Rozdział II - Zabiłem cię

5.9K 270 98
                                    

Teehle wjechał do garażu. Jego dom nie leżał blisko żadnego innego, był też oddalony od miast o co najmniej kilka kilometrów. Graniczył z lasem, który – przeciwnie do samej działki mieszkaniowej – nie należał do oddziału Tessy. Chociaż nie, jedni sąsiedzi mieszkali prawie pół kilometra dalej. Nigdy nie próbował się z nimi skontaktować.

Miał tutaj spokój, jakiego nie mógł mieć w posiadłości Elerain. Tam Tessa mogła chcieć od niego więcej, bo był bliżej. Dodatkowo włóczący się łowcy byli irytujący i hałaśliwi. Teehle wolał mieć własny dom, nawet jeśli to wymagało ciągłej możliwości kontaktu z Tessą i przymusu przyjeżdżania na każde jej wezwanie. To wciąż było lepsze, niż mieszkanie pod tym samym dachem. Tylko trochę samotne. Zerknął w lusterko, ale nie dojrzał leżącej dziewczyny. Głupi pomysł. Skupił się z powrotem na aucie.

Działka była otoczona prostym, ale ładnym ogrodzeniem, chociaż furtka i brama zawsze były otwarte. Wjechać mógł każdy. Wyjechać niekoniecznie.

Zgasił silnik i oparł się z westchnieniem o fotel. Ta jedna misja była bardziej męcząca niż dwie poprzednie, ze względu na niespodziewaną przeszkodę w postaci Alexandry. Obrócił się i spojrzał na tylne siedzenia. Dziewczyna wyglądała na martwą, bo trucizna już działała, i musiał pilnować, by naprawdę nie umarła. Wyjął telefon z kieszeni i wybrał numer swojej przełożonej.

– Teehle! – rozległ się kobiecy głos w słuchawce. Mężczyzna skrzywił się i odsunął telefon od ucha.

– Ciszej, Boże, Tesso – mruknął – Jestem zmęczony.

– Co tak długo? Miałeś skończyć po południu, jest dziewiąta-

– Jestem już u siebie, ale tak, miałem opóźnienie. Skończyłbym o dobrej porze, gdyby nie pewne... nieprzewidziane okoliczności – znowu zerknął na nieprzytomną.

Jakie okoliczności? – usłyszał niebezpieczną nutę w głosie przełożonej – Watykan? Rosja?

– Nie, nic z tych rzeczy – skrzywił się i wysiadł z auta – Jakaś dziewczyna mi wpadła pod koła, bo ją wampir próbował zaatakować.

– Powinieneś zadzwonić! Co z nią! Wie, że to był wampir? Gdzie jest?

– Spokojnie, mam wszystko pod kontrolą. Alexandra przez chwilę będzie u mnie, aż się obudzi i wyzdrowieje. Przyjedziemy do ciebie, żebyś ją poznała. Potrzebuję tylko pomocy-

– Zamierzasz ją u siebie zatrzymać?

– Zastanawiam się. Ale nie mów tak, jakby miała być moim zwierzątkiem – zmarszczył brwi – Pogadamy, gdy przyjadę, na razie muszę się ogarnąć... No i zdrzemnąłbym się, nie powiem. Muszę jeszcze zszyć ranę Alexandry-

– Co żeś zrobił? – syknęła kobieta – Jeśli skrzywdziłeś niewinną dziewczynę bez powodu, zamorduję cię własnymi rękoma.

– Wszystko wyjaśnię, Tesso, ale nie przez telefon. Nie bez powodu – westchnął Teehle, zamykając garaż pilotem przy kluczykach – To skomplikowane... ah, i potrzebuję, żebyś pociągnęła za kilka sznurków w związku z nią.

– Mianowicie? – Tessa była co najmniej zdenerwowana zachowaniem Teehlego.

– Załatw jej pogrzeb.

– Co?

– Ofiara śmiertelna wypadku drogowego. Wpadła w poślizg albo coś. Obojętnie, byleby była martwa dla świata i jedynym świadkiem byłem ja, ale przyjechałem, gdy już to się stało. Macie jej motor, jeśli byłby potrzebny. A przynajmniej powinniście mieć, zgłaszałem, że jest do sprzątnięcia. Ale oddajcie go, gdy będzie po wszystkim.

Teehle (Widmowa Wojna #1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz