Coś potrząsało mnie za ramiona.
– Rosie, wstawaj – pisnął podekscytowany głosik. – Natychmiast!
– Na Merlina, Alice, jest sobota – mruknęłam sennie, zdejmując jej szczupłe palce z moich barków. – W soboty nie wstaje z łóżka przed dwunastą, pamiętasz?
Stary zegarek na szafce przy łóżku wskazywał dziesiątą. Przewróciłam się na drugi bok. Coś w okolicy moich stóp zaczęło przemieszczać się pod kołdrą, aż w końcu dotarło do krawędzi. Kudłata, kocia główka wysunęła się nieśmiało, po czym wsunęła się pod moje ramię.
– Cześć, Palpuś – mruknęłam, uśmiechając się sennie i głaszcząc czarne futerko. Mój kot również nie lubił, kiedy wcześnie wstawałam, więc miałam pewność, że przynajmniej on będzie po mojej stronie. – Jak się spało?
– Cóż – odezwała się znów Alice. Pochyliła się i jednym ruchem zerwała ze mnie kołdrę. Zadrżałam z zimna i spojrzałam na nią z wyrzutem. – Może zmienisz zdanie, kiedy ci powiem, że w Pokoju Wspólnym wywieszono obsadę spektaklu.
Zerwałam się z łóżka i zignorowałam gniewne parsknięcie Palpusia.
– Trzeba było od tego zacząć! – pisnęłam. – Dostałam Lizzie?
– Nie wiem. – Alice się uśmiechnęła. – Wiem tylko, że już tam wiszą i przyszłam tu, jak tylko usłyszałam. Pomyślałam, że zobaczymy je razem.
Ignorując fakt, że wciąż mam na sobie piżamę, popędziłam na dół, a Alice poszła w moje ślady.
Przy tablicy ogłoszeń zgromadził się mały tłum. Najwyraźniej w tym roku przesłuchania cieszyły się większą popularnością niż do tej pory. Złapałam Alice za ramię.
– Z drogi, prowadzę ciężarną kobietę! – zawołałam, a większość osób odruchowo odsunęła się na bok, robiąc dla nas przejście. – O rany – mruknęłam pod nosem. – Od teraz zabieram cię ze sobą na wszystkie wyprzedaże. Czegokolwiek.
Zerknęłam na listę, czując wypieki na twarzy. Zaraz potem, moje usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
Było tam. Moje nazwisko. Na samym początku listy.
Elizabeth Bennet – Rose Weasley
– Alice, udało się! – pisnęłam, rzucając się jej na szyję. Po chwili przypomniałam sobie, że chyba należy obchodzić się z nią nieco delikatniej, więc natychmiast się odsunęłam, choć nadal szczerzyłam zęby jak nienormalna. – Udało się – sapnęłam znowu.
– Moje gratulacje – odparła, uśmiechając się. – Zasłużyłaś sobie.
– Tu jesteście – odezwała się Roxanne, również przepychając się przez tłum. – Widziałam listę już przed śniadaniem. Gratulacje, Rosie.
– Dzięki – odparłam, nadal szukając Roxanne na pergaminie. Została obsadzona w roli Jane Bennet. – Hej, będziemy siostrami!
– Na to wygląda – odparła.
– A kto został twoim panem Darcym? – zainteresowała się Alice.
Ponownie zerknęłam na listę i zarumieniłam się intensywnie.
– Lorcan Scamander – powiedziałam cicho. – Och... Nawet nie wiedziałam, że brał udział w przesłuchaniach...
Roxanne lekko szturchnęła mnie lekko łokciem.
– Z pewnością będzie ci bardzo ciężko zagrać zakochaną – zakpiła.
– Zamknij się – mruknęłam, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
CZYTASZ
Ciekawość to nie grzech
FanfictionMyślałby kto, że skoro Harry Potter dawno skończył szkołę i pokonał Voldemorta, to w całym czarodziejskim świecie będzie panował spokój. Tymczasem do Hogwartu znów zawitał mrok... no, może nie do końca mrok, przynajmniej nie na początku. Jedynie tro...