że sprawiam jej ból. Muszę wiedzieć wszystko co się stało. Ben próbuje mnie odepchnąć, ale unieruchamiam go.

Przeglądam jej umysł.

Jaki on przystojny...

Na fathiry, Lady Rey nie docenia tak dobrego człowieka.

Żadnych złych wydarzeń, a jedynie dziwne myśli dziewczyny, które i tak mnie irytują.

- Co ty sobię wyobrażasz?! - warczę w stronę skulonej dziewczyny - Odpowiadaj!

- Pani, nazywam się Loretta i... - duka.

- Nie obchodzi mnie jak masz na imię, ale jakim prawym myślisz o moim mężu w ten sposób?!

- Lady...

- Zamilcz. Masz opuścić tego finalizera. - odwracam się od nich.

- Nie! - jęczy - Lady Rey, błagam. Moja cała rodzina walczyła o pokój, nigdy nie zdradziła i ja nie zawiodłam. Pani, moje myśli były dziecinne, ale i prawdziwe...

Czuję, iż zaraz rozniosę tą zdrajczynię na strzępy. Jak ona śmie?

- Stosuj się do rozkazów. - warczę.

- Rey! - donośny glos Bena dobiega do moich uszu, więc odwrócam się do niego.

Złość, gniew, uczucie bezsilności potęguje się we mnie. Tak bardzo kocham Bena, że najmniejsze uczucie ze strony tej wstrętnej rebeliantki omotują mój umysł. Oczyścij go Rey. Wdech. Wydech.

- Dobrze, możesz zostać. - kieruję swoje obojętne spojrzenie na trzęsącą się, całą zapłakaną dziewczynę.

Może faktycznie jest tylko skromną oraz bez rodzinną istotą? Dosyć podobną do mnie pod względem przeżyć?

Jej osoba wstaje z kolan, ociera łzy i podchodzi do mnie bez zapowiedzi. Lustrujemy się wzrokiem, ale ona wie kto tu ma władzę absolutną. Mimo jawnych obaw przed użyciem z mojej strony mocy, dziewczyna syczy:

- Sądzisz, że nad każdym zapanujesz? Jesteś próżna, a moi najbliżsi nie walczyli o twoje małe imperium, ale o coś więcej. - drwiącym głosem gestykuluje rękoma przy każdym słowie.

I coś się we mnie łamie. Tak wewnętrznie, bo Ben ani myśli pouczyć tą całą Lorettę. Robi mi się wstyd za caly ten chaos spowodowany jego nierozwagą. Takie szczegóły, czy też inne detale osłabiają nasz wizerunek.

- Nie zareagujesz? - skąd u niej tyle przypływu odwagi i pewności siebie? A może glupoty?

- Ona nie, ale ja tak. - stanowczy komentarz Bena powoduje poddanie się przeciwniczki.

Skinieniem ręki naakazuję jej odejść. Jek reakcja jest natychmiastowa - poprostu odchodzi. Przesuwam lewą dłonią po karku chcąc nieco się odprężyć, lecz ktoś dotyka mojego ramienia.

- W porządku? - napotykam smutny wzrok męża.

Wzdycham ciężko, bo cala ta rozmowa miala mieć inny przebieg. Pechowo zastałam tą bylą rebeliantkę, która może jeszcze wznieść bunt. Co jeśli podważy moje decyzje, rozkazy, inwestycje, sojusze... Opieram głowę o tors Bena.

- Wybacz. - przepraszam go za kolejny już atak złościi.

On jedynie przytakuje w milczeniu, co przynosi mi ulgę. Resztę rozmowy kontynuujemy w myślach. Telepatyczny przekaz jest bardziej prywatny i szczerszy od kilku przymusowych formułek.
Mówię mu jak bardzo chcialabym, aby Holdo żyła, ile czasu martwiłam się o nas oraz zapytalam go jak dalej potoczą się nasze losy. Nie umiał odpowiedzieć na pytanie, dlatego ogarnął mnie lęk.

New part 💛

Przeczytałeś = głosujesz.

Jesteś moim obserwatorem?

Nie = klikasz przycisk obserwuj.

Tak = przesyłam Ci telepatyczny uśmiech.

Cdn.

Sojusznicy (reylo)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz