Scorpius
Wpadłem do dormitorium, potykając się o próg i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Na szczęście, zastałem tylko Zabiniego, który widząc mój zapewne histeryczny wyraz twarzy, podniósł się gwałtownie z łóżka. Nie chciałem, żeby ktokolwiek poza nim oglądał mnie w tym stanie.
– Na Salazara, Scor – sapnął, odrzucając książkę na pościel. – Co się stało?
Nie chciałem nawet się zastanawiać, jak muszę wyglądać. Wiedziałem jedynie, że muszę być rozczochrany i czułem rumieńce na twarzy.
– Pocałowałem Rose Weasley – wysapałem szybko, nadal łapiąc głębokie wdechy, żeby uspokoić się po biegu.
Gregor uniósł brew. Najwyraźniej nie był pod wrażeniem.
– Och – mruknął. – I dlatego wyglądasz, jakby zmaltretowało cię stado hipogryfów? Czy aby na pewno skoczyło się tylko na pocałunku? – uśmiechnął się kpiąco.
– To nie jest śmieszne, Zabini! – warknąłem.
– No to dlaczego świrujesz? – zapytał swobodnie, ponownie siadając na łóżku, jak gdyby nigdy nic. – Pocałunek był zły?
– Był... – zacząłem, ale zaraz niemal zachłysnąłem się własnym językiem. Nie mogłem znaleźć właściwego słowa. – Dziwny! – powiedziałem w końcu.
– Dziwny? – Gregor uniósł brew.
– Inny.
– Rozwiń myśl, proszę.
Wziąłem uspokajający wdech. Nie było powodu do paniki. Przecież nic takiego się nie stało.
– Całowałem dziesiątki dziewczyn, Zabini – zacząłem skromnie. – Nie miałem pojęcia, że to może tak wyglądać.
– Jak?
Miałem wrażenie, że im więcej mówię, tym mniej on rozumie. Tym zdaniem w zasadzie można było podsumować całą naszą przyjaźń.
– Z innymi dziewczynami zazwyczaj udawało mi się w międzyczasie napisać w głowie połowę wypracowania – wyjaśniłem. – Rozumiesz, o co mi chodzi? Po prostu... mój mózg nadal pracował na najwyższych obrotach, nawet jeśli usta akurat dotykały drugiej osoby.
– Merlinie, mieszkam z robotem – mruknął.
– No właśnie nie – warknąłem. – Bo z Weasley było inaczej. Jeśli jakaś część mojego ciała pracowała na najwyższych obrotach, to z pewnością nie był to mózg.
Moje ręce całkowicie wymknęły mi się spod kontroli. Wszystko wymknęło mi się spod kontroli. A kontrola była rzeczą wspaniałą.
Gregor wybuchnął śmiechem, co rozwścieczyło mnie jeszcze bardziej.
– Zamknij się natychmiast! – warknąłem tonem, którym Malfoyowie od wieków zmuszali wrogów do ślepego posłuszeństwa. – To nie jest ani trochę zabawne!
– Zgadza się – przyznał, ocierając łzę. – Powiedziałbym nawet, że to całkiem romantyczne.
– Nie ma w tym nic romantycznego – warknąłem. – Kompletnie nic. W życiu nie zrobiłem nic romantycznego. A jeśli zrobię, to na pewno nie będzie miało związku z Rose Weasley.
– Och. – Zabini zaczął nonszalanckim gestem oglądać swoje jak zawsze idealnie wypielęgnowane paznokcie. – Czyli z pewnością nie będzie cię obchodziła moja opowieść, którą zapomniałem się z tobą podzielić.
CZYTASZ
Ciekawość to nie grzech
FanfictionMyślałby kto, że skoro Harry Potter dawno skończył szkołę i pokonał Voldemorta, to w całym czarodziejskim świecie będzie panował spokój. Tymczasem do Hogwartu znów zawitał mrok... no, może nie do końca mrok, przynajmniej nie na początku. Jedynie tro...