Rozdział 31

4.4K 221 140
                                        


-Vica, dzisiaj będzie Vixa!
Do dormitorium wpada uradowany Mike trzymając w dłoni złoty puchar.
Moje współlokatorki, swoją drogą Alice i Hanna, reagują na niego prychnieciem wracając do swoich poprzednich zajęć.
-Krum robi imprezę w bractwie, chyba dasz się skusić?
Pełne radości oczy chłopaka spoczęły wyczekująco na mnie.
-Jeżeli nie będziesz przesadzać z alkoholem to jest duża szansa.
-Masz to jak w banku.
Uśmiech powiękrzył się na jego twarzy, a on sam wyszedł z pokoju śpiewając na cały głos jakąś pijacką piosenkę.
-Wy też się wybieracie?
Przerwałam panującą ciszę w pokoju, spoglądając spokojnie w stronę blondynek.
-Jesteśmy na każdej imprezie moja droga.
Hanna puściła mi oczko-Krum zawsze zaprasza najgorętrze laski.
-Jason mówił, że masz 9/10 w skali punktacji lasek w szkole, twoja kuzynka ma 8/10.
-Jaka punktacja?
Parsknęłam śmiechem podchodząc do szafy z ubraniami.
-Chłopcy właśnie w taki sposób oceniają dziewczyny moja droga. Gdybyś była tu dłużej to byś się orietowala jakie panują tu zasady.
Puściłam długie spojrzenie Alice w lustrze które było wbudowane w drzwi szafy, po czym zaczęłam doszukiwać się ubrań na dziejszy wieczór.

18:00 Męski Dom Bractwa Grindelwalda

Dwudrzwiowe drzwi z czarnego drewna stały otworem, wpuszczajac do środka tłum ludzi.
Budynek znajdował się nieopodal szkoły, co prawda Bractwo ma swojego opiekuna, lecz w tym przypadku Opiekun bardziej namawiał na imprezy niż sami jego członkowie.
Ja należałam do Damskiego Bractwa Stowarzyszenia Młodych Czarownic.
Nie była to zbyt przyjemna podróż bo o moim członkostwie decydował mój dziadek, chciał żebym była jedną z najwyżej utytułowanych osób w szkole. Coś nie wypaliło, bo bractwo ma dopiero znaczenie w 6 klasie, a poprzednie klasy nie wpływały zbyt znacząco na tą chierarchię.
Obejrzałam się w tafli wody w fantannie cierpliwie wyczekując powrotu Mike który jak mniemam wykorzystał moja rozmowę z kilkoma osobami do napicia się trunków z innymi chłopcami.
-Myślałem, że się nie pojawisz.
Krum zajął obok mnie miejsce podając mi puchar z jakimś trunkiem, to chyba była mieszanka którą zawsze robi się na imprezach.
-Mike mnie wyciągnął, uznałam, że powinnam się trochę zabawić.
-Najwyższa pora.
Uśmiechnął się patrząc na grupkę blondynek posyłających mu zalotne uśmiechy.
-Dlaczego ten chłopak, nawzał mnie Czarnokrwistą?
Podniosłam wzrok ku calujacej się parze na parapecie okiennym.
-Ludzie tutaj wiedzą, że masz spokrewnienie z Voldemortem, jest tu wiele osób które by wskoczyły za nim w ogień. Nie zapominaj, że to szkoła słynąca z Czarnej Magii, ale są też osoby które gardzą Czarnym Panem.
-Skąd się to rozniosło, skoro sama się jakiś czas temu o tym dowiedziałam?
-Sam nie wiem, Twoja kuzynka, coś paplała, że twoj ojciec to jego brat, sama wiesz. Wszyscy wiedzieli, że trafił do Azkabanu z ojcem Dracona za jakieś morderstwo na zlecenie Czarnego Pana.
O cholera.
-Ale nie masz się czym żalić, wszyscy myślą, że to czysty prestiż no nie wliczając tych wyjątków.
-I dlatego wszyscy uważają, że jestem jakaś piękniejsza niż byłam kilka lat temu?
-Nie, zmieniłaś się. Pokazałaś, że masz jaja i nie boisz się jakiś przydupasów. Po za tym twoja figura to...
Nie dokończył tylko wędrował po moim ciele wzrokiem.
-Wiem, wiem..
Uśmiechnęłam się do siebie dostrzegając w tłumie Mike'a
-Pamiętasz wymianę uczniowską z naszej szkoły?
-Mhm.. -Zastukałam palcami w puchar- Nie wiem po co to wszystko.
-Hogwart musiał dostać zabezpieczenia, sama widziałaś, że Hogwart był bardziej chroniony niż był. Osoby z Durmstrangu śledziły i węszyły czy nie ma zdrajców, a było ich kilku.
-Co masz na myśli?
-Jakieś typy ze Slytherinu wygadały, że Draco coś knuje, mieli się tym zająć, gdyby nie ty. Twoi kuzyni wyczuli, że jesteście w gównie po uszy i nie ma sensu tego ogarniać. Po za tym, z tego co mi wiadomo, chronili cię przed kilkoma zagrożeniami.
-Niby jak?
-Miałaś kogoś, nie był to Draco.
-Adrian, rozeszliśmy się jak nakryłam go z moją kuzynką.
-To było zaplanowane. Pucey był pod wpływem czarów, codziennie nim manipulowali żeby cię zostawił.
-Ale widziałam jak bardzo chciał poznać moja kuzynke!
Poczułam okropne zażenowanie.
-Zachowywał się normalnie, nie rozumiem po co mieliby coś z nim zrobić.
-Voldemort go nasłał żeby cię odbił, wie, że Draco jest słaby i by nie był nic wstanie zrobić bez ciebie. To by go zniszczyło.
-To do cholerny jasnej, po jakiej jesteście stronie?
-Jak mówiłem, to kwestia różnych zbiegów okoliczności. Ale nie masz się puki co martwić,jeżeli jesteś tutaj i trzymasz gardę.
Krum posłał mi oczko dołączając do grupki kolegów z bractwa, oglądając się na mnie kilka razy i uśmiechając do czasu zniknięcia w budynku.
Zabawne, dlaczego wszyscy to tak ogromnie kąplikują i dlaczego w każdą moją sprawę musi być powiązany Voldemort.
Rozumiem, że chciał spłoszyć Dracona żeby jego też udupić bo szło mu za dobrze ale Adrian naprawdę wyglądał jakby faktycznie mu zależało.
Unioslam wzrok ku niebu na którym dostrzegłam lecącą w moją stronę sowe z listem w dziobie.
Usiadła tuż obok pochukując wyczekująco na odebranie mojego listu.

Seksowna Victorio

O moja bogini, wszystko zostało przygotowane na twoje odwiedziny. Liczby na twoim nadgarstku są twoim biletem incognito, nikt dzięki temu zabezpieczeniu nie jest w stanie cię zarejestrować w kominkach itd.
Hogwart jest dla ciebie otwarty, strzeż się Śmierciożerców, choć są bardziej potulni nadal mają problem a oddanie Voldemortowi musi być w 100% pewne.
Czekam na ciebie
PS-Ten kod Również jest do mojego dormitorium.

Twój równie seksowny Draco.

NieobecnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz