[28]"Jesteś zbyt nieistotny, żebym zauważał twoją obecność."

1.3K 97 127
                                    

Rose

Kiedy dobiegłam do pokoju wspólnego Ślizgonów i zapukałam, otworzył mi jakiś chłopiec z trzeciego roku. Poprosiłam go, żeby zawołał Scorpiusa Malfoya.

Do tego czasu zdążyłam już trochę ochłonąć i zaczynało do mnie docierać, że zachowałam się bardzo porywczo. Może przyjście tutaj wcale nie było takim świetnym pomysłem.

Mogłabym zwiać. Nie wiedziałam jak wytłumaczyć Malfoyowi, dlaczego zawracam mu głowę o tej porze. A stwierdzenie, że muszę natychmiast iść z nim do łóżka, żeby zrobić na złość moim przyjaciółkom, mogłoby być trudne do odkręcenia.

Zamiast Scorpiusa, w wejściu pojawił się Gregor, a mi nieco ulżyło. Może to lepiej, że blondyn nie będzie oglądał mnie w tym dziwnym stanie.

- Scorpius jest pod prysznicem - wyjaśnił, zamykając za sobą drzwi. Patrzył na mnie zaniepokojony. - Co się stało?

Otworzyłam usta, ale szybko zamknęłam je z powrotem.

- Wiesz co? To głupie - powiedziałam w końcu. - Nieważne.

Gregor uniósł brew.

- Pójdę do siebie - dodałam. - I broń Boże nie mów Scorpiusowi, że tutaj byłam! - Odwróciłam się na piecie z zamiarem odbycia żenującego marszu w drogę powrotną.

- Czekaj. - Gregor złapał mnie za ramię i odwrócił z powrotem. - Powiedz mi, co się stało.

Uśmiechnęłam się z wysiłkiem.

- Nie powinieneś wyczytać tego z moich myśli? - zapytałam z przekąsem. - Czy to bycie bratnimi duszami nie niesie ze sobą żadnych korzyści?

Gregor spojrzał na mnie z politowaniem.

- Na pewno nie otrzymujemy umiejętności automatycznej legilimencji - wyjaśnił rzeczowo. - Przykro mi, musisz po prostu o tym opowiedzieć.

Wydęłam usta na samo wspomnienie rozmowy z przyjaciółkami.

- Roxanne i Alice powiedziały, że nie wolno mi iść do łóżka ze Scorpiusem! - wyrzuciłam z siebie marudnie. Tym samym tonem, którym jako dziecko skarżyłam rodzicom na zaczepki Malfoya.

Gregor gwałtownie wciągnął powietrze z oburzoną miną.

- Co powiedziały?! - wykrzyknął. - Jak śmiały?!

- No właśnie!

- Nikt tego ze mną nie konsultował!

- Dokład... Czekaj, co?

- Absolutnie nie wyrażam zgody na tego typu ograniczenia - zadecydował. - Już ja sobie z nimi porozmawiam. Zaprowadź mnie do nich, Rosie.

Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Miał bardzo zaciętą minę, więc zachęcona podążyłam schodami na siódme piętro.

- Zaczekaj tu - poprosiłam, znikając za portretem Grubej Damy.

Przeszłam przez pokój wspólny i wkroczyłam do sypialni. Dziewczęta wciąż siedziały na moim łóżku, tam, gdzie je zostawiłam.

- Rose! - zawołała z ulgą Alice. - Już jesteś.

- Owszem - prychnęłam z satysfakcją. - Ale nie sama. Gregor czeka na korytarzu i chce z wami porozmawiać.

Roxanne zerwała się na nogi.

- Nakablowałaś na nas?!

- Owszem. - znowu musiałam się powstrzymać, żeby nie wystawić jej języka.

Ciekawość to nie grzechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz