Miesiąc później"Dumbledore nie żyje! Zabity przez Śmierciożerców!"
"Hogwart nie jest już bezpiecznym miejscem, rodzice boją się posłać swoje dzieci do szkoły"Obrzuciłam spojrzeniem gazety podążając wzdłóż ulicy,Szwedzkiego odpowiednika Pokątnej.
Nie jestem pewna co by było gdybym tutaj została, uczęszczała do mojej starej szkoły, choć mogłam mieć prywatnego nauczyciela.
Zapewne opanowałabym jeszcze więcej materiału niż w Hogwarcie, teraz kiedy nastąpiły mroczne czasy, jestem pewna, że doszłyby bardziej potrzebne zaklęcia, a sztuki walki byłby jeszcze bardziej brane pod uwagę.
Nie lepiej było by wrócić?
Czas spędzony w Hogwarcie będzie zbędny, gonitwa za Draconem który uważa się za Króla korytarzy, znoszenie płaczu innych bo znigął Dyrektor. Jedno wielkie bagno.
Wróce do Durmstrangu na kilka miesięcy by opanować to co przyda mi się w najgorszej sytuacji.
Wojny.
Dlatego teraz kiedy inni uczniowie bawią się w najlepsze, ja przygotuję się do szkoły, kupię odpowiedni mundurek i książki.
Zapewne będę jedną z gorszych uczennic jeżeli nic z tym nie zrobię.
Do tego czasu przeniosłam się do Szwecji żeby nie kusiło mnie szukanie Dracona po poczynaniach Śmierciożerców.
Jestem świadoma, że Draco odszedł tylko po to by mnie ratować, napewno wróci. Prędzej czy później.
Mieszkam w dworze dziadków, cała posiadłość jest opustoszała i jest jedynie tam służba, utrzymująca wszystko w porządku.
Co prawda wybuchł tu pożar, nie wielki bo pod moją nie obecność spalona część została odbudowana.
Po zakupach wróciłam do mojego miejsca zamieszkania.Pewna, że nikgo nie zastanę, myliłam się.
Mialam gości, teoretycznie rzecz jasna.
W salonie siedziało moje wujostwo, rodzice mojej znienawidzonej kuzynki Łucji.
-Witam was.
Łapie kontakt wzrokowy z wujostwem, oczywiście, że nie przyjazny. To była wojna na wzrok a w rzeczywistosci nie tylko.
-Co was tu sprowadza?
Odruchowo prostuje się i przybieram obojętny wyraz twarz.
-Przyszliśmy załatwić sprawę odnośnie posiadłości, wiesz, że to nie twoja własność i wszystko przypisuje się nam?
Zabiera głos ciotka.
Wysoka blondynka, niczym lalka Barbie tyle, że w wersji magicznej.
-Masz na to papiery od ministerstwa? Ewentualnie testament?
-Moja droga, w Szwedzkim ministerstwie ja zajmuję jedna z głównych pozycji, w każdej chwili możemy pozbawić cię jakiejkolwiek wolności.
Dobrze zbudowany szatyn, mąż ciotki, nalewa sobie z barku dobrego wina, przechadzając się wzdłuż salonu.
-Dziadek przepisał testament na mnie, na Łucję i Charliego.
Zapadła cisza, ciotka pewna, że o niczym nie wiem, inaczej to sobie zaplanowała, choć mogę się mylić.
-Zapewne testament nie został przyjęty przez ministerstwo, bo o niczym nie zostaliśmy poinformowani, a w świetle prawa wszystko przypisuje się nam, dziecią swoich rodziców.
-Dziadek ewidętnie wszystko przypisał nam.
-Masz papiery które to potwierdzą? Chociaż pismo twojego dziadka?
Cholera,zapomniałam, że wszystkie listy ma Draco i mi ich nie oddał. Zapewne tam coś było.
-Nie mam ich.
Odpowiadam niewzruszona.
-Dlatego, jak narazie to jest nasza własność, pozwalamy ci tu zostać do rozpoczęcia roku szkolnego, aż wrócisz do Hogwartu...
-Wracam do Durmstrangu.
Ciotka obrzuciła mnie kpiącym wzrokiem nie racząc powstrzymać się od wybuchu śmiechu.
-Ty? Do Durmstrangu? Wyleją cię prędzej czy później.Ta szkoła nie jest na twój poziom.
-Nie byłabym tego taka pewna na twoim miejscu.
-Bo co? Myślisz, że czegoś nauczyli cię w Hogwarcie? Myślisz się, jestem pewna, że nie zdołasz opanować zakresu w ostatniej klasie a co dopiero nadrobić szóstą.
Nie miałam zamiaru jej odpowiadać,po prostu patrzyłam się na nią,jeszcze nie wie jak bardzo się myli,poradzę sobie i jestem tego pewna.Minęło kilka dni, nie jestem pewna czy nie dwa- trzy tygodnie, moje codzienne obowiązki wyglądają zbyt monotonnie:pobudka, śniadanie, przygotowywania do szkoły, czasami sporadyczne wypady do pobliskich barów dla mugoli. Od zawsze miałam z mugolami do czynienia, więc ich zachowania nie są dla mnie czymś wyjątkowym. Nie zostałam wychowywana w nienawiści do nich choć wyczówałam lekką pogardę do ich rodzaju, co prawda wszyscy jesteśmy ludźmi ale wszystko jest zupełnie inne. Zaczynając od zwyczajów po różnice genetyczne. My czarodzieje żyjemy dłużej niż oni o wiele dłużej. Byłam pewna, że będę miała wiele do nadrobienia ale okazało się, że jestem lekko w tył, wystarczyło powtórzyć astronomię, historię magii czy transmutację.
Na sam koniec zostawiłam czarną magię oraz sztuki walki, jest to najtrudniejsze ze względu na to, że powinnam ćwiczyć z kimś kto ma w tym jakieś więkrze doświadczenie.
-Puk puk Victorio.
W drzwiach stanęła Łucja, ubrana w gustowne drogie francuskie ubrania.
-Słucham?
Blondynka podeszła do biurka przy którym zajmowałam się lekcjami, nie wiedziałam na co liczyć. Czy splunąć na nią czy poczekać na jej ruch, bo w sumie stanęła by mnie chronić podczas zebrania GD w Hogwarcie.
-Moi rodzice wybierają się dziś w podróż do Londynu na tajne spotkanie w ministerstwie. Nie będzie ich dwa trzy dni. Wiesz, nie tylko muloge lubią robić domówki, a ja planuję coś zaplanować pod ich nie obecność.
-Po co mi to mówisz?
Unoszę brew bo zapewne będzie czegoś ode mnie oczekiwać.
-Pamiętasz tego przystojnego Pottera? Czy jak mu tam?
-Twoje koleżanki są na niego napalone i mam sprawić by się tu pojawił?
Uśmiecham się z niedowierzaniem w stronę kuzynki.
-Coś w tą stronę. Pomyślałam, że nie ma nic za darmo dlatego mam dla ciebie propozycję.
-Zaskocz mnie.
-Wiem, że rodzice mają kontakt ze Śmierciożercami, tym gangiem twojego fagasa.Pomyślałam, że załatwię ci spotkanie z Draconem.
-Jeżeli będę chciała to się z nim zobaczę.
-Nie wiesz jednej rzeczy, słyszałam, że Draco nie może się z tobą widywać bo jesteś zdrajczynią Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
O cholera.
-Odmówię ci tej propozycji, zaproszę Harrego ale jesteś mi dłużna.
Twarz dziewczyny rozpromieniła się
-W rzeczy samej Vica.
Nie myślałam wcześniej o Draconie, ale teraz.
Jestem ciekawa co się u niego dzieje.
![](https://img.wattpad.com/cover/126751042-288-k927926.jpg)
CZYTASZ
Nieobecny
Fiksi Penggemar"Oparłam się o zlew i schowałam jego twarz w moich ramionach,nie pozwolę na to by siedział w tym sam. -I co ryczysz Malfoy? Przytrzymałam Dracona mocniej gdy próbował się podnieść i udawanym płaczem zajęczałam w stronę Pottera -Daj mi spokój-przetar...