Rozdział V - Powiedziałeś jej?

3.7K 218 86
                                        

W ciągu następnego dnia Alexandra czuła się inaczej w domu Teehlego, czy raczej w jego towarzystwie. Wstydziła się tego, że się o niego martwiła, gdy zobaczyła, że jest ranny. Nawet była na siebie za to zła.

Dlatego unikała go jak ognia i spędzała większość czasu w swoim pokoju licząc, że nie zauważy jej dziwnego zachowania i nie będzie chciał tego zmienić. Co jakiś czas jednak musiała wyjść, chociażby coś zjeść.

Chciała odciągnąć swoją uwagę od nieprzytomnego kierowcy, zagłębiając się w lekturze, ale gnębiła ją myśl, że mężczyzna mógł być poważnie ranny.

Udało jej się przespać noc tylko dzięki temu, że była tak wyczerpana. Zasnęła od razu, gdy zakopała się w kołdrę i spała twardo do rana.

Po południu już nie wytrzymała. Poszła do salonu, gdzie na kanapie leżał Teehle z telefonem w jednej ręce i kieliszkiem wina w drugiej.

– Teehle.

– Huh? – przekręcił do niej głowę zaskoczony, gdy pojawiła się w progu z książką w ręce – którą zamierzała odłożyć przy okazji na półkę.

– Co z tym mężczyzną? Jest nieprzytomny, obudził się? Zagrożenie życia? Wiesz coś? – wypaliła szybko bez przerwy na oddech, wbijając w niego zmartwione spojrzenie.

– Obudził się. Ma wstrząs mózgu, ale nic poważnego poza tym – odparł bez wzruszenia, jakby się spodziewał jej pytań – Wyjdzie ze szpitala, gdy będą pewni, że wyzdrowiał.

Odetchnęła z ulgą. Dopiero, gdy to usłyszała, poczuła, jak jej to ciążyło.

– To dobrze – powiedziała i ruszyła do biblioteczki – To dobrze – powtórzyła ciszej. Dopiero wtedy zmarszczyła brwi, zatrzymując się w połowie drogi do półek. Obróciła się do Teehlego, przypatrując się uważnie. Zrozumiała, co jej nie pasowało, odkąd weszła do salonu.

– Powinieneś mieć opatrunek – stwierdziła zaniepokojona i zbliżyła się, by zobaczyć ranę. Teehle pobladł i zakrył szybko czoło jedną dłonią.

– Stwierdziłem, że zdejmę na chwilę, by rana mogła oddychać – powiedział, siadając prosto i stawiając kieliszek z winem na stoliku – Tak cię to martwi, że nie mam opatrunku? – uśmiechnął się złośliwie, ale Alexandrze wydało się, że zobaczyła niepokój pod tym uśmiechem. A nawet strach.

Jej wzrok powędrował do kieliszka i nagle serce podeszło jej do gardła, gdy naszła ją przerażająca myśl. To niemożliwe, ale jeśli...

– To nie jest wino – powiedziała, spoglądając na mężczyznę. Teehle zmarszczył brwi i spojrzał na kieliszek, jakby teraz go zauważył.

– Co?

– W kieliszku. To nie jest wino – powtórzyła zduszonym głosem, ściskając książkę w ręce – Nie... Powiedz, że to jest wino. Proszę.

– To wino – odparł, wpatrując się w nią. Alexandra sięgnęła wolną ręka do jego czoła.

– Pokaż ranę-

Gwałtownie wstał, odsuwając się na bezpieczną odległość. Wtedy Alexandra zrozumiała, że to przerażające podejrzenie jest prawdą.

Cofnęła się o krok, a gdy Teehle to zobaczył, opuścił rękę, odsłaniając ranę.

Której oczywiście nie było.

– Alexo-

Rzuciła się na korytarz i zatrzasnęła za sobą drzwi, jeśli to w jakiś sposób mogło go zatrzymać.

Teehle (Widmowa Wojna #1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz