Rose
Kiedy dobiegłam do pokoju wspólnego Ślizgonów i zapukałam, otworzył mi jakiś chłopiec z trzeciego roku. Poprosiłam go, żeby zawołał Scorpiusa Malfoya.
Do tego czasu zdążyłam już trochę ochłonąć i zaczynało do mnie docierać, że zachowałam się bardzo porywczo. Może przyjście tutaj wcale nie było takim świetnym pomysłem.
Mogłabym zwiać. Nie wiedziałam jak wytłumaczyć Malfoyowi, dlaczego zawracam mu głowę o tej porze. A stwierdzenie, że muszę natychmiast iść z nim do łóżka, żeby zrobić na złość moim przyjaciółkom, mogłoby być trudne do odkręcenia.
Zamiast Scorpiusa, w wejściu pojawił się Gregor, a mi nieco ulżyło. Może to lepiej, że blondyn nie będzie oglądał mnie w tym dziwnym stanie.
- Scorpius jest pod prysznicem - wyjaśnił, zamykając za sobą drzwi. Patrzył na mnie zaniepokojony. - Co się stało?
Otworzyłam usta, ale szybko zamknęłam je z powrotem.
- Wiesz co? To głupie - powiedziałam w końcu. - Nieważne.
Gregor uniósł brew.
- Pójdę do siebie - dodałam. - I broń Boże nie mów Scorpiusowi, że tutaj byłam! - Odwróciłam się na piecie z zamiarem odbycia żenującego marszu w drogę powrotną.
- Czekaj. - Gregor złapał mnie za ramię i odwrócił z powrotem. - Powiedz mi, co się stało.
Uśmiechnęłam się z wysiłkiem.
- Nie powinieneś wyczytać tego z moich myśli? - zapytałam z przekąsem. - Czy to bycie bratnimi duszami nie niesie ze sobą żadnych korzyści?
Gregor spojrzał na mnie z politowaniem.
- Na pewno nie otrzymujemy umiejętności automatycznej legilimencji - wyjaśnił rzeczowo. - Przykro mi, musisz po prostu o tym opowiedzieć.
Wydęłam usta na samo wspomnienie rozmowy z przyjaciółkami.
- Roxanne i Alice powiedziały, że nie wolno mi iść do łóżka ze Scorpiusem! - wyrzuciłam z siebie marudnie. Tym samym tonem, którym jako dziecko skarżyłam rodzicom na zaczepki Malfoya.
Gregor gwałtownie wciągnął powietrze z oburzoną miną.
- Co powiedziały?! - wykrzyknął. - Jak śmiały?!
- No właśnie!
- Nikt tego ze mną nie konsultował!
- Dokład... Czekaj, co?
- Absolutnie nie wyrażam zgody na tego typu ograniczenia - zadecydował. - Już ja sobie z nimi porozmawiam. Zaprowadź mnie do nich, Rosie.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Miał bardzo zaciętą minę, więc zachęcona podążyłam schodami na siódme piętro.
- Zaczekaj tu - poprosiłam, znikając za portretem Grubej Damy.
Przeszłam przez pokój wspólny i wkroczyłam do sypialni. Dziewczęta wciąż siedziały na moim łóżku, tam, gdzie je zostawiłam.
- Rose! - zawołała z ulgą Alice. - Już jesteś.
- Owszem - prychnęłam z satysfakcją. - Ale nie sama. Gregor czeka na korytarzu i chce z wami porozmawiać.
Roxanne zerwała się na nogi.
- Nakablowałaś na nas?!
- Owszem. - znowu musiałam się powstrzymać, żeby nie wystawić jej języka.
CZYTASZ
Ciekawość to nie grzech
FanfictionMyślałby kto, że skoro Harry Potter dawno skończył szkołę i pokonał Voldemorta, to w całym czarodziejskim świecie będzie panował spokój. Tymczasem do Hogwartu znów zawitał mrok... no, może nie do końca mrok, przynajmniej nie na początku. Jedynie tro...