[21]"Odbiło ci?!"

1.4K 104 238
                                    

Rose

– Dzisiaj przyszły wyniki badań Scorpa – wydyszał Zabini, podczas gdy Joe zamykał za nim kratę. – Przyszedłem, jak tylko jego ojciec mi powiedział.

– Och! – Podniosłam się z materaca, a wszystkie kości w moim ciele zaskrzypiały. – I co? Miał we krwi truciznę?

– Nie truciznę, ale coś tam jednak było – przyznał Gregor, opadając na krzesło, które zostawił u mnie pan Connolly. – Wykryto spore ilości Wywaru Żywej Śmierci.

– O mój Boże! – Wytrzeszczyłam oczy. – Złodupiec równie dobrze mógł się pod tym podpisać!

– Wiem! – Zabini wyszczerzył zęby.

– I co teraz? – Przysiadłam na biurku. – Ile eliksiru dostał Scorpius? Wystarczająco, żeby nigdy się nie obudzić? – spytałam z lękiem.

– Nie. – Gregor potrząsnął głową. – Mówię ci, ten ktoś wcale nie chciał go zabić, może tylko uciszyć. Badania wykazują, że eliksir był podawany w małych ilościach, ale regularnie. Prawdopodobnie dwa razy dziennie, odkąd Scorpius jest w śpiączce.

– Oczywiście zrobili coś, żeby go oczyścić, prawda? – zapytałam groźnie. Każdy uczeń w tej szkole zdawał sobie sprawę, że z zarządzaniem i podejmowaniem decyzji w Hogwarcie zawsze było coś nie tak, szczególnie jeśli życie ucznia akurat było w niebezpieczeństwie.

– Pomfrey umieściła go w prywatnej salce. Jest całkowity zakaz odwiedzin, nawet dla jego rodziców, bo nie wiadomo, kto mu to podawał. W ciągu kilku dni jego organizm powinien się oczyścić.

– To znaczy... że się obudzi? – upewniłam się. Ciężko mi było uwierzyć, że w końcu otrzymałam jakieś dobre wieści.

– Zgadza się. – Uśmiechnął się szeroko. – Czyli, przy odrobinie szczęścia, jego zeznanie lada moment cię stąd wyciągnie.

Napięcie stopniowo zaczęło spływać z moich ramion.

Obudzi się. Nic mu nie będzie.

*

– Gdzie byłaś tej nocy?

– Na boisku do quidditcha.

– Czy ktoś może to potwierdzić?

– Tak. Na przykład...

– Czy pierwszego września zostałaś w Wielkiej Sali do samego końca uczty powitalnej?

– Nie. Ja i Scorpius Malfoy zostaliśmy wezwani do gabinetu profesor McGonagall, bo...

– Nie uprzedzaj pytań.

– Oczywiście.

– Jaki był cel spotkania w gabinecie pani dyrektor?

– Omówienie spraw prefektów naczelnych.

– Czy pan Malfoy odprowadził cię do wieży Gryffindoru po zakończonym spotkaniu?

– Nie.

– Czyli wróciłaś sama?

– Tak.

– Prosto do dormitorium?

– Tak.

– Czy ktoś może to potwierdzić?

– Nie.

– Rozumiem. Przejdźmy teraz do porwania i ataku na Gregory'ego Crabbe'a...

Wszystkie przesłuchania, które udało mi się przetrwać w ciągu ostatnich trzech dni, wyglądały bardzo podobnie. Auror Carneige wiercił mi dziurę w brzuchu, a ja odpowiadałam zgodnie z prawdą, kładąc nacisk na szczegóły, które omówiłam wcześniej z panem Connollym. W życiu nie przydarzyło mi się nic bardziej stresującego niż te długie godziny spędzone ze starszym aurorem naprzeciwko mnie i chłodnym prawnikiem u mojego boku.

Ciekawość to nie grzechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz