Rozdział 37

3.9K 203 9
                                        


Draco

Owinąłem sobie wokół palca całą szkołę, nie chciałem wychodzić na bohatera pozbywając się wiekrzości Śmierciożerców żeby te gnojki poczuły się bezpieczniej. Zrobiłem to dla niej, żeby mogła poczuć się bezpieczniej, tutaj. Ze mną.
Choć nie myślałem o niej tak jak myślałem o sobie - żeby zagwarantować sobie więcej bezpieczeństwa i nie narażając swojego życia dla niej, za co wewnętrznie się przeklinam ale nigdy się do tego nie przyznam.
Kocham ją, ale nie kosztem mojego życia. Powinienem postąpić inaczej, od samego początku być blisko niej, nie pozwalając jej uciekać, nie zostawiając jej. Nie pozwolić jej na to by mogła mnie zostawić bym sam nie stracił poczucia wartości u Voldemorta. Liczę na to, że mi to wybaczy. Wybaczy mi, że staram się jak mogę by żadno z nas nie ucierpiało. Nie mógłbym całkowicie odwrócić się od Czarnego Pana, bo choćby wygrał, nadeszłyby Piękne Czarne Czasy.
Mógłbym zagwarantować Victorii wszystko o czym marzy, ponownie wstąpiłaby w szeregi Pana i wiedlibyśmy życie jakie sobie obydwoje moglibyśmy tylko wyśnić.
Już jej nie pozwolę uciec, nie pozwolę jej odejść. To koniec, wojna nadchodzi. Jest już blisko.
Zrobię wszystko żeby zostało jej przebaczone, ale potrzebuję trochę czasu.
Potrzebuję jej w swoim życiu.
-Ej... Malfoy..
Nużący głos Crabbe'la dobiegł do moich uszu.
-Co chcesz patafianie?
Warczę przenosząc od niechcenia twarz na jego zdyszaną i spoconą twarz.
-Na co się tak wymęczyłeś co? Bieg z lochów do Kuchni po Ciastka?
Prychnąłem rozsiadając się wygodniej na kanapie.
-N-niee, b-bo..
-No wysłów się do cholery jasnej!
Podnosze głos zwracając uwagę kilku osób w pokoju, jeden mój wzrok i wszyscy nagle odwrócili twarze ku swoim zajęcią.
Bardzo dobrze, ja tutaj jestem Panem.
-Victoria Dark jest u nas w szkole.
Serce zaczęło mi łomotać, sprawiając, że szybko podniosłem się z kanapy.
Sięgnąłem po różdżkę mojej Matki idąc szybkim krokiem w stronę schodów.
-Gdzie?
Pytam słysząc za sobą zdyszanego chłopaka.
-Przed wejściem do szkoły.
Nie czekając na dalsze informacje przeteleportowałem się przed drzwi prowadzące do wejścia.
Pchnąłem je, od razu dostrzegając bliską mi burze czerwonych włosów.
Oto i ona. Victoria.

NieobecnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz