Ponieważ mam wenę i w ostatnim czasie napisałam bardzo, bardzo dużo, już teraz mogę wrzucić następny rozdział ;)
O gwiazdce nie zapomnijcie! :>____________________
Nie wiedziała, ile czasu minęło, gdy usłyszała za sobą, że ktoś odchrząknął. Skuliła się lekko i obróciła za siebie, by napotkać znajome szare spojrzenie. Sonya akurat poszła na dział z medycyną, bo przypomniała sobie, że brakuje jej książki na studia. Alexandra domyślała się, że Teehle na to czekał.
- Dobrze się bawisz? - spytał, a zaraz potem spojrzał krytycznie - Wyprostuj się, wyglądaj jakoś, zamiast zwracać uwagę.
Nie odpowiedziała, patrząc na niego w ciszy. Próbowała ocenić, co myśli, co czuje. Jak bardzo powinna się bać, że zrobiła coś źle. Na przykład zakumplowała się ze zwykłą dziewczyną. Na przykład próbowała się zabić.
- Mam! Ostatni egzemplarz- oh?
Sonya wyszła zza regału i spojrzała na Teehlego zdezorientowana. Alexandra szybko się wyprostowała, by wyglądać normalnie. Zobaczyła, jak Teehle mierzy dziewczynę wzrokiem.
- Sonya, to jest... mój brat - powiedziała, zanim zdążył coś powiedzieć. Poczuła na sobie jego spojrzenie i powstrzymała dreszcz strachu. Bała się powrotu do domu, ale nie chciała, by Sonya wplątała się tak, że Teehle mógłby stwierdzić, że trzeba się jej pozbyć.
- Zupełnie wypadło mi z głowy, że miał po mnie przyjechać - wymyśliła na szybko, ukrywając, jak przerażona jest.
- Chodź, bo pociąg nam odjedzie - odezwał się Teehle, chwytając ją za rękę i ciągnąc delikatnie do drzwi. Alexandra spojrzała na niego niedowierzająco, ale pozwoliła się pociągnąć.
- Miło było poznać, baw się dobrze! - rzuciła tylko zaskoczonej Sonyi, gdy znikała za rogiem regału. Teehle puścił jej rękę dopiero wtedy, gdy wyszli z księgarni na chłód wieczora. Był zły na nią? Albo wiedział o przejściu dla pieszych...? Dołączył do jej próby wyjaśnienia, kim jest, i o co chodzi bez wahania, to też było dziwne, dlatego nie wiedziała-
- Wyjaśnisz mi to? - spytał spokojnie, idąc szybkim krokiem i zmuszając Alexę do przyspieszenia.
- To jest Sonya, poznalam ją przez przypadek-
- Nie to, możesz sobie poznawać kogo chcesz. Bardziej mnie interesuje to, w jakiej sytuacji się poznałyście.
Alexandra pobladła.
- Gratuluję - właśnie straciłem do ciebie te resztkę zaufania, którą zdecydowałem się ci dać.
- Nie wierzę, że miałeś jakiekolwiek zaufanie do mnie - odparła chłodno, wbijając wzrok w ulicę przed sobą i wciskając ręce do kieszeni.
- Gdybym nie miał, nigdy nie pozwoliłbym ci opuścić terenu domu - podszedł do vana zaparkowanego wzdłuż ulicy - Wchodź.
Zatrzymała się przy samochodzie i popatrzyła na niego wrogo.
- A jeśli nie?
- Jeśli nie, to cię zmuszę. Naprawdę chcesz się ze mną jeszcze kłócić?
- Zrobię scenę - zapowiedziała - Jeśli spróbujesz mnie zmusić.
- W ciągu kilku godzin mogę dowiedzieć się,kim jest twoja nowa koleżanka - uśmiechnął się do niej - Chcesz, żeby coś jej się stało?
Alexandra nie utrzymała buntowniczego wyrazu twarzy i popatrzyła niedowierzająco.
- Ona nie ma z tym nic wspólnego!
- Już ma. Masz jej numer, prawda? Będziesz się z nią kontaktować. Ja ją znajdę z łatwością, jeśli będę chciał, chcesz tego?
Alexandra patrzyła na niego przez chwilę że złością, a potem bez słowa wsiadła, trzaskając drzwiami ze złością. Teehle usiadł na miejscu kierowcy i była pewna, że ma tryumf wypisany na twarzy, ale nie zamierzała tego sprawdzać. Odwróciła głowę do okna, gdy van ruszył. Teehle grał nieczysto. Bardziej nieczysto, niż się naiwnie spodziewała. Powinna była nie związywać się z Sonyą.
Ale wtedy po prostu zagroziłby czymś innym. Chociażby życiem losowego przechodnia. Wiedziała, że przejęłaby się zdrowiem nieznajomego tak samo, jak dawnej koleżanki.
- W międzyczasie zadzwoniła do mnie Tessa.
- Co mnie to obchodzi?
- Jutro nad ranem jadę na misję.
Serce podeszło jej do gardła i zanim się powstrzymała, odwróciła do niego głowę, patrząc wyczekująco.
- Jak mówiłem, nie zamierzam dać ci szansy na zabicie się - kontynuował, nie odrywając wzroku od drogi.
- Jak długo cię nie będzie? - spytała, ukrywając jakiekolwiek emocje.
- Co najmniej do wieczora. Zamierzam utrzymać Cię nieprzytomną jak najdłużej.
Poczuła w gardle gulę.
- Jak?
- Dobrze wiesz, jak. Przyjdę, gdy będziesz spała.
- Więc nie będę spała.
- Więc przyjdę, gdy nie będziesz spała. Zamknę cię w pokoju, bo wiem, że nie będziesz nieprzytomna tyle, ile trzeba.
- I tak znajdę sposób-!
- Powodzenia życzę - przerwał jej chłodno, zerkając.
CZYTASZ
Teehle (Widmowa Wojna #1)
VampireGdyby tylko nie wracała tego dnia motorem. Gdyby pojechała autobusem, nic by się nie wydarzyło. Wciąż by studiowała, rozmawiała ze znajomymi, żyła jak normalna dwudziestolatka. Zobaczyła tego dnia coś, czego nie powinna. Potem została uratowana i po...