Rozdział 18

6.9K 317 124
                                        

  Promienie słońca wpadały przez niedokładne zasunięte zasłony ,dając mi tym samym do zrozumienia ,że powinnam już wstać i zająć się pakowaniem pojedynczych rzeczy na powrót do Hogwartu.

Zamierzając podnieść się z łóżka Draco przygwoździł mnie swoją chudą bladą ręką.

-Draco,musimy wracać do Hogwartu.

Chłopak odpowiedział mi zagłuszonym przez poduszkę stęknięciem.
Chętnie zatrzymałabym te chwilę w czasie ,patrząc jak plecy Dracona opadają i unoszą się w spokoju a jego prawie ,że białe włosy rozrzucone są w nieładzie na poduszce.
-Możesz dotknąć,pozwalam.
Wymruczał wyraźnie,odwracając w moją stronę głowę.

-Spadaj.
Zabrałam moją poduszkę i uderzyłam go w plecy a on zwinnie wydarł mi ją z rąk wtulając twarz w jej poszewkę.

-Co z GD?
Pyta od niechcenia chociaż wyczuwam ,że go to interesuje.

-Kazałam im czekać na wiadomość,byłam pewna ,że wrócimy do dworu.
Odrzucam z twarzy poplątane włosy sięgając po różdżkę.
-Aguamenti.
Wypowiadam zaklęcie kierując różdżką w wannę na drugim końcu pokoju.

  Kiedy wanna jest pełna przenoszę kotarę tak by zasłoniła widok z łóżka na wannę po czym zmierzam do komody po ubrania.

-Mogłem pozbyć się tego badziewia.
Rzuca zrezygnowany Draco schodząc z łóżka.

-Mogłeś.
Odchodzę za kotarę zwinnie zrzucając z siebie ubranie i zanurzając się w wodzie.
Puki Draco jest zajęty przebieraniem w wyborze koszuli zatracam się w myślach co miał na myśli dziadek pisząc o "trojga dwóch żywych."
Dlaczego mam grać w wyścigu szczurów o jego spadek?
Może powinnam porozmawiać o tym z kuzynostwem?
Cholera.
Ale nie to jest najważniejsze,tylko to co będziemy musieli zrobić z Draconem,czy aby na pewno wszystko pójdzie tak jak zaplanowaliśmy?
Z resztą zapomniałam ,że wczoraj były nasze urodziny a ja nie dałam mu żadnego prezentu.
Muszę coś szybko wymyślić.
-Draco!
Syczę kiedy chłopak zajmuje miejsce w drugim końcu wanny.

-Śpimy razem,jemy razem dlaczego nie możemy się razem kąpać?
Unosi brwi rozcieńczając w wodzie kolorowe płyny.

-Bo to strefa intymna.
Zakładam na piersi ręce nie przejmując się ,że Draco przygląda się mojemu nagie mu ciału.

-A sex?
Wypala przenosząc teraz wzrok na moje oczy.

-To co innego.
Stwierdzam przeciągając trochę piany w swoją stronę.

-To co innego?
Draco uśmiecha się i przeciąga przez wannę by na de mną zawisnąć.

Układam palce na jego mokrej szyi pozwalając by zatopił wargi w jej wgłębieniu.
Powoli schodzi w stronę obojczyka zatrzymując się przy piersiach by teraz spojrzeć mi w oczy.
Opiera rękę na rogu wanny drugą podciągając tył moich pleców ku jego kroczu.
Składam miękki pocałunek na jego ustach pozwalając by zrobił to na co oboje zwlekaliśmy od dłuższego czasu.
-Bądź odpowiedzialny.
Prycham bo chyba nie to powinna mówić dziewczyna która zaraz ma przeżyć stosunek seksualny.

-To znaczy?
Unosi brwi próbując zakryć poczerwieniałą twarz pod opadającymi włosami.

-No to żebyśmy nie powiększyli rodu Malfoyów.
Draco uśmiecha się odpowiadając:
-Spokojnie,Pansy nie zaszła ani razu w ciążę.

-Naprawdę ?
Poczułam lekkie ukłucie zawiedzenia.

-Żartuję..
Całuje mnie czule w czoło odgarniając moje włosy z twarzy.
-Nigdy bym jej nie dotknął w taki sposób.
Po tych słowach nasze ciała zjednoczyły się w jedno z dużą ilością pocałunków i czułych dotyków.

Obydwoje postanowiliśmy odłożyć powrót do Hogwartu na wieczór tak aby omówić plan dotyczący znalezienia spadku Dziadka.
Nie rozumiem dlaczego to wszystko się tak potoczyło przecież zamek jest chroniony całodobowo a oni od tak postanowili walczyć z Śmierciożercami i umrzeć ?
Przecież jest to nie logiczne,na pewno w tym jest jakiś plan który muszę rozgryźć.

-Wpadłem na pomysł kochanie !
Pół nagi Draco wpada do kuchni opierając się o śliski blat.

-Jaki?
Unoszę brwi odchodząc od kuchenki.

-Spójrz.
Wskazuje na tekst.
-Czy ta trójka dzieci to nie przypadkiem jego dzieci?

-Z tego co mi wiadomo on miał tylko dwie córki,moją matkę i ciotkę.

Przyglądam się to listowi to Draconowi.

-Gdzie masz te dokumenty które zabrałaś z ministerstwa ?
Pyta marszcząc nos jednocześnie zabierając mi kanapkę z talerza.

-W torbie.
Odpowiadam a chłopak pędem ruszył w stronę schodów,po chwili wracając z pogniecionym i poplamionym prze ze mnie pergaminem.

-Nie wiem czy słyszałaś ale jeżeli ktoś jest w posiadaniu własnego drzewa genealogicznego może je przeciągnąć o parę lat w przód.

-To znaczy ?
Unoszę brwi rozciągając do granic możliwości pergamin.

-Możesz się dowiedzieć ile będziesz mieć dzieci.
Odpowiada ze satysfakcja srebrno-włosy dodając :
-No dawaj, zobacz ile będziemy mieć dzieci. 

-Nie będę mieć z tobą żadnych dzieci.
Prycham stukając trzykrotnie w imię mojego dziadka jak to powiedział Draco.
I faktycznie pergamin powiękrzył się a pod moim imieniem odznaczyły się trzy kreseczki.
Nie było żadnych imion ani płci,jedynie trzy kreski świadczące o tym ze będę mieć trójkę dzieci.

-No to jak Victoria ? Ile mamy bachorów?
Draco siedział naprzeciwko patrząc niecierpliwie w pergamin.

-Trójkę.
Powiedziałam ledwo słyszalnym głosem.
-To świetnie !
Klasną w dłonie całując mnie przelotnie w policzek

-A teraz sprawdź ile dzieci ma twój dziadek.

-Racja.

 Moje oczy powędrowały wyżej.
O zgrozo on miał rację, Draco miał rację mówiąc ze one nie są same,miałam wujka.
-Sven King.
Szepnęłam zakrywając dłonią usta.

-Widzisz kochanie ,jednak potrafię coś wymyślić.
Objął mnie w pasie przysuwając mnie do swojej klatki piersiowej.

-Muszę z nim porozmawiać. 

-Victoria nie mamy czasu ,musimy wrócić do Hogwartu.
Pocałował mnie w usta sprawiając ze czułam jeszcze większy niedosyt jego ciała jaki miałam do teraz.
-Musimy jeszcze wkręcić Severusa w zabójstwo.

Po tych słowach za nami rozniósł się wielki huk a z okien powypadało szkło.
-To oni.
Draco odskoczył ode mnie ruszając w kierunku schodów jednocześnie zabierając mnie za ręce i pergaminy.
-Śmierciożercy.

NieobecnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz