[19]"Travis, aresztuj ją."

1.6K 110 332
                                    


Rose

Zamrugałam kilkukrotnie.

– Jak to zaczęłaś rodzić? – pisnęłam spanikowana. – Skąd wiesz?!

Alice przeniosła na mnie wściekłe spojrzenie, po czym wskazała wymownie na małą kałużę zbierającą się pomiędzy jej stopami i mokre spodnie.

No tak. Wody. Odeszły jej wody. Kiedy rodzi się dziecko... odchodzą wody... O Merlinie...

– Dobrze – sapnęłam, łapiąc ją niezręcznie za ramię. – Świetnie. W takim razie... Skrzydło szpitalne... wszystko pójdzie zgodnie z planem, nie panikuj!

– Nie panikuję – powiedziała Alice.

– Mówiłam do siebie – odparłam. – Okej, trzeba dać ci coś, żebyś nie moczyła całego korytarza... Malfoy! – powiedziałam nagle, przypominając sobie, że on nadal tam jest. – Ściągaj sweter!

Scorpius przeniósł przerażone spojrzenie z kałuży na mnie. Defensywnie ułożył dłonie na swoim ubraniu.

– To kaszmir! – oburzył się.

– A to ciężarna!

– Ale...

– Jak dalej będziesz się wykłócał, to każę ci zdjąć również spodnie!

Scorpius już łapał za poły swetra, kiedy Alice warknęła bezradnie.

– Na Merlina, oboje jesteście bezużyteczni! – krzyknęła. Zwróciła się do Grubej Damy, która przyglądała nam się z zainteresowaniem. – Mogłabym na moment uchylić portret? Hasło brzmi: mordoklejka.

– Jak sobie życzysz – mruknęła kobieta, odsłaniając wejście.

Accio ręcznik! – Alice machnęła różdżką i już po chwili błękitny ręcznik wpadł jej w ręce.

– Doskonale – rzuciłam, wciąż dygocząc, kiedy przyczepiała go sobie do spodni. – W takim razie teraz możemy spokojnie udać się do Skrzydła Szpitalnego i...

Twarz Longbottom wykrzywiła się z bólu. Pochyliła się, opierając dłonie na kolanach. Całe jej ciało było napięte.

– Skurcze? Tak szybko? – spytałam, spanikowana, kiedy już się podniosła.

– Najwyraźniej – mruknęła. – Lepiej chodźmy...

Portret uchylił się ponownie, a na korytarzu pojawiła się jasnowłosa Gryfonka z pierwszego roku.

– Ty – rzuciłam. – Wróć do środka, znajdź Albusa Pottera i Roxanne Weasley. Powiedz im, że Alice zaczęła rodzić i poszła do Skrzydła Szpitalnego.

Dziewczyna spojrzała szybko na naszą trójkę przerażonym wzrokiem, po czym, nie odzywając się słowem, zawróciła do pokoju wspólnego.

– No dobrze. – Malfoy zbliżył się do Alice. – Potrzebujesz, żeby cię zanieść, albo... nie wiem, podeprzeć...

– Czy mężczyźni naprawdę nie mają pojęcia kompletnie o niczym? – warknęła. – Mogę iść o własnych siłach.

Zdecydowanym krokiem ruszyła przed siebie. Zaryzykowałam objęcie ją delikatnie ramieniem, licząc na to, że mi go nie wyrwie.

– Może powinniśmy... no wiesz – zasugerowałam cicho.

Scorpius szedł po drugiej stronie dziewczyny i przyglądał mi się pytająco.

– Co takiego, Rose? – spytała Alice. Chyba próbowała pozbyć się wrogości ze swojego głosu, ale nie udało jej się to w stu procentach.

– Powiadomić ojca – wymamrotałam.

Ciekawość to nie grzechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz