Rose
– Cześć – rzuciłam, wpadając do biblioteki i zamykając za sobą drzwi. – Już czas... – urwałam, kiedy mój wzrok padł na Scorpiusa.
Drzemał na naszej kanapie, ubrany w czarny, idealnie skrojony garnitur. Marynarki użył jako kocyka. Wyglądał tak uroczo, że prawie nie chciałam go budzić.
– Scorpius – powiedziałam, potrząsając go za ramiona.
Otworzył leniwie oczy, a następnie zamrugał szybko, prawie wachlując mnie tymi swoimi rzęsami.
– Rose – mruknął. – Musiałem przysnąć.
– Nie gadaj. – Uśmiechnęłam się. – Nie wyspałeś się w nocy?
– Rozmyślałem o tym, że mamy w tym zamku kryminalistę na wolności i że musimy dziś wystawić to durne przedstawienie. – Podniósł się do pozycji siedzącej. – Ile mamy czasu?
– Za piętnaście minut powinniśmy być na dole – wyjaśniłam, uśmiechając się przepraszająco. – Musimy rozpocząć nasz fantastyczny plan.
Spektakl miał się rozpocząć za godzinę i piętnaście minut. Ja wiedziałam, że będę musiała przebrać się w kostium, więc miałam na sobie to samo, co nosiłam przez cały dzień, ale Scorpius musiał już być wystrojony. Rozprostowałam zagniecenia, które pojawiły się na jego białej koszuli.
– Chociaż nie wiem, czy jest jeszcze jakiś sens, żeby się tego trzymać – dodałam. – Twój tata nie domyślił się niczego po tym, jak złapałeś mnie za rękę i wywlokłeś mnie z Wielkiej Sali?
– Nie – powiedział, uśmiechając się szeroko. – Powiedziałem, że jesteś blisko z Barbarą, więc zanim się pojawił, już ustaliliśmy, że pójdziemy do skrzydła razem.
– Trzymając się za ręce?
– Jak sama powiedziałaś, wywlokłem cię z Wielkiej Sali. Wątpię, aby to zaliczało się do romantycznych spacerów.
Wygładziłam poły jego marynarki i poprawiłam krawat.
– Wyglądasz bardzo apetycznie w tym opakowaniu – przyznałam, zadzierając głowę, żeby spojrzeć w jego zmrużone w uśmiechu oczy.
– Założę się, że nie możesz się doczekać, aż będzie po wszystkim, żeby mnie odpakować – powiedział, szczerząc zęby w uśmiechu.
Przewróciłam oczami, wplatając palce w jego miękkie włosy u nasady szyi.
– Może troszkę – przyznałam. – Twój tata naprawdę niczego się nie domyślił?
– Nic a nic. Tylko miał strasznie głupią minę, kiedy później z nim rozmawiałem.
– To akurat może być spowodowane tym, że zbeształeś go przy ludziach, jakby był małym dzieckiem.
– Zachowywał się idiotycznie, a ja byłem zdenerwowany. – Wzniósł oczy do nieba. – Nawet rozważałem, czy go za to nie przeprosić. – Powiedział to tak dumnym tonem, jakby rozważanie zrobienia czegokolwiek, było stawiane na równi z rzeczywistym wykonaniem danej czynności.
– To dobrze wróży na przyszłość – powiedziałam zamyślona, układając policzek na jego klatce piersiowej. – Będziesz trzymał dyscyplinę, kiedy będzie chodziło o nasze dzieci.
Dziesięć najbliższych sekund upłynęło nam w ciszy, zanim zorientowałam się, co właśnie powiedziałam. Zamarłam w ramionach Scorpiusa, a po chwili odsunęłam się na bezpieczną odległość.
CZYTASZ
Ciekawość to nie grzech
FanficMyślałby kto, że skoro Harry Potter dawno skończył szkołę i pokonał Voldemorta, to w całym czarodziejskim świecie będzie panował spokój. Tymczasem do Hogwartu znów zawitał mrok... no, może nie do końca mrok, przynajmniej nie na początku. Jedynie tro...