Nie kłopoczcie się błędami, powtórzeniami i literówkami, które na pewno gdzieś są :)
_________
Od razu po wejściu do środka ogłuszyła ją muzyka. Rozejrzała się niepewnie. Typowy klub. Dziwne, że rodzice w takim miejscu się znaleźli...
Kolorowe światło rozpraszało mrok i pozwalało poszukać konkretnych osób. Na parkiecie tańczyli ludzie, ale nie widziała tam rodziców. Skupiła się na stolikach, przeciskając się przez tłum. Także nie znalazła. W końcu jej wzrok padł na osoby przy barze i jej gardło zacisnęło się ze strachu. Od razu rozpoznała sylwetki. Siedzieli na wysokich krzesłach w swoją stronę i rozmawiali. Ruszyła szybko w ich stronę... ale zaraz potem zwolniła. Nie mogła tak po prostu podejść i się przywitać. Skręciła w bok i usiadła przy barze obok nich, za plecami taty.
- Wodę - powiedziałam do barmana i dała mu odliczoną kwotę. Barman kiwnął głową i odwrócił się do lodówki z napojami.
- Alexandra?
Zamarła i nie spojrzała w ich stronę. To nie jest jej imię, nazywa się Andrea. Nie może zareagować na imię z ust własnych rodziców, bo wszystko się wyda, a Teehle ostrzegł ją kiedyś, że jeśli ktoś się dowie, to-
- Alexandro, to ty?
- O czym ty mówisz, kochanie? Alex...
Tata urwał, gdy obrócił się do mnie. Dziewczyna widziała to kątem oka, ale ignorowała.
Jednak nie mogła zignorować ich, gdy mężczyzna położył rękę na jej ramieniu i klepnął lekko.
- Przepraszam?
Odwróciła się do nich ze ściśniętym gardłem. Mogła siąść dalej.
- Słu- słucham? - zacięła się na widok spojrzenie mamy. Kobieta miała łzy w oczach - Co się stało? Mogę jakoś pomóc? - Alexandra starała się modulować głos chociaż trochę, ale ścisk jej utrudniał sprawę.
- Alexandro, to ty...? - szepnęła mama. Dziewczyna tego nie usłyszała przez hałas, ale z ruchu warg z łatwością to wyczytała. W jej oczach widziała niedowierzanie z nadzieją, natomiast u taty rozum mieszał się z tym, co miał przed sobą.
Musiała stąd szybko iść, ale jeśli teraz wyjdzie tak nagle-
- Andrea!
Obróciła się gwałtownie do Teehlego blada jak ściana. Wampir uśmiechnął się na jej widok i objął w pasie. Gdyby nie była tak przejęta, może by się zarumieniła.
- Tu jesteś. Zniknęłaś... Zapraszam na parkiet - pociągnął ją za sobą, jakby nawet nie zauważył, że rozmawiała. Ogłuszona pozwoliła mu się poprowadzić - oczywiście nie na parkiet, tylko między tańczącymi do wyjścia.
Mroźnie powietrze ją otrzeźwiło. Odsunęła się od wampira i oparła o ścianę budynku, czując, jak łzy wzbierają w kącikach oczu.
Osunęła się na dół, schowała twarz w dłoniach i po prostu się rozpłakała.
- Alekso... - na ramieniu poczuła dłoń. Nie odtrąciła jej. Właściwie prawie jej nie zauważyła - Przepraszam. Nie powinienem cię tutaj zabierać. To było źle... źle zaplanowane. I w ogóle zły pomysł.
Podniosła głowę i spojrzała na niego. Kucał przed nią. Powoli zaprzeczyła.
- To... nie to. Dobrze zrobiłeś. A jeśli źle, to i tak- i tak się cieszę, że pozwoliłeś mi ichi zobaczyć.
Przy ostatnim słowie głos jej się załamał i znowu schowała twarz w dłoniach. Teehle łagodnie pomógł jej się podnieść i po chwili znalazła się w otoczeniu ciepła i znajomego zapachu. Pozwoliła Teehlem ją przytulić i nie poruszyła się nawet wtedy, gdy pogłaskał ją delikatnie po włosach.
CZYTASZ
Teehle (Widmowa Wojna #1)
VampireGdyby tylko nie wracała tego dnia motorem. Gdyby pojechała autobusem, nic by się nie wydarzyło. Wciąż by studiowała, rozmawiała ze znajomymi, żyła jak normalna dwudziestolatka. Zobaczyła tego dnia coś, czego nie powinna. Potem została uratowana i po...