Rozdział 42

4.2K 190 22
                                    

Od wojny w Hogwarcie minęło kilka dni.
Ludzie regenerują straty i chowają bliskich poległych w bitwie. Niektórzy świętują poległość Voldemorta, a Śmierciożercy zaszyli się gdzieś na zakątkach świata czekając z nadzieją na powrót Czarnego Pana.
A ja kurczowo trzymam za rękę Dracona z nadzieją, że się obudzi.
Zaklęcie nie pozbawiło go iskry życia tylko zamknęło w głębokim śnie.
Choć próbowaliśmy wszystkiego, nie jesteśmy wstanie go przywrócić.
Nawet nie poczułam gdy delikatna dłoń spoczęła mi na ramieniu
-Tak mi przykro Victoria.
Moja kuzynka bierze mnie w ramiona pozwalając bym wylała łzy w jej szyję.
-Nie wiem co mogłabym zrobić żeby wrócił.
-Nikt nie wie, choć chciałabym ci ulżyć.
Spogladam w jej oczy przepełnione współczuciem później na jej dłonie, poranione od starań w walce.
-Gdyby nie Ty, matka Rona by nie żyła.
-Ta Ruda Baba?
Zaczyna się śmiać a ja pomimo łez obdarowuje ją uśmiechem.
-Mam dla ciebie dobre wieści.
Jej głos przemienia się w szept, rzuca zaklęcie uszczelniające pomieszczenie by bardziej udyskretnic nasza rozmowę.
-Dziadkowie wrócili.
Czuję dreszcz przebiegający po moim ciele, niepewnie ufając jej słowom.
-Podobno ewakuowali wszystkie ważne osobistości na czas panowania Voldemorta, upozorowując ich śmierci i tym podobne.
-Niewiarygodne.
-Wrócili już do dworu, kazali mi przekazać, że niedługo się z tobą skontaktują. Lecz na razie o niczym nie wiesz.
Ściąga zaklęcie puszczając mi oczko żegnając się po krótkiej nie istotnej rozmowie.
Zasiadam przy Draconie wyciągając swoją różdżkę przed siebie.
Bez ciebie Draco nie chce już więcej być czarownicą.
Zaczynam mocno ściskać różdżkę z nadzieją, że pęknie a płyn zawarty w środku się rozleje, na nic.
Z bezsilności zaczynam ocierać łzy dłońmi dalej dzierżąc przedmiotem w dłoni.
Rozpacz za rozpacz.
Napis wypala się na różdżce, po czym płyn wypływa ze środka na otwarta dłoń Dracona, zamieniając moje łzy na miejsce ponoć łez Feniksa.
Wpatrując się w to zjawisko dostrzegam, że ciecz rozpływa się po jego ciele otaczając je wodnistą powłoką.
-C-co się dzieje.
Odsuwam się w sekundę od chłopaka zwalając taboret na ziemię.
-Draco!
Krzyczę, nie mogę tak stać bezczynnie. Wyciągnę go z tego.
Łapie go za rękę po czym czuje odrzucenie na przeciwległą ścianę, czując, że tracę obraz przed oczami..

NieobecnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz