Rozdzial XXIV - Że co zrobiłeś?

2.5K 177 11
                                    

Alexandra zatrzymała się na dole schodów, wiedziona przeczuciem, że coś zdecydowanie jest nie tak. Z kuchni nie słyszała żadnego stukania naczyń, a jedyne przyciszony głos Sonyi.

Od razu się domyśliła, o czym mówi Teehlemu, chociaż nie rozumiała słów.

– Do sekty? Co masz na myśli?

To był głos wampira. Nie Teehlego, o którego tak niedawno się martwiła. To był głos drapieżnika, którego poznała na początku. Spóźniła się.

– Bo- bo podobno skręciła sobie nadgarstek, stąd ten bandaż… ale dzisiaj rano zobaczyłam na nim rany.

Alexandra zakradła się bliżej drzwi kuchni, doskonale zdając sobie sprawę, że Teehle wie o jej obecności.

– Powiedz jej, że dobrze mówi – szepnęła.

– Sądzisz, że to sekta? – spytał wampir, nie dając żadnego znaku, że usłyszał Alexandrę.

– Błagam, Teehle, powiedz jej, że ma rację! To sekta, należę do niej i mnie omamili – znowu szepnęła – Nie rób jej krzywdy?

– Mówiłem, że to niebezpieczne – stwierdził cicho i Alexandrze serce podeszło do gardła. Mówił do niej czy o niej?

– Wiedziałeś?! – syknęła Sonya.

– Oczywiście, że wiedziałem – parsknął Teehle i iskierka nadziei, która pojawiła się wcześniej, zniknęła. To nie był ton głosu, który sugerował, że zamierza ciągnąć historyjkę o sekcie.

– Chodź tu.

Przełknęła ślinę przerażona. Teehle nie złamie obietnicy, jak zawsze… i- i Sonyi stanie się krzywda. Musi coś zrobić.

Na miękkich nogach Alexandra wkroczyła do kuchni, zerkając na Sonyę, ale potem wbijając wzrok w wampira. W oczach Sonyi zobaczyła zaskoczenie i strach o przyjaciółkę. W oczach Teehlego zmęczenie, rezygnację… ale głównie gniew.

– Ostrzegałem, ale nie posłuchałaś – powiedział chłodno, zaciskając zęby.

– Nie krzywdź jej – wydusiła Alexandra – To moja wina, powinnam była bardziej uważać, żeby się nie dowiedziała o sekcie-

– O sekcie! – parsknął znowu, po czym wyminął ją – Powiedz jej, ile chcesz – rzucił jeszcze i wyszedł z kuchni.

– Mogłeś w tym tygodniu odpuścić – krzyknęła w stronę przedpokoju łamiącym się głosem – Wtedy nic by się nie stało!

– Co się dzieje? Dlaczego miałby mnie skrzywdzić? – Sonyą była przestraszona i zdezorientowana. Alexandra zacisnęła pięści. Nie powstrzyma go. Oboje o tym wiedzą. Cokolwiek Teehle zamierza zrobić, Alexandra nie będzie miała sił, by go powstrzymać.

Westchnęła ciężko. To nie znaczy, że ma jej powiedzieć wszystko i jeszcze bardziej przerazić.

– Nie należę do sekty – powiedziała zrezygnowana, starając się nie popłakać. To jej wina – Aleks nie jest prawdziwym imieniem tego mężczyzny, a do tego on nie jest moim bratem. Pomysł, by przyjść z tym do niego, był najgorszą opcją!

– O czym mówisz? Boisz się go? Robi ci krzywdę?

To nie strach w głosie przyjaciółki zabolał. Usłyszała w nim gniew na Teehlego, który ugodził ją do żywego. Sonya martwiła się i to, że jej coś robił…

– Te ślady na ręce – zmusiła się do mówienia  i wskazała zabandażowany nadgarstek – to jego dzieło.

Sonya pobladła jeszcze bardziej.

Teehle (Widmowa Wojna #1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz