Rozdział XXXII - Dla ciebie będzie już za późno.

3.2K 195 69
                                    

Przez cały czas podróży na motorze tłumiła wszelkie myśli, jakie to głupie. Pomyślała o tym dopiero, gdy wjeżdzała do Rzymu, a jej telefon akurat się wyładowywał. Powerbank padł wcześniej. Ona sama też padała - była wykończona i przemarznięta. Motor to był jednak zły pomysł, mimo że zaczynało się ocieplać po zimie, a wypita przed kilkoma godzinami któraś kawa ze stacji benzynowej przestawała działać. Alexandra nie miała pojęcia, w jaki sposób trzyma się na nogach przez kilkanaście godzin na motorze.

Zatrzymała się gdzieś w pobliżu Placu Świętego Piotra, zdjęła kask i powiodła znużonym spojrzeniem po ciemnej ulicy. Jakiś czas temu zapadł zmierzch, a ona ani razu wcześniej nie pomyślała, co zrobi, gdy już tu dotrze. Nie miała pojęcia, gdzie mieści się kwatera watykańskiej części organizacji. Na terenie Watykanu? Nigdy się tam nie dostanie. Może gdzieś przy granicach państwa?

Mogła poczekać na Teehlego.

Zgarbiła się lekko, wciskając ręce do kieszeni. Jakieś samotne, spore auto zatrzymało się kilkadziesiąt metrów przed nią i zaparkowało niedbale, wystając częściowo na drogę. Zeszła z motoru, czując, jak za paskiem na plecach wbija jej się w skórę pistolet. Niepewnie zdjęła plecak na lewe ramię, by mieć lepszy dostęp do broni - tylko w razie czego. Watykan nie wie nawet, kim jest, a nie atakuje pierwszego lepszego turysty.

Jak na zawołanie wyrosła przed nią sylwetka. Światło latarni zamaskowało rysy twarzy, ale rozpoznała osobę, jeszcze zanim się odezwała.

- Dobry wieczór.

Cofnęła się ostrożnie krok w tył, sięgając po pistolet-

Którego nagle nie miała.

- Tego szukasz? - Siergiej uniósł rękę, w której trzymał jej broń i zakręcił nią młynka na palcu. Alexandra pobladła i szybko poszukała nóż w kieszeni-

- To też mam - Siergiej pokazał drugą rękę, po czym schował obie bronie do plecaka i położył go na ziemi.

- Co tu robisz? - wydusiła. Nie udało jej się utrzymać normalnego głosu, który zadrżał ze strachu. Siergiej tutaj, w Watykanie. To oczywiste, że nie przypadkowo się tu znalazł. Musiał ją śledzić. Ale skąd wiedział, że w ogóle tu jedzie, będąc w Rosji?

- Przyszedłem się spotkać - odparł swobodnie, prostując się.

- Spotkać - powtórzyła, zaciskając dłoń na pasku plecaka. Dojechanie tu z Rosji trwa o wiele dłużej, niż z Anglii. Musiał być tutaj wcześniej, a nie ją śledzić. A to, że ją znalazł, to osobna kwestia. Chyba że nawet nie był u siebie. Krył się w Anglii i obserwował ich?

Zresztą to nie było teraz najważniejsze.

Miała jeszcze nóż w ramiączku plecaka. Malutki i bardziej bezużyteczny niż przydatny, ale był jej jedyną bronią. Czuła go w kieszonce pod palcami. Nie była zapinana, a rączka trochę wystawała...

- Czego ode mnie chcesz?

Zmarszczył brwi.

- A jak myślisz? Zaatakowałaś mojego przyjaciela - zrobił krok w jej stronę i od razu się cofnęła, patrząc uważnie - Odwdzięczę się.

- Hipokryta - parsknęła, chcąc zyskać na czasie - Sam zacząłeś, atakując mnie na zamku Vlada. A poza tym to Siemion pierwszy mnie zaatakował.

Przez jego twarz przemknął wyraz zaskoczenia, ale szybko odzyskał panowanie nad sobą.

- Nie obchodzi mnie to.

Uprzedziła go o ułamek sekundy, wyszarpując nóż, gdy ją zaatakował. Zaskoczenie pozwoliło zyskać jej przewagę, bo nóż wbił się w jego brzuch z nieprzyjemnym dla Alexy uczuciem.

Teehle (Widmowa Wojna #1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz