Rozdział 8

6.1K 363 14
                                    

Dziś wstałam zdecydowanie prawą nogą i godzinny trening na bieżni w hotelowej siłowni był tego najlepszym wyrazem. Wprawdzie ściągnęłam się z łóżka dopiero po dziesiątej, ale teraz blisko południa siedzę właściwie przygotowana do wyjścia. Nie byłam tylko w stanie wcisnąć w siebie śniadania. Mdłości wróciły ze zdwojoną siłą. Liczyłam, że te kilka dni przerwy zwiastują już pomyślne kolejne miesiące, ale niestety zaliczyłam tuż po przebudzeniu dłuższą wizytę nad toaletą. Matko, gdyby się tak dało te wszystkie dolegliwości spakować  w jakiegoś okazałego maila i  odesłać sprawcy tego stanu, zrobiłabym to kilkakrotnie. Niemniej liczę na to, że nic i nikt nie zepsuje mi tego dnia. Złapałam nowy zapał, odrobinę powiewu w skrzydła. Ten dobry nastrój musiałam zatem wykorzystać na coś pożytecznego. Zachęcona pięknym słońcem za oknem znów nabrałam ochoty wyglądać po postu ładnie.

 Zachęcona pięknym słońcem za oknem znów nabrałam ochoty wyglądać po postu ładnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przechodząc przez hotelowe lobby poczułam się nieco nieswojo. Kilka par oczu bardzo wyraznie obserwowało moje kroki. I nie było to moje urojenie. Obracałam głowę w kierunku personelu a każdy kolejno speszony opuszczał wzrok. O co chodzi?

- Dzień dobry Pani Małgorzato! - piękną polszczyzną przywitał mnie  około czterdziestoletni posiwiały mężczyzna zachodząc drogę. Ten sam, który niemo wręczał kartę Igorowi pierwszego dnia gdy się tu pojawiłam. No tak... przecież nikt zwykły nie mógłby tu zostać zatrudniony. Jak na standardy Aristowa trzeba znać pięć języków i co najmniej umieć żonglować ogniem. 

- Witam... jakiś problem? - zapytałam nie rozumiejąc barykady jaką ustawił przede mną ze swojego ciała.

- Nie może Pani sama opuszczać hotelu. Pan Sergiej pojawi się dopiero za półtorej godziny, więc do tego czasu zapraszam do skorzystania z atrakcji Ararat'u.

- Żart? - śmiałam się sama do siebie w duchu, że ktoś mi czegoś zabrania. Dorosłej kobiecie? Bez ochoty na dalszą dyskusję próbowałam ruszyć dalej.

- To polecenie!  -ostro zareagował oponent nie przepuszczając mnie  skutecznie.

- Niby czyje?

- Szefa.

- Posłuchaj Pan... nie obchodzi mnie jak bardzo trzęsiecie tu kolanami, kiedy pojawia się Aristow, ale tak absurdalnego pomysłu nie powtórzyłabym nikomu. Proszę zejść mi z drogi! - Mężczyzna nie ustępował. Jego wyraz twarzy nie zmienił się ani na chwilę. Robiło się zbyt poważnie i jak dla mnie przerażająco.

- Nalegam żeby Pani cofnęła się i dla własnego dobra nie przekraczała linii wyjścia.

- Bo co?

- Bo będę musiał użyć siły.

- Wobec mnie? Kobiety w ciąży? Żaden Consierge nie będzie mi mówił co mam robić. - Teraz dopiero słysząc słowo "ciąża" wywołało to lekkie drganie kącika ust. No tak... w te sprawy Igor na pewno nikogo nie wtajemniczył i pierwsze o czym pomyślał ten człowiek, to to że ojcem jest Aristow.

Miłość po rosyjsku / Część IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz