Rose
Zamrugałam kilkukrotnie.
– Jak to zaczęłaś rodzić? – pisnęłam spanikowana. – Skąd wiesz?!
Alice przeniosła na mnie wściekłe spojrzenie, po czym wskazała wymownie na małą kałużę zbierającą się pomiędzy jej stopami i mokre spodnie.
No tak. Wody. Odeszły jej wody. Kiedy rodzi się dziecko... odchodzą wody... O Merlinie...
– Dobrze – sapnęłam, łapiąc ją niezręcznie za ramię. – Świetnie. W takim razie... Skrzydło szpitalne... wszystko pójdzie zgodnie z planem, nie panikuj!
– Nie panikuję – powiedziała Alice.
– Mówiłam do siebie – odparłam. – Okej, trzeba dać ci coś, żebyś nie moczyła całego korytarza... Malfoy! – powiedziałam nagle, przypominając sobie, że on nadal tam jest. – Ściągaj sweter!
Scorpius przeniósł przerażone spojrzenie z kałuży na mnie. Defensywnie ułożył dłonie na swoim ubraniu.
– To kaszmir! – oburzył się.
– A to ciężarna!
– Ale...
– Jak dalej będziesz się wykłócał, to każę ci zdjąć również spodnie!
Scorpius już łapał za poły swetra, kiedy Alice warknęła bezradnie.
– Na Merlina, oboje jesteście bezużyteczni! – krzyknęła. Zwróciła się do Grubej Damy, która przyglądała nam się z zainteresowaniem. – Mogłabym na moment uchylić portret? Hasło brzmi: mordoklejka.
– Jak sobie życzysz – mruknęła kobieta, odsłaniając wejście.
– Accio ręcznik! – Alice machnęła różdżką i już po chwili błękitny ręcznik wpadł jej w ręce.
– Doskonale – rzuciłam, wciąż dygocząc, kiedy przyczepiała go sobie do spodni. – W takim razie teraz możemy spokojnie udać się do Skrzydła Szpitalnego i...
Twarz Longbottom wykrzywiła się z bólu. Pochyliła się, opierając dłonie na kolanach. Całe jej ciało było napięte.
– Skurcze? Tak szybko? – spytałam, spanikowana, kiedy już się podniosła.
– Najwyraźniej – mruknęła. – Lepiej chodźmy...
Portret uchylił się ponownie, a na korytarzu pojawiła się jasnowłosa Gryfonka z pierwszego roku.
– Ty – rzuciłam. – Wróć do środka, znajdź Albusa Pottera i Roxanne Weasley. Powiedz im, że Alice zaczęła rodzić i poszła do Skrzydła Szpitalnego.
Dziewczyna spojrzała szybko na naszą trójkę przerażonym wzrokiem, po czym, nie odzywając się słowem, zawróciła do pokoju wspólnego.
– No dobrze. – Malfoy zbliżył się do Alice. – Potrzebujesz, żeby cię zanieść, albo... nie wiem, podeprzeć...
– Czy mężczyźni naprawdę nie mają pojęcia kompletnie o niczym? – warknęła. – Mogę iść o własnych siłach.
Zdecydowanym krokiem ruszyła przed siebie. Zaryzykowałam objęcie ją delikatnie ramieniem, licząc na to, że mi go nie wyrwie.
– Może powinniśmy... no wiesz – zasugerowałam cicho.
Scorpius szedł po drugiej stronie dziewczyny i przyglądał mi się pytająco.
– Co takiego, Rose? – spytała Alice. Chyba próbowała pozbyć się wrogości ze swojego głosu, ale nie udało jej się to w stu procentach.
– Powiadomić ojca – wymamrotałam.
CZYTASZ
Ciekawość to nie grzech
FanfictionMyślałby kto, że skoro Harry Potter dawno skończył szkołę i pokonał Voldemorta, to w całym czarodziejskim świecie będzie panował spokój. Tymczasem do Hogwartu znów zawitał mrok... no, może nie do końca mrok, przynajmniej nie na początku. Jedynie tro...