- Ile bym dała, żeby móc się napić... - rozmarzona mówiłam patrząc w swoje odbicie.
- Nie gadaj tyle, tylko wkładaj nogę... - popędzała Zoraja ciskając się gdzieś na poziomie podłogi pomiędzy materiałami mojej sukni.
- Jestem królową tego balu. Bądz milsza, bo cię zamienię w dynię.
- Wszystko gotowe - odpowiedziała zrównując się ze mną. - I wyglądasz... niebotycznie, oszałamiająco i zabójczo apetycznie. Ismach dostanie zawału.
- Może lepiej nie. Przyda mi się jeszcze do kilku rzeczy w życiu - zaśmiałyśmy się.
- Idziemy?
- Tak dziwnie, że są tu same dziewczyny...
- No panowie spędzili nockę u Matthew. Mam nadzieję, że nie skuli się i będą trzymali fason.
- Wystarczy, ze Młody jest rozsądny.
- Schodzę po kwiaty. Masz pięć minut na odpędzenie durnych myśli, jeśli jakieś ci jeszcze zostały i czekamy na dole. Ze chwilę ruszamy do kościoła.
- Za moment będę... - kiedy Zoraya wyszła już z garderoby jeszcze raz oceniłam swój wygląd. Włosy upięte w luźny niski kok z zebranych gęstych fal i wpiętych białych piwonii nadawał mi dodatkowej delikatności. Makijaż faktycznie zakrywał ślady niedawnej tragedii, a kuchnia Anitty dodała właściwych krągłości. Podobało mi się dosłownie wszystko...
- Tak? - wychodząc już prawie odebrałam jeszcze ostatnie połączenie.
- Witaj Meg... - chłodny głos zza oceanu odezwał się przywołując nienajlepsze wspomnienia.
- Po co dzwonisz? - nie siliłam się na bycie miłą.
- Chciałem złożyć ci życzenia. Wbrew twojemu zdaniu na mój temat, tobie życzę jak najlepiej.
- Ale niekoniecznie z Ismachem.
- Nie ukrywam, że wolałbym twój inny wybór, ale szanuję ten.
- Igor...
- Odesłałaś mi jednak zegarek.
- Nie mogłam go trzymać obok obrączki, chyba rozumiesz...
- Będzie na ciebie czekał...
- To nie jest konieczne, ja nie pojawię się już nigdy w Moskwie.
- Różnie może się stać... Niemniej Meg... wszystkiego dobrego, bądz szczęśliwa, nie trać charakteru i myśl częściej o sobie.
- Mam nadzieję, że ukryłeś w tych słowach dobre intencje.
- Tak... - chwilę się zastanawiał.
- Zatem dziękuję. I... nie dzwoń do mnie więcej.
- Do zobaczenia Meg - rozłączył się zanim zdążyłam skomentować.
***
- Dziewczyny... teraz zaczynam czuć zbliżający się stres... Mój żołądek skurczył się do wielkości orzeszka pistacjowego.
- Tylko nie rzygaj! - rzuciła Anna wychodząc ostatnia z limuzyny.
- Jak tam kobiety? - zapytał Robert, który wyszedł nam na przywitanie.
- Dobrze... - odpowiedziałam bratu.- Martin nie uciekł sprzed ołtarza?
- Ma się nad wyraz dobrze i nadal jest pewny, że chce cię za żonę. Próbowaliśmy z Danielem całą noc dać mu czas i argumenty na zastanowienie się nad tym szaleństwem, ale owinęłaś go sobie wokół palca.
CZYTASZ
Miłość po rosyjsku / Część II
RomanceMałgorzata wraca po burzliwym romansie i w ciąży do Polski. Chce całkowicie odciąć się od spraw pozostawionych w NY. Martin jednak nie odpuszcza jej i nie daje świętego spokoju. Początkowo wysyłane tylko smsy, maile zamienia w osobiste poszukiwania...