Rozdział 12

5.8K 345 24
                                    

Igor: Jeśli popsułem ci nastrój, to przepraszam jeszcze raz. Zależało mi żeby to był dobry wieczór. Niestety nie wyszło...

Ja: Oboje potrzebujemy odpoczynku i spokoju. Jutro będzie lepszy dzień. Dziękuję za pyszną kolację w hotelu. Nie zjadłam chyba tylko sztućców.

Igor: To dobrze... są z Austrii. Mogli by nie zdążyć z dowiezieniem nowego kompletu.

Ja: Gdzie teraz jesteś?

Igor: Zajechałem do biura po przemówienie na jutrzejszy event i może jak zwykły człowiek odbiorę smoking od krawca.

Ja: Jednak idziesz?

Igor: Nawet gdybym nie chciał, powinienem.

Ja: Czy bardzo w złym tonie będzie twoje samotne przybycie?

Igor: Nie zawracaj sobie tym głowy. Wyśpij się... Jutro będziesz miała do swojej dyspozycji kierowcę. Zawiezie cię wszędzie. Jeśli do czegoś bym ci się miał przydać, dzwoń o każdej porze. Nie krępuj się...

Ja: A czy mógłby przyjechać tą piękną grafitową V10, którą mnie przywiozłeś?

Igor: Znasz się na samochodach?

Ja: Tylko na szybkich...

Igor: Niestety tego prowadzę tylko ja.

Ja: A ja?

Igor: Kobieta? W takim samochodzie?

Ja: Dasz kiedyś poprowadzić?

Igor: Za żadne skarby! Zniosłoby cię z drogi...

Ja: Nie masz serca okrutny Rosjaninie.

Igor: Mam za to rozum. Dobranoc.

Ja: Dziękuję, baw się dobrze jutro...Dobranoc.

...

Jestem w ciemnym pokoju. Jedyne co się do niego wkrada, to światło księżyca docierające przez ogromne okna. Znam widok za nimi... Odnajduję w pamięci to miejsce. Ale jak? Kiedy tu się znalazłam? Obracam się powoli za siebie... Śpi... Oddycha miarowo, jest spokojny... Patrzę na niego widząc tylko te najlepsze wspomnienia. Chcę zatrzymać ten widok, tą ciszę i ten moment. Dłonią odważnie sprawdzam ciepło jego policzków, nagiego torsu... nic się nie zmieniło. Jest tak samo jak ostatnim razem. Wszystko ze sobą współgra. Emocje mają właściwy porządek. Miejsce i czas pasują do moich pragnień. Nagle się porusza. Nie otwierając oczu silnym ramieniem zagarnia mnie do siebie tuląc zbyt mocno, a trawa wetiwer zmysłowo drażni mój węch. Delikatnie zatapia twarz w moich włosach..."Kocham cię Meg... kocham cię ponad wszystko...". Budzę się, a widok Martina rozpływa się w promieniach rosyjskiego słońca. - Też cię kocham..., ale co z tego... - mówiąc sama do siebie wstaję z łóżka. Ból szczęki wyraźnie przypomina o wydarzeniach poprzedniego dnia.

Długi prysznic przynosi ulgę. Chwilowo koi ból serca, oczyszcza ze złych emocji i daje odrobinę lepszej energii. Stoję jeszcze jakiś czas... Wyrwana z błogiego relaksu, ubrana w hotelowy szlafrok z mokrymi włosami, przechodzę do drzwi, do których ktoś ewidentnie niezapowiedziany natarczywie puka.

- Już idę! - mokrymi stopami stawiam na podłodze wodne pieczątki. - Co ty tu robisz?! - kiedy otworzyłam byłam bardziej zaskoczona niż wskazywała na to moja mina.

- Wiem, nie jestem wymarzonym  gościem... - kobieta bez słowa weszła wybiegowym krokiem do apartamentu.

- Dla mnie w ogóle nie jesteś...

Miłość po rosyjsku / Część IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz