W ciągu następnego dnia Alexandra czuła się inaczej w domu Teehlego, czy raczej w jego towarzystwie. Wstydziła się tego, że się o niego martwiła, gdy zobaczyła, że jest ranny. Nawet była na siebie za to zła.
Dlatego unikała go jak ognia i spędzała większość czasu w swoim pokoju licząc, że nie zauważy jej dziwnego zachowania i nie będzie chciał tego zmienić. Co jakiś czas jednak musiała wyjść, chociażby coś zjeść.
Chciała odciągnąć swoją uwagę od nieprzytomnego kierowcy, zagłębiając się w lekturze, ale gnębiła ją myśl, że mężczyzna mógł być poważnie ranny.
Udało jej się przespać noc tylko dzięki temu, że była tak wyczerpana. Zasnęła od razu, gdy zakopała się w kołdrę i spała twardo do rana.
Po południu już nie wytrzymała. Poszła do salonu, gdzie na kanapie leżał Teehle z telefonem w jednej ręce i kieliszkiem wina w drugiej.
– Teehle.
– Huh? – przekręcił do niej głowę zaskoczony, gdy pojawiła się w progu z książką w ręce – którą zamierzała odłożyć przy okazji na półkę.
– Co z tym mężczyzną? Jest nieprzytomny, obudził się? Zagrożenie życia? Wiesz coś? – wypaliła szybko bez przerwy na oddech, wbijając w niego zmartwione spojrzenie.
– Obudził się. Ma wstrząs mózgu, ale nic poważnego poza tym – odparł bez wzruszenia, jakby się spodziewał jej pytań – Wyjdzie ze szpitala, gdy będą pewni, że wyzdrowiał.
Odetchnęła z ulgą. Dopiero, gdy to usłyszała, poczuła, jak jej to ciążyło.
– To dobrze – powiedziała i ruszyła do biblioteczki – To dobrze – powtórzyła ciszej. Dopiero wtedy zmarszczyła brwi, zatrzymując się w połowie drogi do półek. Obróciła się do Teehlego, przypatrując się uważnie. Zrozumiała, co jej nie pasowało, odkąd weszła do salonu.
– Powinieneś mieć opatrunek – stwierdziła zaniepokojona i zbliżyła się, by zobaczyć ranę. Teehle pobladł i zakrył szybko czoło jedną dłonią.
– Stwierdziłem, że zdejmę na chwilę, by rana mogła oddychać – powiedział, siadając prosto i stawiając kieliszek z winem na stoliku – Tak cię to martwi, że nie mam opatrunku? – uśmiechnął się złośliwie, ale Alexandrze wydało się, że zobaczyła niepokój pod tym uśmiechem. A nawet strach.
Jej wzrok powędrował do kieliszka i nagle serce podeszło jej do gardła, gdy naszła ją przerażająca myśl. To niemożliwe, ale jeśli...
– To nie jest wino – powiedziała, spoglądając na mężczyznę. Teehle zmarszczył brwi i spojrzał na kieliszek, jakby teraz go zauważył.
– Co?
– W kieliszku. To nie jest wino – powtórzyła zduszonym głosem, ściskając książkę w ręce – Nie... Powiedz, że to jest wino. Proszę.
– To wino – odparł, wpatrując się w nią. Alexandra sięgnęła wolną ręka do jego czoła.
– Pokaż ranę-
Gwałtownie wstał, odsuwając się na bezpieczną odległość. Wtedy Alexandra zrozumiała, że to przerażające podejrzenie jest prawdą.
Cofnęła się o krok, a gdy Teehle to zobaczył, opuścił rękę, odsłaniając ranę.
Której oczywiście nie było.
– Alexo-
Rzuciła się na korytarz i zatrzasnęła za sobą drzwi, jeśli to w jakiś sposób mogło go zatrzymać.

CZYTASZ
Teehle (Widmowa Wojna #1)
VampireGdyby tylko nie wracała tego dnia motorem. Gdyby pojechała autobusem, nic by się nie wydarzyło. Wciąż by studiowała, rozmawiała ze znajomymi, żyła jak normalna dwudziestolatka. Zobaczyła tego dnia coś, czego nie powinna. Potem została uratowana i po...