Rozdział 19

5.9K 341 5
                                    

- Trochę dużo tych bliskich... - rzuciłam szeptem do Igora kiedy wchodziliśmy do ogromnego domu , a ja zmierzyłam się z nietypowym jak na przyjęcie dziecka tłumem.
- Bądź po prostu sobą i niczym się nie przejmuj...
- Nie chciałbyś tego..  - odpowiedziałam siląc się na dowcip.
- Trzymaj się blisko mnie - mina, która miała dodać mi pewności, raczej jeszcze bardziej zaniepokoiła.
- To raczej jedyny sposób żebym jakoś przetrwała w gąszczu zrobionych matek i ubranych w ciuchy od hugo bossa dzieci - mówiłam już do siebie.
- Dyadya!!! (Wujek)- wyłonił się właśnie z tłumów mały w kręconych włosach chłopiec, który z prędkością karabinu maszynowego wskoczył na ręce i zarzucił Igora słowami. Oczywiście nie zrozumiałam nic. Stałam więc jak słup soli wpatrując się w scenkę, w której Aristow przeistoczył się właśnie w równolatka solenizanta. Tulił chłopca i mierzwił jego bujną czuprynę. Pomyślałam,  że to tkliwy obrazek kiedy Igorowi puszczają żelazne kajdany. W takiej sytuacji człowiek zadaje sobie pytanie:"Poważnie? Ty nie dasz rady być dobrym ojcem?". Na tą myśl, z dzieckiem na rękach nadeszła właśnie Zoja. Boże... Kiedy człowiek zna prawdę niczego nie może już sobie wmówić, choćby kłamstwa miały najczystsze dźwięki. Malutki Jurij był kopią starszego Aristowa. Ścięty na pazia w gęstych jak lasy równikowe włosach, z wielkimi zielonymi oczami i ustami pełnymi jak koszyk malin. Prześliczny chłopczyk, któremu samoistnie przy ojcu błyszczały tęczówki, choć nie miał pojęcia kim więcej może być człowiek stojący tuż przed nim.

- Witajcie... miło was widzieć... - gospodyni uśmiechnęła się szeroko i nie mogłabym zarzucić jej w tym nieszczerości. Tu też poruszała się swobodniej. Jej poza wiecznie nadętej szefowej jak z "Diabeł ubiera się u Prady" musiała zostać gdzieś za drzwiami. Zupełnie inna kobieta. W tym wszystkim zaskakująco normalnie zachowywała się teraz przy Igorze. Wzorowa bratowa można by rzec. Aristow szybko zestawił solenizanta wręczając mu prezent i pochwycił o wiele żarliwiej Jurija. I ja to widziałam... On go ubóstwiał. Kochał go mocniej niż mógłby sobie wyobrazić istnienie takich uczuć. Bujał malca, unosił na wyciągniętych rękach nad głową, torturował łaskotkami aż ten zaczął zanosić się ze śmiechu. Ten człowiek był stworzony do bycia ojcem. To właśnie wtedy wymieniłam z Zoją spojrzenie, które miało jasno jej powiedzieć, że tworzą temu dziecku największą życiową katastrofę. Sobie tym samym budując drogę wprost do piekła.

- Chcesz pójść do cioci? - nagle przerwał zabawy Igor i właściwie wcisnął mi chłopca w ramiona.

- Ale ja przecież nie znam rosyjskiego... - próbowałam się bronić.

- On też nie...- zaśmiali się wszyscy. Szybko jednak odnalazłam się jako "niania na siłę". Faktycznie małe dzieci są jak miękkie pachnące poduszki, pewnie do momentu pierwszej kupy, ale zrobiło mi się nagle tak miło. W zasadzie mogłabym do końca przyjęcia bawić się z malcem. Czasami intelektualnie na tym poziomie czułam się najlepiej.

- Chodz Słonko... nauczę cię kilku mocnych słów po angielsku, ale najpierw pokaż gdzie można w tym domu się czegoś napić. 

- Wujek was szybciej zaprowadzi... - Aristow złapał mnie w pasie, a ja nadal tuląc chłopca, którego wyraźnie zainteresował mój złoty krzyżyk, przeszłam w głąb pomieszczenia. Dom był tylko niewiele mniejszy od tego na Rublówce, ale równie okazały. Zatem Sergiej oprócz tego, że miał świetnie płatną pracę i zaradną żonę, lubił luksus równie jak jego brat.

- Igor!!! - nadciągnął właśnie Sergiej. Przytulili się serdecznie. Jakby tamta scena w biurze nie miała nigdy miejsca, a informacja że nie widzą się tak często jak zwyczajna rodzina, była zwykłym kłamstwem. - Musicie sobie znalezć własne dziecko! - zabawnie wskazał na Jurija, który nie zwrócił nawet na niego uwagi. Okazałam się ciekawsza... Teraz w końcu dobrał się do błyszczącego zegarka, intensywnie próbując wychwycić jego smak. My tylko popatrzyliśmy na siebie. Co za ironia... Ja w podwójnej ciąży trzymająca na rękach biologicznego potomka Igora Aristowa. 

Miłość po rosyjsku / Część IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz