Rozdział 17

5.7K 360 12
                                    

- Przepraszam, ktoś zostawił coś dla Pani - wbiegającą do Ararat zatrzymała młoda recepcjonistka.

- Dla mnie? - byłam szczerze zdziwiona.

- Bardzo przystojny mężczyzna kazał przekazać do rąk własnych... - patrzyła dwuznacznie uśmiechnięta dziewczyna wręczając niebieskie pudełko. Znałam kilku urodziwych facetów i z jednym z nich widziałam się przed chwilą. O Igorze powiedziałaby raczej "SZEF" i nie byłoby sensu bawić się w dodatkowe zawiłości. Czekałam aż odejdzie, choć ta stała przede mną przebierając nogami. Zdecydowanie ten ktoś zrobił na niej wrażenie. Moja mina mówiąca "get lost baby!" zmroziła jej ciekawość. Odeszła zawiedziona. Otworzyłam... Cholera, czy ty musisz tak wszystko utrudniać? - pomyślałam. Wsadziłam do uszu białe słuchawki iPoda i  włączyłam. Oprócz poprzedniej hiszpańskiej składanki, kilku nowych wrzuconych utworów, znalazł się nowy folder "Only You". Weszłam... wiedziałam, że tam jest wiadomość...

  "Jeśli jest ktoś kto Cię uszczęśliwia
Kradnie twoje serce sposobami jakich mi brakowało
Wtedy kim jestem by stać Ci na drodze
To jak się czuję nie będzie już twoim ciężarem
Jeśli ktoś sprawia, że czujesz się doskonała
Wtedy kim jestem by stać Ci na drodze"

Ismach, jaki ty jesteś głupi. Czasami to aż boli w kolanach.

Ja: Dziękuję za iPoda. Wolałabym  swojego niebieskiego.

Martin: Widzimy się za tydzień.

Ja: Można mieć w samolocie włączony telefon? -spytałam zdziwiona, że tak szybko odpisał, choć tak beznamiętnie.

Martin: W prywatnym można wszystko. - I właśnie mnie oświeciło, a bardziej zainteresowało dlaczego Igor tamtego dnia leciał liniami międzynarodowymi. Powinien był skorzystać ze swojego samolotu, zwłaszcza że do Sankt Petersburga potrafi użytkować go kilkakrotnie w miesiącu. Zaciekawiona postanowiłam go oto wkrótce zapytać.

Ja: Szczęśliwego lotu... Do zobaczenia za tydzień.

***

- Cześć przyjaciółeczko! - odebrałam wchodząc do apartamentu i rzucając swoje rzeczy na sofę.

- Witaj kochana... Ależ sobie kierunek ucieczki wybrałaś! Nie wspominając, że czekałam na telefon. Jak tam u ciebie?

- Raczej u nas... Przypominam, że rosnę podwójnie - czyli Anna już wiedziała gdzie jestem.

- A przybyło ci tu i ówdzie?

- Wręcz przeciwnie... cokolwiek zjem, po chwili znajduje się na zewnątrz. Póki co, tracę na wadze. Czyli już cała Ameryka wie, że zwiałam do Rosji...

- Słyszałam, że miałaś spotkanie z Martinem na jakimś balu - westchnęła znacząco Ann.

- No tak...konsultacja z przyjacielem miała miejsce.

- Phill stara się być bardzo oszczędny w relacjach dotyczących "co powiedział Martin", ale wiem tyle, że on nie przestał nagle cię kochać. Jest w ogóle jakiś kwas z tą Sophi. Maya mi mówiła, że podczas jego pobytu w Moskwie...

- Anka! Nie obchodzi mnie to. On się jednoznacznie ze mną pożegnał. Zostawił mi przed powrotem do NY iPoda z wgraną piosenką, z której jasno wynika, że mam sobie układać życie bez niego. Cokolwiek wydarzy się w ich wspólnym, nas za tydzień już nie będzie.

Miłość po rosyjsku / Część IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz