-No dawaj
Kucnęłam i zaczęłam klepać obiema dłońmi w uda.
Skunks,nie chciał się ruszyć z miejsca i cały czas stał w jednym miejscu.-Jak ci idzie ?
Zza drzewa wyłonił się Draco ,patrząc z uśmiechem na moją radosną twarz.-Boi się.
Wskazałam na czarno białe zwierzątko.-Niedługo sam będzie chodzić po błoniach.
Wsadził ręce w kieszenie,opierając się bokiem o drzewo.-Jak się nazywa?
-Nerwik.
-Nerwus brzmi lepiej.
*Draco*
Cholera,nie wiedziałem ,że mogę u niej zapunktować kupując zwierzę które wpadło jej w oko.
Wiem ,że to tylko skunks,ale w sposób jaki na niego patrzy łapie mnie za serce.
Może od razu trzeba było jej kupić zoo,na starcie?-Draco..
Nie spuściłem z niej wzroku choćby na chwilę,wiem ,że są marne szanse byśmy mogli znowu być razem,ale nie mogę ją zostawić tak po prostu bo zaczęła umawiać się z jakimś Puceyem.-..Chciałabym ci podziękować...
-Za co podziękować?
Popatrzyłem z pogardą na zbliżającego się w naszą stronę bruneta.-Czego chcesz Pucey?
Parsknęła Victoria otrzepując kolana.-Musimy porozmawiać..na osobności.
Zjechał mnie chłodnym spojrzeniem ,co oczywiście mu odwzajemniłem ze zdwojoną siłą.-Nie przeszkadza mi żeby był tu Draco.
Popatrzyła się na mnie przelotnie.-Jego obecność jest dla mnie problemem.
Zacisnął ze złości pięści,i nawet z takiej odległości jaka nas dzieliła dostrzegłem ,że pobielały mu knykcie.-Przypominam ci ,że JA jestem twoim problem.
Dorzuciłem swoim aroganckim tonem.-Dobrze.
Uśmiechnął się chytrze stając bliżej Victorii.-Zostałem odurzony eliksirem miłosnym.
Wyciągnął z kieszeni szklany flakonik ,który wręczył Victorii w rękę.
Dziewczyna wyciągnęła z niego korek po czym przystawiła go do nozdrzy.-Wypadło ci to wtedy,z kieszeni.
Powiedziała obracając w ręku szklany przedmiot.-Pamiętam,ten zapach był charakterystyczny.
-Skąd masz pewność,że cię nie wkręca?
Wmieszałem się w rozmowę już nie stojąc z boku i im się przyglądając.-Nie wtrącaj się,jeżeli nie wiesz o co chodzi.
Zagroził mi Pucey stając ze mną twarzą w twarz.-Zdradziłeś ją,i teraz próbujesz jej wmówić ,że byłeś pod wpływem eliksiru?
Jego twarz już bielała ze złości,jaki on jest przewidywalny.-Niezła myśl Draco.
-Chcesz mi powiedzieć,że wierzysz w to co knuje ten szczuroryj?
-Uważaj na słowa.
Złapałem za jego koszulkę i bez problemu uniosłem do góry.-Puszczaj Malfoy.
-Bo się udusisz?
Puściłem go na ziemie wycierając z odrazą rękę w spodnie.
-Czułaś ten zapach,jakikolwiek był,czułaś.
Zaczął energiczne wymachiwać rękami by przekonać do siebie dziewczynę.-Mówisz ,że podała ci go moja kuzynka?
Schowała ręce w kieszenie kołysząc się na stopach w przód i w tył.
CZYTASZ
Nieobecny
Fanfiction"Oparłam się o zlew i schowałam jego twarz w moich ramionach,nie pozwolę na to by siedział w tym sam. -I co ryczysz Malfoy? Przytrzymałam Dracona mocniej gdy próbował się podnieść i udawanym płaczem zajęczałam w stronę Pottera -Daj mi spokój-przetar...