Rozdział XI - Zniszczy cię

3.1K 176 76
                                    

Obudziło ją ciche, ale stanowcze pukanie do drzwi. Natychmiast się ocknęła, przez chwilę nie wiedząc, gdzie się znajduje. Usiadła gwałtownie, przecierając oczy i powstrzymując ziewnięcie.

- Proszę! - zawołała, z niepokojem patrząc na drzwi. Uczucie rozwiało się, gdy zobaczyła znajomą twarz za otwartymi drzwiami. Michael zlustrował pomieszczenie pobieżnie i skupił wzrok na dziewczynie. Gdy zobaczył, że leży na łóżku i powstrzymuje kolejne ziewnięcie, zmarszczył brwi.

- Obudziłem cię? Wybacz.

- Nie, nie! - zaprzeczyła szybko - Nie spałam.

- Więc - przekroczył próg i zamknął za sobą drzwi - na pewno wiesz, kto przyniósł ci herbatę - wskazał na szafkę nocną, na której stał kubek herbaty. Zaczerwieniła się.

- Ja- nie wiem- ugh.

Michael zaśmiał się i machnął ręką.

- Nie próbuj mnie okłamać, bo w większości przypadków będę wiedzieć, że to robisz. Ale gdy się pierwszy raz spotkaliśmy, przyznam się, że grałaś całkiem przekonująco.

- Wiedziałeś, że Teehlego...?

- Wiedziałem, że coś nie gra - usiadł na skraju łóżka, uprzednio zerkając pytająco - Ale spokojnie, nie gniewam się na ciebie ani nic podobnego. W gruncie rzeczy rozumiem i na twoim miejscu zrobiłbym pewnie to samo - wzruszył ramionami.

Alexandra przez chwilę nic nie mówiła, a potem spytała nieśmiało:

- Jak długo tu będę?

- Tydzień - odparł, jakby spodziewał się pytania - Za długo, za krótko? - uniósł brwi, patrząc pytająco.

- Za krótko - nie wahała się mu tego powiedzieć - Nie mogłabym... trochę dłużej? Konkretniej - jak najdłużej?

Na jego twarzy pojawiło się zamyślenie pomieszane ze zmartwieniem.

- Chodzi o to, żeby być jak najdłużej daleko od Teehlego?

Kiwnęła lekko głową i odwróciła wzrok, podciągając nogi do klatki piersiowej. Michael westchnął i siadł głębiej, patrząc na nią.

- Nie ode mnie zależy, ile tu będziesz. Ani nie od Vlada. Jeśli bym mógł, pozwoliłbym ci tu zostać tak długo, jak potrzebujesz, ale to Teehle decyduje.

Zacisnęła wargi.

- Zamierza mnie gryźć.

- Wiem - skrzywił się - Ale, jeśli mam być szczery, dziwię się, że wciąż się nie dogadaliście. Spodziewałam się, że po wyjściu ze szpitala pogadacie.

- Nie będę z nim dyskutować - skrzyżowała ręce na ramionach - Nie zamierzam pozwolić, by mnie gryzł.

- Alexandro... - urwał, widząc jej zdeterminowane, ale przerażone spojrzenie. Westchnął, kładąc dłonie na jej ramionach - Alexandro, Teehlemu na początku nie przeszkadza droczenie się z... uh, z ofiarą - powiedział poważnie, przytrzymując jej spojrzenie - Czasem robi to specjalnie, dla własnej zabawy, tak. Ale gdy z nim ostatnio rozmawiałem, był wściekły. Nie zamierza być dla ciebie ulgowy, gdy wrócisz. Proszę, Alexandro, dla własnego bezpieczeństwa przestań się z nim kłócić i dogadaj, kiedy się znowu zobaczycie.

Patrzyła na niego buntowniczo.

- Jeśli się nie poddasz, po prostu zniszczy cię. Na pewno ci groził, ale nie wiesz, jak bardzo groźbą podłączenia do kroplówki jest lekka w porównaniu do tego, co może zrobić.

Dalej nie odpowiadała. Nagle do drzwi rozległo się gwałtowne pukanie i podskoczyła, natychmiast tracąc determinację w oczach na rzecz przestrachu.

Teehle (Widmowa Wojna #1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz