Rozdział XXII - Teehlemu coś się stało?

2.6K 184 64
                                    


Rozpoczynam maratonik! I zapraszam na czat z poprzedniego posta ;)

______________________

Następnego dnia Alexandrę obudził dzwoniący telefon. Sonya poruszyła się i głośnym jękiem wyraziła sprzeciw przeciwko obudzeniu się. Alexandra oślepiona światłem słonecznym po omacku znalazła telefon i odebrała go, nie patrząc, kto dzwoni. Jej kontakty ograniczały się do kilku osób i nietrudno było zgadnąć, kto prawdopodobnie czegoś od niej chciał. Sonya była tutaj, Siergieja nawet nie brała pod uwagę, a Michael nie dzwonił bez uprzedniego upewnienia się pisemnie, czy Alexandra może rozmawiać. Zostawał Teehle i Vasil.

– Hmm? – mruknęła do telefonu

– Obudziłem cię? – w głosie Teehlego pobrzmiewało zaskoczenie i rozbawienie. Alexandra odsunęła telefon od ucha, by spojrzeć na godzinę. Była czternasta. Siedziały z Sonyą do szóstej, oglądając filmy, które im wpadły do głowy.

– Poszłyśmy późno spać – powiedziała do słuchawki, przecierając oczy – Czy raczej wcześnie rano. Po co dzwonisz?

– Chciałem spytać, czy po ciebie przyjechać. Poza tym mam z tobą do załatwienia jedną... sprawę.

– Jaką sprawę? – momentalnie oprzytomniała. Pomyślała o ugryzieniu, ale po to przeniosła to na wtorek by dzisiaj, w niedzielę, móc spokojnie siedzieć u Sonyi bez martwienia się o swoją krew.

– Bez obaw – wyczuł jej nastrój – To nic strasznego i nie ma związku z ugry- z tym, co myślisz – poprawił się nie wiedząc, czy ktoś nie podsłuchuje. Alexandra spojrzała na Sonyę, która leżała zawinięta w kołdrę tyłem do niej, ale nie wiedziała, czy przyjaciółka śpi.

– Jaką sprawę? – powtórzyła ostrzej. Nie chciałam jego niespodzianek.

– Cierpliwości. Powinno ci się nawet spodobać – zaśmiał się. Zrozumiała, że nie wyciągnie z niego nic więcej. Więc przemilczała ripostę, a gdy Teehle się zorientował, że nie odpowie, dodał:

– Może być szesnasta?

– Mhm.

– Świetnie. Do zobaczenia.

I rozłączył się, nie czekając na odpowiedź. Cholerny wampir. Myśli, że jak powie, że to nic strasznego, to Alexandra od razu mu uwierzy?

– Kto to? – wymamrotała Sonya po chwili.

– Brat. Przyjedzie za dwie godziny.

– Mało czasu – skwitowała przyjaciółka, siadając na łóżku – Trzeba wstać. Która godzina?

– Czternasta.

– Wow. No dobra, lepiej wstać. Jeszcze Collin pomyśli, że umarłyśmy tu.

Alexandra roześmiała się.

– Hmm – Sonya zmarszczyła brwi – Zaproponowałabym normalny obiad, ale gdyby było trochę wcześniej. Lubisz zupki chińskie?

***

Dwie godziny później Alexandra opadła na miejsce pasażera.

– Powiesz z łaski swojej, co to za niespodzianka? – spytała, krzyżując ręce na piersiach. Teehle uśmiechnął się i ruszył, nie odpowiadając.

– Halo, nie ignoruj mnie.

– A może poczekasz, aż dojedziemy? – spytał, dalej się uśmiechając. To nie był złośliwy uśmiech, ani też zwykle rozbawienie. Teehle się po prostu... cieszył?

Teehle (Widmowa Wojna #1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz