Rozdział 20

6.3K 333 6
                                    

Trasa faktycznie była prosta, a widoki ciekawe. Wprawdzie poprzednio kiedy jechałam wieziona przez Aristowa i rozmowa z nim zajmowała mnie bardziej niż podziwianie okolicy, zapamiętałam kilka obiektów. Teraz mogłam w spokoju dostrzec więcej szczegółów. Zbliżający się wieczór nieco wyludnił ulice i ilość aut dodawała poczucia komfortu. Poza... srebrnym mercedesem, który nie ustępował mojego tylnego zderzaka od wyjazdu spod domu Sergieja. Widziałam jak parę razy wyprzedzał inne samochody żeby dzielący nas był co najwyżej jeden. Pilnował mnie też przy kolejnych dwóch zjazdach. I choć daleka jestem od urojeń, tym razem byłam pewna, że kierowcy zależy właśnie na mnie. Tylko po co? Jeszcze chcąc się upewnić, że to mój prześladowca zjechałam na najbliższą stację benzynowa i zatrzymałam się tuż za dystrybutorami. Auto c-class price mocno zwolniło i delikatnym ruchem wjechało w boczną ulicę zaraz za rogiem. Nie miałam pojęcia kto jest kierowcą, ale z pewnością śledził mnie. Póki co postanowiłam go zgubić, a potem zastanowić się kto ma takie szczególne zainteresowanie moją osobą. Weszłam do środka żeby kupić coś do picia i  z tego miejsca obserwować, czy mercedes skądś się wychyla. Nie pojawiał się... Zjadłam zbożowego batonika, wypiłam butelkę wody. Trwało to jakieś dziesięć minut. Włożyłam na nos szybko okulary i w kangurzym tempie wskoczyłam do samochodu, a  potem z piskiem opon kaskadersko wbiłam się w ruch uliczny. Chwała za automatyczną skrzynie biegów. Jeśli gdzieś tam czekał na mój ruch, to nie wystarczyłoby mu tym razem refleksu żeby mnie dogonić, a zakładam że nadal miał być dla mnie niezauważony. Posiadanie brata wojskowego uczy czasami podejrzliwości nad wyrost. Pozostałe kilometry pokonałam już bez tzw. ogona i nie niepokojona dotarłam do hotelu. Dreszcz jednak nie schodził z pleców... Postanowiłam przynajmniej od tego rozpocząć swoje dochodzenie...

- Cześć brat!

- Już się na mnie nie gniewasz?

- Przecież dzwonię.

- Jak tam w kraju Romanowów?

- Interesująco, morze atrakcji. Mam prośbę.

- Moja kochana konkretna siostrzyczka.

- Przydaj się na coś i wyświadcz mi przysługę.

- Mów.

- Właśnie przed chwilą musiałam zgubić kogoś, kto ewidentnie mnie śledził. Za chwilę wyśle ci numery, a ty sprawdź do kogo należą.

- Ostatnim razem jasno dałaś do zrozumienia, że mam nie grzebać w cudzych życiorysach.

- Znając ciebie i tak pewnie nie posłuchałeś.

- Myślisz, że to Aristow?

- Po co? Ma mnie pod nosem, jego hotelowa aplikacja pozwala mnie zlokalizować w każdym miejscu... To by było kompletnie bez sensu. Zresztą jakąś godzinę temu rozstaliśmy się w lekkim... spięciu.

- Twój adorator wspominał, że miał żonę?

- Czyli grzebałeś.... Owszem... i że zginęła w wypadku, i że była w piątym miesiącu ciąży i że miała problemy psychiczne. A poza tym jej terapeuta wyjechał z kraju z nieznanych przyczyn i w dziwnych okolicznościach.

- Ten przynajmniej choć trochę jest szczery.

- W odróżnieniu od Martina...

- Mógł jeszcze dodać, że żona chciała się z nim dwukrotnie rozwieźć - tą informacją byłam zdziwiona, przyznam. Obraz jaki utarł się w mojej głowie to raczej kochający mąż niekoniecznie normalnej żony. Trwający w zdrowiu i chorobie przeżył jej śmierć nie mogąc poradzić sobie z utratą dziecka.

- To też wiem... - kłamałam aż bolało w uszach. - Sprawdź to o co prosiłam i oddzwoń. Srebrny mercedes klasy c... rocznik 2015/2016.

- Matko, jaka ty się dobra w tym zrobiłaś.

Miłość po rosyjsku / Część IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz