Impreza trwała w najlepsze, wszyscy goście coraz bardziej stawali się być rozbujani do muzyki, niektórzy nawet nie dotrzymywali kroku do melodii.
Ja akurat przyglądałam się im z boku, co raz bardziej przekonując się, że mój towarzysz nie wróci ze mną.
Właściwe teraz łącząc wiele faktów, zdaje sobie sprawę, że wszyscy chcą mnie chronić.
Jakbym nie potrafiła sama dać sobie rady.
Ale, spójrzmy na to z tej strony, wszędzie są jakieś zagrożenia, a na czele sam Voldemort.
Lecz co go może moja osoba obchodzić, skoro jego głównym celem jest zgładzenie Pottera.
Nie znam jego dalszych planów, przestałam być jego zwolenniczką w idealnym momencie, w momencie kiedy zaczynały być snute plany odnośnie zapanowania nad światem czarodziejów w jakim żyjemy.
-Vica, widzę, że wróciłaś do swojej dawnej roli, podpierania ścian.
Moja kuzynka Łucja, stanęła naprzeciwko mnie skanując mnie swoimi błękitnymi oczami.
-Łuc, daj sobie spokój ile my mamy lat.
Wymownie przewróciłam oczami przyglądając się nieokreślonemu punktowi gdzieś za plecami blondynki.
-Nie odpuszczę ci tego, że zajęłaś moje miejsce najgorętrzej laski w szkole, w każdej chwili jestem w stanie wyciągnąć twoje brudy żebyś z tej pozycji spadła.
Poczułam wewnętrzne ukłucie żalu, tylko na tym jej zależy żeby być najpiękniejsza i najseksowniejsza?
-Wiesz, że mi na tym nie zależy, rób swoje jeżeli ma ci to sprawić przyjemność, ale zawiść do niczego nie prowadzi,chyba, że mówimy o własnym samozniszczeniu.
Łucja posłała mi wzrok pełen kpiny, oblizując swoje białe zęby wysiliła się na odpowiedź.
-Słuchaj, nie baw się teraz w apostoła z nieba. Wiem co to za uczucie kiedy dostajesz dużo komplementów i wszyscy chcą ci wylizać dupe, wiem, że tylko po to tu wróciłaś.
-Moja droga, uciekłam z Hogwartu bo tam straciłabym życie prędzej czy później. Odeszłam z szeregów Czarnego Pana narażając nie tylko swoje życie a Dracona. Wiem, że to głupie ale mam zamiar tam wrócić bo coś mi to wszystko śmierdzi. Jak odejdę możesz sobie zabrać tą pieprzoną koronę bo mam ją totalnie gdzieś.
Szybkim krokiem oddaliłam się od kuzynki, podążając tuż do wyjścia. Pewna, że nikt nie zagrodzi mi drogi.
-Zaczekaj, jeszcze z tobą nie skończyłam.
Poczułam na ramieniu uścisk, a chwilę potem znalazłam się na jednym ze wzgórz Durmstramgu.
Odwróciłam wzrok ku Łucji, która poprawiała włosy, zmierzwione od teleportacji.
Sama mimowolnie spojrzałam w swoje odbicie w jeziorze przekonując się, że naprawdę się zmieniłam.
Kiedyś wypukłe lekko policzki zastąpiły lekko podkreślone kości policzkowe, oczy wyostrzyły się podkreślając intensywność zielonego koloru.
-Czy tylko tobie od zawsze chodziło o to żebym nie zajęła twojego miejsca? Tylko po to podkreślałaś moje porażki żebyś czuła się lepsza?
-Nie udawaj teraz skruchy Victoria, zawsze byłaś ode mnie piękniejsza. Zawsze byłaś w centrum uwagi, zawsze.
-A nie zwróciłaś uwagi, że to ty wszystko nakręcałaś, robiłaś wokół mnie szum, sama czyniąc się wredna szmatą, a inni zbliżali się do ciebie ze strachu żebyś im nie zniszczyła życia. Taka jest kolej rzeczy, wszyscy byli za tobą żeby sami nie byli krytykowani. Karma cię dopadła.
Wyraz twarzy Łucji złagodniał, nie chciała już walczyć, rozgryzłam ją a myślała, że tego nie zrobię.
-Szlak mnie zawsze trafiał gdy myślałam, że będziesz lepsza, nic nie robiąc miałaś wszystko a ja musiałam się starać żeby być gwiazdą.
Z jej oczu popłynęły łzy, których nie była w stanie ukryć.
Dla mnie to było niemiłosiernie żałosne, nie rozumiem dlaczego dla niektórych sława jest tak strasznie istotna, postrzeganie w społeczeństwie za największą gwiazdę za to, że się innym rzuca kłody pod nogi.
Zabawne.
-Nie powinnaś teraz płakać, nic ci to nie da.
Usiadłam na wyciętym pniu, spoglądając jak kuzynka podąża w moją stronę by się przysiąść.
W oddali usłyszałam czyjeś głosy. Szybko przemieściłam się z kuzynka za jedno z drzew by nie zdradzić naszej obecności.
-Co się dzieje?
Gestem pokazałam jej żeby była cicho i słuchała zbliżających się kroków.
-... O niczym nie...
-Spokojnie... Z czasem...
Dźwięki rozmów nasilały się, co powodowało, że coraz bardziej byłam przekonana do znajomych głosów.
-Czy to nie jest przyp-
Łucja zasłoniła mi dłonią usta wlepiając swój czujny wzrok, niczym zwierzę polujące na swoją ofiarę.
-Tak, to Cris. Mój chłopak.
Przed nami biegła wychodzona dróżka, dążąca do jeziora, wokół którego co kilka metrów stały marmurowe ławki, wykute w bardzo ekskluzywny sposób. Właśnie do tego miejsca podążał Christian, wieloletni chłopak Łucji. I nie sam albo z przyjacielem, tylko z jej najlepsza przyjaciółką Olivią.
-To moje ulubione miejsce.
Odparł Cris przyciągając do siebie Olivię.
-Mnie też tu zabierał, sukinsyn!
Wykrzyczała mi w telepacji Łucja, gdyby mogła zabijać wzrokiem już dawno by to zrobiła.
Para zajęła miejsce na jednej z ławek, zamykając się w czułym uścisku, zarazem całując się namiętnie.
Dla mnie to widok zwykłej pary, ale Łucji pewnie pękło już serce, szczególnie teraz, że raptem kilka minut temu okazała taką skruchę.
Chciałabym jej coś powiedzieć ale nie jestem w stanie zebrać się na jakie kolwiek słowa.
Siedziałam bezczynnie patrząc jak jej serce powoli się kruszy na pył.
-Zniszczę go.
Łucjka syknęła i kilkoma machnięciami różdżki sprawiła, że jej były chłopak związał się linami i wpadł do wody a pseudo przyjaciółka zamiast ust i nosa otrzymała od Łucji dziub kaczki.
Nim się wszyscy zorientowali przeniosłyśmy się na mury Durmstrangu zanosząc się śmiechem.
-Victoria, wiesz co masz zrobić.
Uniosłam pytająco brwi przyglądając się wyczekująco kuzynce.
-Jutro wracasz do Hogwartu, bierzesz swojego Dracona za szfery, kopiesz dupe Śmierciożercą i żyjesz tak jak powinnaś żyć-Jak królowa. A kiedy nadejdzie wojna, staniemy u twojego boku żeby Ci pomóc, ale narazie, ja sama muszę się zająć kilkoma osobami w Durmstrangu. Do zobaczenia, spotkamy się niebawem.
I zniknęła, prawdopodobnie knując w tym czasie zemstę na zdradzie tych którzy nie byli jej godni.____
Hejka!
Moje rozdziały są z błędami itd ale to tylko dlatego, że wrzucam jak najszybciej żebyście mogli je przeczytać. Opowiadanie zbliża się ku końcowi, napiszcie mi tutaj co mogłabym jeszcze poruszyć i jaki wątek bo jestem świadoma, że kilka przeoczyłam.
Zadajcie pytania itd, tych co się wstydzą zapraszam na priv!
Dzięki za komentarze i gwiazdki ciao! ❤️

CZYTASZ
Nieobecny
Fanfiction"Oparłam się o zlew i schowałam jego twarz w moich ramionach,nie pozwolę na to by siedział w tym sam. -I co ryczysz Malfoy? Przytrzymałam Dracona mocniej gdy próbował się podnieść i udawanym płaczem zajęczałam w stronę Pottera -Daj mi spokój-przetar...