Rozdział 23

5.7K 327 9
                                    

Ze ściskanym do czerwoności moich palców aparatem telefonicznym czekałam na połączenie. Tu było późno, ale w NY dopiero osiemnasta.  - Odbieraj Colombo.... - mówiłam pełna złości siebie.

- Czego chcesz? - usłyszałam głos kogoś, kogo z pewnością bym się nie spodziewała. Kogoś, kogo zwyczajnie nie chciałam usłyszeć.

- Chcę rozmawiać z Martinem. Daj go do telefonu.

- Wystarczająco dużo mieszasz w naszym życiu. Odczep się od niego. Ciągle go dręczysz, a on biedny nie radzi sobie pózniej z emocjami. 

- Posłuchaj panienko... gówno mnie obchodzi twoje zdanie w tej kwestii. Jak nie miałaś czasu na chodzenie grzecznie do szkoły, tylko zabawę w romans ze starszym facetem, to będziesz musiała pogodzić się z tym, że nie tylko ciebie posuwał na tej kuli ziemskiej i tym samym będzie ojcem innych dzieci. Daj mi go do telefonu, albo wysmaruję mu takiego maila, że będzie chodził po ścianach przez tydzień i nie dobierzesz się do żadnej z jego kart kredytowych - biłam sobie w myślach brawo. Jednocześnie w tle usłyszałam wściekły głos Bruneta i wyrwanie aparatu z dłoni dziewczyny.

- Słucham?! - nie miał jeszcze pojęcia, że to ja dzwonię.

- Widzę, że gustowanie w nieposłusznych panienkach zaczyna się an tobie niezle mścić. Ja przynajmniej nie grzebałam ci w telefonie.

- O co tym razem chodzi? - pytał beznamiętnie, choć jeszcze kilka godzin temu wysłał mi niemal wyznanie dozgonnej miłości.

- Wyjaśnij mi Sherloku, co tym razem próbujesz wygrzebać? Po co się w to bawisz? Myślałam, że jasno ustaliliśmy, iż nie wtrącasz się w moje sprawy. Ja nie interesuję się twoim życiem, ty nie komplikujesz mojego.

- Nie wiem o czym mówisz... Kolacja ci nie smakowała, czy co tym razem?

- Kurwa Ismach... nie traktuj wszystkich lasek jak idiotek. Wiem, że odnalazłeś terapeutę Ivany i spotkałeś się z nim. Po jasną cholerę?!

- Skąd to wiesz? - czułam przerażenie w jego głosie.

- To nie istotne. Pytam po co?

- Na przykład żeby dowiedzieć się, że nie z Aristowem była w ciąży... - powiedział cicho, ale moje ogromne zaskoczenie wzrosło z każdym słowem.

- Jak to?

- Nie do końca szczery, co?

- Nie wierzę ci...

- Zapytaj swojego wybawcę. Ciekaw jestem co wymyśli.

- Może prawdę. Niektórzy tak właśnie funkcjonują. Mówią prawdę.

- Meg, nie chcę żebyś się z nim zadawała.

- Odradzasz mi kontakt z kimś, z kim prowadzisz kilkuset milionowy interes?

- Każdego straconego dolara da się odzyskać, ale...

- Co ale?

- Po prostu...

- Co mi powiesz, że mnie kochasz i dlatego nie możesz znieść faktu, że ktoś też może?  Nie podoba mi się co robisz. Jak tak bardzo ci zależy, mogę poprosić prawniczkę o jakiś mały aneksik do kontraktu, na przykład o zakaz pozyskiwania informacji bezpośrednich i pośrednich na temat mojego życia prywatnego. Będziesz wiedział tylko tyle, ile zobaczenie mnie w drzwiach kiedy będziesz odbierał i przywoził dzieci.

- Dlaczego tak go bronisz? Zakochałaś się?!

- Dlaczego mieszkasz z Sophi? Zakochałeś się?  Widzisz jak takie pytania kłują. Nie życzę sobie kolejnych nowinek, szperania i poszukiwań. Słyszysz?!

Miłość po rosyjsku / Część IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz