Nie będę publikować raz na tydzień - może się uda raz na da tygodnie. Ale zaczęły się studia i już nie wyrabiam :/
Nie kłopoczcie się poprawianiem literówek, bo muszę z żalem przyznać, że nie przeczytałam tego przed wklejką tutaj i mogą być jakieś błędy. Zajmę się nimi sama jak znajdę dłuższą wolną chwilę i siły.
_________
Gdy weszli do sali, spojrzenie kilku osób padło na nich i Alexandra nie była pewna, czy to obecność Teehlego, czy jej własna była powodem. Czuła, że jej relacja z wampirem jest obiektem plotek w Elerain.
Odetchnęła lekko i ruszyła z wampirem i Sonyą, trzymającą się za nimi. Teehle szedł prosto do stołu, gdzie siedziała Teressa i rozmawiała z jakąś starsza kobietą. Alexandra poczuła, że robi jej się słabo. Szefowa Elerain była bardzo wpływową i bogatą osobą. A oni właśnie zamierzali ją okłamywać. Alexandra sądziła, że to mogło się skończyć nawet śmiercią, ale z drugiej strony wolała ryzykować, by Sonya żyła, niż pozwolić Teehlemu ją zabić
– Dobrze was widzieć – odezwała się ciemnowłosa kobieta. Miała na sobie granatowy garnitur, który nie wyróżniał się niczym szczególnym. Alexandra nie była pewna, czy to nie ten sam garnitur, który kobieta miała, gdy spotkała ją po raz pierwszy.
– Ciebie też, Tesso – odparł Teehle – To jest Sonya, którą zgodziłaś się tu gościć.
Sonya zmusiła się do wystąpienia przed Alexandrę i skłonienia się niepewnie.
– Miło panią poznać.
– Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić.
Teressa uważnie przyglądała się Sonyi, więc dziewczyna szybko wycofała się, prawie chowając za Alexandrą. Była blada i przestraszona zachowaniem szefowej, co nie dziwiło Alexandry. Sama czuła się podobnie, gdy pierwszy raz ją spotkała. Zresztą nie tylko pierwszy.
– Chodźcie, usiądziemy gdzieś – powiedział Teehle, cofając się i rozglądając po sali. Dostrzegł wolne miejsca i ruszył w tamtą stronę z Alexandra i Sonyą depczącymi mu po piętach, ale przerwał mu nieznajomy głos:
– Teehle!
Obrócił się do nadchodzącego mężczyzny. Alexandra prawie zamrugała ze zdziwienia. Mężczyzna wyglądał, jakby był zwyczajnym urzędnikiem – był niski, trochę otyły i wydawał się miły. Nie wyglądał tak, jak Alexandra wyobrażała sobie łowców. W Rumunii wszyscy, których widziała, byli wysportowani i świetnie wyszkoleni. Mężczyzna, który teraz do nich podszedł, nie wyglądał na takiego, który był łowcą. Po prostu nie.
Nieznajomy przygładził włosy. Dziewczyna zauważyła, że ma lekką łysinę. Było to zaskakujące, bo dałaby głowę, że mężczyzna nie ma czterdziestu lat.
– Simon – Teehle uniósł brwi – Co byś chciał?
– Przywitać się z młodymi paniami, po pierwsze – uśmiechnął się i skłonił głowę – Miło poznać. Nazywam się Simon.
– Z pewnością nie przyszedłeś tu przywitać się z Alexandrą i Sonyą.
– Teehle! – syknęła Alexandra, ale wampir machnął ręką.
– Wiem, że nie da się mnie złapać, więc zakładam, że przyszedłeś z jakąś służbową sprawą – zwrócił się do Simona i mężczyzna skrzywił się.
– Z tą, co zawsze. Czy mógłbyś choć raz-
– To nie jest sprawa dla... pań – wszedł mu w słowo Teehle – Chodź, przejdziemy się.
CZYTASZ
Teehle (Widmowa Wojna #1)
VampireGdyby tylko nie wracała tego dnia motorem. Gdyby pojechała autobusem, nic by się nie wydarzyło. Wciąż by studiowała, rozmawiała ze znajomymi, żyła jak normalna dwudziestolatka. Zobaczyła tego dnia coś, czego nie powinna. Potem została uratowana i po...