Hermiona
Z jednej strony byłam zaskoczona, znajdując moją córkę, Scorpiusa Malfoya i jego matkę w opuszczonej sali. Z drugiej strony w jakiś dziwny sposób powinnam się tego spodziewać.
– Dobry Boże, Scorpius – powiedziałam, zakrywając usta dłonią. – Ron cię zabije.
– To samo powiedziałam – zgodziła się Astoria, po czym zajęła pozycję obok mnie. – Miałam nadzieję, że zainterweniujesz.
– Cóż... Może kolacja? Co myślisz?
– Tak, to może zadziałać. – Skinęła głową. – Myślisz, że alkohol pomoże, czy raczej pogorszy sprawę?
– Pochowam noże, rzecz jasna – zapewniłam ją w zamyśleniu. – I ukradnę mu różdżkę...
– Czwartek? Całą szóstką?
– Może nie. – Przygryzłam wargę. – Zróbmy tak: najpierw sami dorośli, a potem...
– Nie – wtrącił młody Malfoy. – Chciałbym powiedzieć mu dzisiaj.
Zamilkłam, gapiąc się na niego przez chwilę. A potem wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
– Nie, panie Malfoy – powiedziałam po chwili, potrząsając głową. – Ronald naprawdę przejmował się tym przedstawieniem i rolą Rose, to nie jest najlepszy moment...
– Ale to nasz, wieczór, zgadza się? – Młody człowiek uniósł pytająco brew. – Wieczór Rose. A potem jest bal. Chcę z nią zatańczyć. Być obok, nie obawiając się, że ktoś nas zauważy.
Przeciągał wyniośle samogłoski zupełnie jak jego ojciec, ale oczy błyszczały mu determinacją, zupełnie jak u jego matki.
Słysząc tę deklarację, Rosie spojrzała na chłopaka wesołym wzrokiem. Po jej twarzy rozlał się czuły uśmiech.
Cholera, pomyślałam, uświadamiając sobie, że to może być coś więcej niż zwykłe zauroczenie.
– To może zaczekać – powiedziała łagodnie. – Prawda?
– Może – odburknął Scorpius. – Ale czy musi? Czy to naprawdę takie dziwne, żebym... – urwał, rumieniąc się lekko. – Czy to naprawdę jakaś zbrodnia, żebyśmy musieli to ukrywać? – Musnął jej dłoń swoją, kiedy wydawało mu się, że ja i Astoria nie patrzymy.
– To jest całkiem urocze – szepnęła do mnie kobieta.
Skinęłam głową.
– Zdaje się, że odziedziczył po Draco odrobinę melodramatyzmu – odparłam cicho.
– Ja po prostu... – zaczęła Rose, zerkając na mnie niepewnie. – Tata może zareagować naprawdę gwałtownie... a tutaj są ludzie z ministerstwa i w ogóle...
Westchnęłam ciężko.
– Nie wiem, jak wychowałam dziecko, które aż tak martwi się o swoich rodziców.
– Daj znać, kiedy to odkryjesz – mruknęła Astoria. – Moje dziecko najwyraźniej jest zainteresowane tylko i wyłącznie sianiem zamętu.
– Rose, twój ojciec jest dorosłym człowiekiem – powiedziałam z naciskiem. – Trudnym, rzecz jasna, ale jeśli ty i Scorpius to poważna sprawa... Och pozwól, że my się tym zajmiemy.
Chłopak zamrugał, a Rose spojrzała na mnie z nadzieją.
– Tak zrobimy. – Astoria natychmiast się ze mną zgodziła, kiwając w zamyśleniu głową. – Wy idźcie się przygotować, a my... – Zerknęła na zegarek, zwisający z jej nadgarstka w postaci srebrnej bransoletki. – Tak. Mamy jeszcze dwadzieścia minut. To oznacza, że wasi ojcowie będą musieli przyjąć te wieści, a potem, czy im się to podoba, czy nie, wziąć się w garść i grzecznie obejrzeć przedstawienie.
CZYTASZ
Ciekawość to nie grzech
FanfictionMyślałby kto, że skoro Harry Potter dawno skończył szkołę i pokonał Voldemorta, to w całym czarodziejskim świecie będzie panował spokój. Tymczasem do Hogwartu znów zawitał mrok... no, może nie do końca mrok, przynajmniej nie na początku. Jedynie tro...