[5]"Remis?"

1.4K 115 99
                                    


W ciszy wpatrywałam się w baldachim mojego łóżka. Usiłowałam zmusić swoje ciało do opuszczenia cieplutkiej pościeli. Nie mogłam teraz stchórzyć, planowałam to wyjście przez ostatnie trzy godziny.

Pewnie byłoby mi znacznie łatwiej, gdyby ktoś z moich przyjaciół zechciał mi towarzyszyć, ale gdzie tam. Ja sama nie miałam ochoty wciągać w to ich wszystkich, więc planowałam zabrać ze sobą jedynie Roxanne i Timothy'ego, a to tylko dlatego, że chodzili w pakiecie.

– No nie wiem, Rosie – mruknęła Roxanne, słysząc propozycje wyprawy. – Ostatnio capnął nas Malfoy, kto wie, co teraz się stanie... Wiem, że chcesz się czegoś dowiedzieć, ale będziemy musieli zrobić to w inny sposób. Zakazany Las nocą... sama wiesz, że nigdy nic dobrego z tego nie wychodzi.

Skoro ona nie chciała iść, wiedziałam, że żadna siła nie zaciągnie ze mną Timothy'ego. Jeśli powiedziałabym Alice, prawdopodobnie przykleiła by mnie do łóżka zaklęciem trwałego przylepca. Na Albusa na razie nie miałam co liczyć, zwłaszcza, że informację o Zakazanym Lesie zdobyłam poprzez podsłuchiwanie jego rozmowy z najlepszym przyjacielem. Conrad nie byłby chętny, żeby wybierać się gdzieś tak małą grupką, a poza tym, wieża Krukonów była tak daleko...

A zatem zostałam sama. I miałam zamiar mimo wszystko coś tej nocy zdziałać.

Usiadłam na łóżku i cichutko opuściłam stopy na podłogę. Sięgnęłam pod materac i wygrzebałam trampki, które wcześniej tam umieściłam, aby nikogo nie obudzić szukając butów po szafkach.

Na szorty od piżamy wsunęłam grube, dresowe spodnie, zdjęłam z wieszaka kurtkę i opuściłam dormitorium.

Kiedy przechodziłam przez dziurę pod portretem, Gruba Dama akurat spała, więc nie miała możliwości mnie zwymyślać za wymykanie się nocą.

Zamek był w nocy zimny i upiorny. Miałam wrażenie, że stare zbroje szepczą coś między sobą, że zastawiają na mnie pułapkę. Zazwyczaj miałam ze sobą Albusa i jego pelerynę niewidkę, a teraz czułam się, jakbym cały czas była obserwowana.

Dygocząc lekko z zimna lub strachu, pokonywałam kolejne kondygnacje schodów, parę razy podskakując, kiedy któryś z portretów chrapnął nagle głośniej czy przekręcił się w ramie.

Na parterze otworzyłam drzwi wejściowe zaklęciem i pchnęłam je mocno. Zaskrzypiały tak głośno, że znieruchomiałam na dobrą minutę, nasłuchując jakichkolwiek oznak tego, że kogoś obudziłam.

Dopiero na zewnątrz odetchnęłam z ulgą, pozwalając, aby świeże powietrze nieco mnie uspokoiło. Tu byłam bezpieczna.

A przynajmniej tak mi się zdawało.

– Wybierasz się gdzieś?

Odwróciłam się błyskawicznie, natychmiast wyciągając różdżkę.

– Nocny spacerek, jak mniemam? – spytał Malfoy. Stał obok drzwi, luźno oparty o kamienną ścianę.

– Skąd wiedziałeś, że tu będę? – zapytałam drżącym głosem. Jeśli naprawdę wydawało mi się, że moje nocne przeszukiwanie lasu przebiegnie bez problemów, to musiało oznaczać, że jestem bardzo naiwna.

– Podsłuchiwałaś nas w bibliotece. – Wzruszył ramionami. – Wiedziałam, że musiałaś usłyszeć wzmiankę o Zakazanym Lesie. Znam cię na tyle dobrze, żeby się domyślić, co zrobisz w najbliższej przyszłości.

Zacisnęłam palce na różdżce.

– W ogóle mnie nie znasz – mruknęłam cicho.

Uśmiechnął się kpiąco. Wyjął dłonie z kieszeni i skrzyżował je na szerokiej piersi.

Ciekawość to nie grzechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz